W świecie funkcjonującym jak gdyby na przyspieszonych obrotach, budowanym na krótkich przekazach słownych, błyskawicznie zmieniających się obrazkach, powierzchowności w uczuciach i spłycaniu relacji, literatura tworzona przez Elizabeth Strout jest jak hamulec bezpieczeństwa.
Wytchnienie – tym jest dla mnie zawsze spotkanie z pisarstwem tej autorki. Strout daje czytelnikowi przestrzeń na własne przemyślenia, na głęboką refleksyjność. Daleka od lukru, odległa od górnolotności. Zwykła, normalna.
Według Słownika PWN „opowiadać” znaczy: „przedstawić coś słowami”. I właśnie to robi Elizabeth Strout: po prostu OPOWIADA. Ale za słowami kryje się cały wachlarz emocji. Robi to mistrzowsko – bo chce się słuchać jej i wykreowanych przez nią postaci literackich, które są tak bardzo, bardzo ludzkie, prawdziwe.
W tej książce dominuje rozmowa, która jest fundamentem nawiązywania i, co ważne, podtrzymywania relacji międzyludzkich. Nawet jeśli są one trudne.
„Opowiedz mi wszystko” to kolejna część cyklu Lucy Barton, a więc ponownie spotykamy bohaterów z poprzednich części. Co ciekawe, pojawiają się też postacie z innych powieści (spoza cyklu), jak na przykład Olive Kitteridge, czy Isabelle z debiutanckiej „Amy i Isabelle”. Dla fanów prozy Strout to urocze smaczki.
Sednem każdej historii, która przewija się przez karty powieści są ludzie i życie jakie wiodą. Słuchajmy, dbajmy, wspierajmy. Powieść o przyjaźni, empatii, rodzinie. Piękna, klimatyczna. Otulająca. Niespieszna. Cała Elizabeth Strout.
Cytaty:
„Lubimy myśleć, że mamy własne życie pod kontrolą, ale niekoniecznie tak jest. Siłą rzeczy wpływają na nas ci, którzy byli przed nami.”
„Niczego nie rozumiemy, kiedy jesteśmy młodzi.”