niedziela, 28 września 2025

Trwaj przy mnie – Elizabeth Strout

Elizabeth Strout potrafi z najprostszych ludzkich historii wydobywać uniwersalne prawdy o samotności, winie, nadziei i złożoności relacji międzyludzkich. Powieść kameralna, cicha w tonie, a jednocześnie pełna wewnętrznego napięcia – emocje wrą tu pod powierzchnią, schowane pod warstwą codzienności, konwenansów i milczenia.


Akcja książki rozpoczyna się jesienią 1959 roku w niewielkiej, prowincjonalnej miejscowości West Annett, w stanie Maine. Głównym bohaterem jest Tyler Caskey – ewangelicki pastor, owdowiały ojciec dwóch małych córek. Spokój jego uporządkowanego życia zostaje zakłócony, gdy nauczycielki z przedszkola zwracają uwagę na niepokojące zachowanie jego starszej córki.

Strout z wrażliwością portretuje swoich bohaterów. Ich psychologiczne rysy są delikatne, ale precyzyjnie nakreślone – każdy z nich nosi w sobie bagaż doświadczeń i prób godzenia się z losem. Nie ma tu dramatycznych zwrotów akcji ani łatwych rozwiązań. Autorka operuje sennym, powściągliwym stylem, który wymaga od czytelnika uważności, ale w zamian oferuje satysfakcję z obcowania z literaturą głęboką i subtelną.

Strout nie mówi wszystkiego wprost, zostawia przestrzeń, aby czytelnik sam dopowiedział sobie motywy i intencje postaci, wszedł w ich wewnętrzny świat. To literatura, która zaprasza do refleksji – nad tym, jak łatwo oceniamy innych, nie znając całej prawdy, i jak trudno jest być sobą w społeczeństwie, które oczekuje określonych ról i zachowań.

To także portret małej społeczności – miejsca, gdzie każdy zna każdego, ale znajomość często jest powierzchowna i podszyta domysłami. Strout ukazuje blaski i cienie takiego życia: poczucie wspólnoty, ale też presję, obłudę i trudność w przełamywaniu schematów.

Dla tych, którzy znają styl autorki – jej powściągliwe narracje, psychologiczną precyzję i czułość wobec zwykłych ludzi – będzie to kolejna ważna lektura. To proza, którą się smakuje powoli, uważnie, z empatią.

Elizabeth Strout słucha, obserwuje i rozumie.

Ja czuję się doskonale w jej pisarstwie...

Wyborny trup – Agustina Bazterrica

Po raz pierwszy na moim bookstagramie używam hasztagu #niepolecamksiążki – i robię to z pełnym przekonaniem. Powieść wzbudziła we mnie przede wszystkim odrazę i głęboki sprzeciw. Oto świat, w którym zalegalizowano kanibalizm, a ludzie są hodowani niczym zwierzęta – na mięso. I nie mówimy tu o metaforze – to literalna, chłodna rzeczywistość tej dystopii.


Zdaję sobie sprawę, że autorka celowo skonstruowała tę historię jako przerysowanie i prowokację, to jednak dla mnie ta wizja była zbyt graniczna, zbyt brutalna, zbyt odczłowieczająca.

Dystopia w najczarniejszym wydaniu: kompletny upadek moralności, etyki, człowieczeństwa. System, w którym nie ma już miejsca na współczucie, empatię, pytania o dobro i zło. Pozostaje tylko przemoc, konsumpcja i znormalizowany horror. Dla niektórych może to być wstrząsający komentarz społeczny, może ostrzeżenie przed dehumanizacją, ale dla mnie to było po prostu za dużo. Ten rodzaj literatury zdecydowanie nie jest tym, po co sięgam ani tym, co emocjonalnie jestem w stanie unieść.

Czuję ogromną ulgę, że to tylko fikcja literacka. I mam głęboką nadzieję, że tak ekstremalne wizje, nawet jeśli niosą jakieś przesłanie, na zawsze pozostaną wyłącznie w sferze horrorów i dystopijnych eksperymentów literackich.

Książka znajdzie na pewno swoich odbiorców, szczególnie wśród miłośników dark fiction, literatury ekstremalnie przekraczającej dopuszczalne granice. Ale to nie jest książka dla każdego. I na pewno nie dla mnie.


Akuszerki – Sabina Jakubowska

Poruszająca i bogata w szczegóły powieść osadzona na przełomie XIX i XX wieku, która zabiera czytelnika w głąb codzienności kobiet żyjących na galicyjskiej wsi. Opowieść o kobiecej sile, siostrzeństwie, tradycji i rodzącym się powoli zawodzie położnej, który zaczynał wyłaniać się z ludowej mądrości i doświadczenia przekazywanego z pokolenia na pokolenie, by stopniowo przekształcać się w profesjonalną opiekę medyczną.


Jednym z największych atutów tej powieści jest jej autentyczność – autorka czerpała inspirację z pamiętników własnej prababki, która była akuszerką. Dzięki temu historia nabiera głębi i wiarygodności, a postaci, choć w większości fikcyjne, wydają się wyjątkowo żywe i prawdziwe. Jakubowska z dużym wyczuciem odmalowuje realia dawnej polskiej wsi: od surowych warunków życia, przez silne więzi społeczne i religijne, aż po zwyczaje związane z narodzinami, śmiercią i kobiecym dojrzewaniem.

Autorka z wielką pieczołowitością oddaje tło historyczne i społeczne – czuć ogrom pracy badawczej i jednocześnie literacką wrażliwość, z jaką Jakubowska buduje przedstawiony świat.

Mimo wielu zalet, w moim odczuciu książka nieco traci rytm w środkowej części. Narracja chwilami staje się zbyt rozwlekła, a tempo akcji wyhamowuje, co może powodować uczucie znużenia. Nie zmienia to jednak faktu, że „Akuszerki” to lektura wartościowa, ważna i napisana z sercem – zwłaszcza dla tych, którzy interesują się historią kobiet, medycyną ludową oraz społecznymi przemianami, jakie dokonywały się na naszych ziemiach na przełomie wieków XIX i XX.

Zasługuje na uwagę.

Drzewo migdałowe – Michelle Cohen Corasanti

Poruszająca powieść ukazująca dramat konfliktu izraelsko-palestyńskiego oczami dziecka – dwunastoletniego Ahmeda, chłopca obdarzonego wyjątkowym talentem matematycznym. Historia toczy się na przestrzeni kilku dekad – od lat 50. i 60., aż po początek XXI wieku – pokazując, jak nieustający konflikt wpływa na codzienne życie zwykłych ludzi, szczególnie najmłodszych, którzy dorastają w cieniu przemocy, strachu i nienawiści.


Autorka z wyczuciem i empatią kreśli obraz dzieciństwa Ahmeda w palestyńskiej wiosce – świata, który powinien być pełen beztroski, a zamiast tego przesiąknięty jest stratą i traumą. Chłopiec bardzo wcześnie musi zmierzyć się z brutalną rzeczywistością: śmiercią młodszej siostry, aresztowaniem ojca, zaginięciem brata. Mimo wszystko, Ahmed nie traci nadziei – jego zdolności matematyczne stają się dla niego nie tylko ucieczką, ale i szansą na realną zmianę losu.

To właśnie nauka, intelekt i determinacja pozwalają mu przetrwać i wyznaczyć cel, który wykracza poza granice nienawiści i cierpienia. W postaci Ahmeda wybrzmiewa niezwykle silne przesłanie: że w obliczu zła i wojny człowiek wciąż może odnaleźć w sobie siłę do tworzenia, nie niszczenia.

Książka niesie ze sobą wyraźne przesłanie antywojenne, ukazuje, jak destrukcyjny wpływ mają wojny i polityczne spory na zwykłych ludzi. Najbardziej uderzająca jest jednak świadomość, że ta historia, mimo że umiejscowiona w konkretnym czasie i miejscu, wciąż pozostaje dramatycznie aktualna. Dziś, gdy świat ponownie staje się świadkiem eskalacji przemocy na Bliskim Wschodzie, los Ahmeda i jemu podobnych dzieci zyskuje szczególną moc – przypomina o tym, ile niewinnych istnień cierpi w imię dorosłych ideologii.

Poruszająca, bolesna, ale bardzo potrzebna książka.


Pierwsza dama – Jolanta Kwaśniewska, Emilia Padoł

Pani Jolanta Kwaśniewska przez dziesięć lat (1995–2005) towarzyszyła swojemu mężowi, prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, pełniąc rolę Pierwszej Damy RP. Książka Pierwsza Dama, będąca wywiadem rzeką przeprowadzonym przez dziennikarkę Emilię Padoł, to fascynująca podróż przez ten wyjątkowy okres w jej życiu, ale też – co równie ważne – przez świat wartości, osobistych przemyśleń i codziennych doświadczeń kobiety, która mimo oficjalnej funkcji pozostała sobą.

Na szczęście publikacja nie skupia się na polityce – jest jej tu tylko tyle, ile potrzeba, by nakreślić tło wydarzeń i atmosferę czasów, w których przyszło jej żyć i działać. Zamiast tego dostajemy mnóstwo ciepłych, nierzadko wzruszających wspomnień: zarówno tych związanych ze spotkaniami z głowami państw czy innymi ważnymi osobistościami, jak i tych bardziej prywatnych – z rodziną, przyjaciółmi czy zwykłymi ludźmi napotkanymi na swojej drodze.

W książce znajdziemy także sporo miejsca poświęconego działalności społecznej Pani Kwaśniewskiej – pełnej zaangażowania, pasji i prawdziwej chęci niesienia pomocy. Nie brakuje również tematów osobistych: refleksji nad macierzyństwem, związkami, codziennością czy przestrzenią, którą kobieta powinna umieć zostawić również dla siebie samej.

Całość napisana jest lekkim, przystępnym językiem – dzięki czemu lektura wciąga, a jednocześnie daje poczucie autentyczności i bliskości. Z kart książki wyłania się portret osoby nie tylko eleganckiej i charyzmatycznej, ale przede wszystkim serdecznej, empatycznej i bardzo ludzkiej.

Ciepła, inspirująca opowieść o kobiecie z klasą – pięknej nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim duchem.

sobota, 13 września 2025

Goście weselni – Alison Espach

Czasem mam ochotę sięgnąć po niezobowiązującą obyczajówkę, zwłaszcza po intensywnej lekturze książek „z górnej półki”. To taki rodzaj czytelniczego oczyszczenia.


Wrzuciłam na słuchawki audiobooka, po którym – szczerze mówiąc – nie spodziewałam się zbyt wiele. I jakież było moje zaskoczenie! „Goście weselni” okazali się powieścią wciągającą, pełną nietuzinkowych postaci i niebanalnego humoru.

Autorce udało się znakomicie oddać atmosferę rodzinnego spotkania – pełnego napięć, niedomówień, ale i śmiechu – z okazji ślubu Lilii i Garego.

W centrum wydarzeń znajduje się Phoebe Stone, rozwiedziona wykładowczyni literatury wiktoriańskiej, która przybywa do eleganckiego hotelu Cornwall Inn z bardzo konkretnym, choć dramatycznym zamiarem: chce odebrać sobie życie. Zostaje jednak wciągnięta w wir przedślubnego zamieszania i, ku swojemu zaskoczeniu, zaprzyjaźnia się z panną młodą, która prosi Phoebe, by została jej świadkową.

Obserwujemy, jak główna bohaterka meandruje pośród barwnych, nieco przerysowanych, ale bardzo „żywych” postaci. Przedślubny chaos staje się tłem do opowieści o sprawach znacznie głębszych, niż można się spodziewać po lekkiej fabule: rozpadzie małżeństwa, rozczarowaniu miłością, depresji, braku przynależności i często trudnych relacjach rodzinnych.

To książka, która z jednej strony bawi, z drugiej zostawia z refleksją – jak wiele w naszym życiu zależy od przypadku, i jak przypadkowo spotkani ludzie potrafią niekiedy wywrócić nasz świat do góry nogami.

Urzekają literackie odniesienia – Phoebe jako wykładowczyni literatury wiktoriańskiej wnosi do powieści intelektualny smaczek. Dyskretnie przywoływane echa klasyki angielskiej stają się nie tylko tłem, ale i kontrapunktem dla współczesnych dylematów bohaterów.

Naprawdę fajna książka.

Wyspa zaginionych drzew – Elif Shafak

Cypr od jakiegoś czasu jest na mojej liście wakacyjnych podróży, a po tej książce pragnienie wzrosło. Pięknie Shafak pisze o miłości, przejmująco o tęsknocie spowodowanej oderwaniem od rodzinnych korzeni. Z fragmentów historii Cypru uwikłanego w etniczne i religijne podziały, które tę wyspę rozerwały na pół, tworzy narrację, w której wybrzmiewa przesłanie: „wszędzie tam, gdzie panują dotkliwe podziały i wojna, nie ma wygranych.”


Miłość Greka i Turczynki, Kostasa i Defne rodzi się w czasie krwawych starć pomiędzy Turkami i Grekami w latach siedemdziesiątych XX wieku. Czy ich uczucie, zakazane przez podziały społeczne i rodzinne uprzedzenia, przetrwa w cieniu przemocy, uprzedzeń i ucieczki? Współczesna część narracji toczy się w Londynie, gdzie ich córka, nastoletnia Ada, próbuje zrozumieć milczenie swojego ojca i odkryć prawdę o przeszłości swojej rodziny.

Jak zwykle u tej pisarki przewija się motyw szacunku dla przyrody, natury, które są nieodłączną częścią ludzkiego życia. W przypadku tej powieści, część historii głównych bohaterów poznajemy dzięki głosowi… drzewa figowego. Drzewo jako symbol człowieczego losu, którego pełnię tworzą zawsze: gałęzie, pień, korzenie. Odcięcie, którejkolwiek z tych części osłabia, bądź niszczy drzewo bezpowrotnie. Podobnie jak człowieka oderwanego od swojej tożsamości.

Cudowna opowieść!

CYTATY:

„Gdy opuszczasz swój dom, udając się ku nieznanemu lądowi, nie zachowujesz się tak samo jak wcześniej; część ciebie umiera, żeby inna część mogła zacząć nowy rozdział.”

„Trzymaj język w niewoli ust. Mądrość składa się z dziesięciu części: dziewięciu części milczenia i jednej części słów.”

„Bez ciebie nie mam domu na tym świecie; jestem przepiłowanym drzewem z odciętymi korzeniami; można powalić mnie jednym palcem.”

„[…] wszędzie tam, gdzie panują dotkliwe podziały i wojna, nie ma wygranych […]”

„Mosty pojawiają się w życiu tylko tych ludzi, którzy są gotowi je przekroczyć.”

„Wiedza to antidotum na strach.”

„Wiedza nie jest niczyją własnością. Otrzymujesz ją, a potem zwracasz.”

wtorek, 9 września 2025

Bękart ze Stambułu – Elif Shafak

Kolejna powieść Elif Shafak, która mnie zachwyciła, nie tylko głębią poruszanych tematów, ale także barwnym, niemal zmysłowym sposobem opowiadania o świecie. „Bękart ze Stambułu” to historia dwóch rodzin – tureckiej Kazancı oraz ormiańsko-amerykańskiej Czachmachczian – spleciona misternie niczym orientalny dywan. Autorka wykorzystuje ich losy jako pretekst do opowiedzenia o trudnych relacjach pomiędzy Turkami a Ormianami, o pamięci historycznej, traumie pokoleniowej oraz o tym, jak przeszłość, nawet ta wypierana, wciąż żyje w nas i kształtuje naszą tożsamość.


Mocno wybrzmiewa tu również temat kobiecości i pozycji kobiet we współczesnym świecie muzułmańskim, zdominowanym przez tradycję. Powieść jest na wskroś kobieca – nie tylko ze względu na bohaterki, ale i poprzez sposób prowadzenia narracji: emocjonalny, empatyczny, skupiony na relacjach międzyludzkich. Postacie kobiece są tu niezwykle wyraziste – każda z sióstr-ciotek z rodu Kazancı mogłaby być bohaterką osobnej książki. Ich losy, wybory i sposób bycia tworzą naprawdę kolorową mozaikę. Ciotki są świetne!

Shafak snuje opowieść okraszoną smakami, zapachami i kolorami Stambułu. Tureckie potrawy, przyprawy i rytuały codziennego życia stają się nie tylko tłem, ale stanowią też integralny element narracji.

Kompozycja powieści jest przemyślana i dynamiczna – narracja płynie gładko, a historia cały czas intryguje. Chociaż… w pewnym momencie zaczęłam się domyślać finału.

Polecam!


CYTATY:

„[…] słów raz wypowiedzianych nie da się cofnąć, albowiem wszystko, co w życiu robimy, staje się faktem i natychmiast odchodzi do przeszłości.”

„[…]nie warto przejmować się cudzymi opiniami, bo w ostatecznym rozrachunku i tak nic od nich nie zależy.”

wtorek, 2 września 2025

Obiekty głębokiego nieba – Jakub Małecki

To było moje czytelnicze marzenie na ten rok – nowa książka Jakuba Małeckiego. Nie jestem nieobiektywna, bo cierpię na tzw. #małeckość, zachwyca mnie twórczość tego pisarza. Jego wrażliwość literacka w całości trafia do mojego serca i umysłu.


Najnowsza książka Małeckiego po raz kolejny rodzi we mnie pytanie – ile tutaj autor przemycił siebie? Ile siebie samego dał nam, swoim czytelnikom?

Małecki udowadnia, że potrafi wnikliwie obserwować człowieka. Dotyka bliskości. Pisze o relacjach rodzinnych i partnerskich. W tej książce wyjątkowo odważnie pisze także o nieoczywistych relacjach miłosnych. Fascynacji seksualnej i pożądaniu. Ale z właściwą sobie finezyjnością i poetyką.

Dla mnie to także książka o przekraczaniu granic. I miłości bez granic. I o refleksjach przychodzących może za późno. O wyborach, których po latach możemy żałować, ale jednak pokornie ponosimy ich konsekwencje.

Przesłuchałam audiobooka w obłędnej interpretacji Magdaleny Cieleckiej, Filipa Kosiora i Krzysztofa Gosztyły. A zaraz potem, gdy tylko otrzymałam przedpremierowo paczkę z papierowym wydaniem i z autografem pana Jakuba Małeckiego (nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności), od razu jeszcze raz przeczytałam książkę. Chyba zdarzyło się mi to po raz pierwszy…

W astrologii obiekty głębokiego nieba to mgławice, gromady gwiazd, galaktyki, obiekty leżące wewnątrz Drogi Mlecznej, które wbrew pozorom nie są tak łatwe do obserwacji.

A czym są w prozie Małeckiego?

Według mnie to… ludzie. Ich emocje, tajemnice, wspomnienia, wszystko to, co ukryte głęboko, często niewidoczne na pierwszy rzut oka, a jednak istniejące, migoczące gdzieś w tle. To nasze wewnętrzne galaktyki, które czasem ktoś, jak pan Jakub Małecki, potrafi nazwać, opisać, a przez to uczynić zrozumiałymi. Ta książka to podróż właśnie tam: w głąb duszy, w rejony ciche, bolesne i piękne zarazem.

Mnie pan Małecki po raz kolejny zachwycił.




poniedziałek, 1 września 2025

Kamienica Schopenhauerów – Anna Sakowicz

Spodziewałam się czegoś innego – zgodnie z tytułem, opowieści ściśle osnutej na życiu filozofa, który niegdyś, jeszcze w czasach licealnych, rozbudzał moją wyobraźnię. Tymczasem postać czołowego przedstawiciela pesymizmu jest tutaj potraktowana właściwie marginalnie, raczej jako pretekst do ukazania specyfiki osiemnastowiecznego Danzig. I tutaj oddaję pokłony autorce – doskonale oddaje koloryt portowego miasta nad Motławą. Powieść tętni życiem mieszczańskim, od pierwszych stron przenosi czytelnika do świata, w którym codzienność przeplata się z historią, a każdy zaułek kryje opowieść.


Główną postacią jest młodziutka Frieda, która trafia na służbę do domu państwa Schopenhauerów. Jej losy i zmagania z przeciwnościami stanowią oś fabularną powieści. Już na samym początku musi zmierzyć się z rodzinnym dramatem i pierwszą fascynacją miłosną, która, szczerze mówiąc, nie wydała mi się do końca przekonująca (nie polubiłam Bena, adoratora Friedy, którego motywacje pozostały dla mnie niejasne). Dodatkowo wątek łotrzykowski, choć wprowadzający dynamikę, nie przypadł mi do gustu – to chyba po prostu kwestia osobistych preferencji.

Mimo że sama fabuła mnie nie zachwyciła – być może dlatego, że oczekiwałam czegoś bardziej skoncentrowanego na życiu znanego filozofa – uważam, że warto sięgnąć po tę powieść. Anna Sakowicz udowadnia, że jest znakomitą pisarką obyczajową, potrafiącą z pasją i dbałością o szczegóły oddać ducha epoki. Szczególnie imponuje mi jej historyczny research, na przykład odwołania do pamiętników matki Artura Schopenhauera, Johanny, „Gdańskie wspomnienia młodości”. To dzięki nim poznajemy nie tylko fakty, ale też klimat i emocje tamtych czasów.

„Kamienica Schopenhauerów” nie spełniła moich pierwotnych oczekiwań, ale pozostawiła mnie z ciekawymi refleksjami na temat życia w XVIII-wiecznym Gdańsku i roli kobiet w tamtym społeczeństwie. To lektura dla tych, którzy cenią historyczne detale i lubią zanurzyć się w realiach minionych epok.

Słowa na pożegnanie. Dziewięć lekcji wyjątkowego życia – Benjamin Ferencz

Benjamin Ferencz zmarł w wieku 103 lat, w roku 2023. Jako bardzo młody prawnik, niespełna 27-letni, został włączony do grupy amerykańskich prokuratorów, którzy oskarżali niemieckich zbrodniarzy podczas Procesów Norymberskich w latach 1945–1949.

Wybitny prawnik, uczestnik II wojny światowej, pacyfista, który poświęcił życie dokumentowaniu niemieckich zbrodni wojennych. Tuż po wojnie odwiedził kilka niemieckich obozów śmierci. W 1988 roku tak o tym napisał: „Nigdy nie zapomnę widoku pieców krematoryjnych, stosów zwłok spiętrzonych jak drewno opałowe; tych bezbronnych, wychudzonych szkieletów z oznakami chorób.”

Ta książka to nie tylko obraz życia żydowskiej rodziny z Transylwanii, która na początku lat 20. XX wieku wyemigrowała do Ameryki. To przede wszystkim głośny manifest przeciwko wojnie i zbiór moralnych drogowskazów.

Lektura tej książki przypominała mi poruszające świadectwo Eddie’ego Jaku — „Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi”. Obydwie uważam za lektury obowiązkowe. Szczególnie dziś, gdy wciąż znajdują się ludzie, którzy śmią poddawać w wątpliwość nazistowskie zbrodnie…

To książka, do której można wracać w chwilach zwątpienia, niepewności i poszukiwań własnej drogi.


CYTATY:

Kiedy autorka rozmów z Benjaminem Ferenczem zapytała go, już 101-letniego, jakie trzy rady dałby młodym ludziom, bez wahania odpowiedział:

„To proste.
Po pierwsze: nigdy się nie poddawaj.
Po drugie: nigdy się nie poddawaj.
Po trzecie: nigdy się nie poddawaj.”

,,Przyjaciele są ważni, ale dobrze jest mieć w sobie zgodę na własne towarzystwo.”

,,Największą przeszkodą w osiągnięciu spełnienia jest porównywanie się z innymi.”


10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie – Elif Shafak

Powieść bogata w wątki, splecione w przepiękną przypowieść o przyjaźni, wykluczeniu i odwadze bycia sobą w tradycyjnym społeczeństwie tureckim. Napisana jest z niezwykłą dbałością o szczegóły, pięknym, literackim językiem, który porusza i zostaje z czytelnikiem na długo.

Wsłuchujemy się w opowieść Tequili Leili, tureckiej prostytutki, która… nie żyje. Jej ciało zostało porzucone przez morderców na śmietniku. Mija dokładnie 10 minut i 38 sekund od momentu, gdy jej serce przestaje bić, do chwili, gdy umiera mózg.

Każda minuta to osobna, retrospektywna opowieść z jej życia: dzieciństwa w muzułmańskim, patriarchalnym domu, którego zasad Leila nie chciała zaakceptować, oraz relacji z pięciorgiem przyjaciół, którzy, tak jak ona, próbują odnaleźć swoje miejsce na marginesie konserwatywnego społeczeństwa.

Sinan, jej przyjaciel z dzieciństwa, transseksualna Nalan, niskorosła Zaynab122, Afrykanka Jameelah i piosenkarka Humeyra – bohaterowie na wskroś nietuzinkowi, poruszający, barwni i pełni życia. To oni, a nie rodzina, stają się jej najbliżsi.

Shafak porusza w tej książce tematy, które, jak już wiem, są charakterystyczne dla jej twórczości: zagrożenia wynikające z religijnego fanatyzmu, feminizm rozumiany jako dążenie do równości, wolności wyboru i sprzeciw wobec przemocy seksualnej, tożsamość osobowa, społeczne wykluczenie. Niezwykle ważnym „bohaterem” pozostaje też sama Turcja – jej wielowarstwowa kultura i historia, tętniąca od lat sprzecznościami.

Książka głęboko humanistyczna, przejmująca i piękna zarazem. Zostaje z czytelnikiem na długo – nie tylko dzięki swojej formie, ale przede wszystkim dzięki emocjom, jakie wywołuje.



sobota, 23 sierpnia 2025

Tam na niebie są rzeki – Elif Shafak

Dwie rzeki, dwa miejsca na świecie, kilka przestrzeni czasowych, troje bohaterów, a wszystko finalnie się splata. Przepiękna podróż przez ludzkie losy, historię i kulturę. Kropla wody, która niczym strażnik pamięci przemierza świat i czas… Rzeki nie są tylko elementem tła, ale niemal żywymi bohaterami tej opowieści, które niosą pamięć i historie przez wieki.


Bogata w refleksje nad człowieczeństwem, współczesną cywilizacją, obfitująca w metafory, obudowana legendami i historycznymi wydarzeniami. Doskonale skomponowana mieszanka. I jakże piękny hołd oddany naturze… Autorka w mistrzowski sposób balansuje pomiędzy osobistymi historiami bohaterów, a uniwersalnymi pytaniami o to, co znaczy być człowiekiem w zglobalizowanym świecie?

Wiktoriański Londyn: Arthur i Tamiza. Współczesny Londyn: Zaleckah i Tamiza. Współczesna Turcja: Narin i rzeka Tygrys. A wszystko ma źródło w starożytnej Niniwie…

Bogactwo językowe, esencjonalna literatura, od której nie można się oderwać.

Zafascynował mnie wątek o najstarszej bibliotece założonej w VII wieku p.n.e. przez władcę Asyrii Asurbanipala…

Absolutnie przepiękna książka. Uczta duchowa. Moje pierwsze spotkanie z tą pisarką i rozpoczynam czytać jej wcześniejsze powieści.


Cytaty:

„Na najciemniejszym niebie jest gwiazda świecąca wysoko w górze, a w najgłębszym mroku jasno płonie świeca.”

„Nigdy nie rozpaczaj, zawsze szukaj najbliższego źródła życia.


niedziela, 17 sierpnia 2025

Krąg kobiet pani Tan – Lisa See

„Czasami dostrzegamy tylko to, co chcemy widzieć, i co służy naszym celom.”

Bardzo lubię takie książki… Zakorzenione głęboko w historii, osnute na faktach, a jednocześnie przeniknięte duchem innej kultury: odległej, a zarazem bliskiej w swojej uniwersalności. „Krąg kobiet” to opowieść spleciona z losów kobiet, które, mimo że przyszło im żyć w świecie pełnym ograniczeń, nakazów i konwenansów, potrafiły odnaleźć w sobie siłę, by podążać własną drogą.


To książka niezwykle kobieca, bo mówi o kobiecych sprawach, doświadczeniach i dylematach. Mądra, dojrzała, prawdziwa. I choć jej akcja toczy się w epoce tak odległej jak panowanie dynastii Ming w Chinach, jej przekaz wciąż pozostaje zaskakująco aktualny. Losy bohaterek wywołują silne emocje, a obrazy przywoływane przez autorkę długo nie dają o sobie zapomnieć. Trudno pozostać obojętnym wobec opisu rytuału krępowania stóp, okrutnej tradycji, która dziś wydaje się niepojęta, a jednak przez wieki była nieodłącznym elementem życia kobiet z wyższych sfer w Chinach.

To nie tylko spotkanie z ciekawą fabułą, ale też prawdziwa podróż poznawcza. Zanurzamy się w świat XV-wiecznych Chin, codzienności kobiet, ich wychowania, rytuałów, społecznych powinności. Poznajemy mentalność tamtych czasów, rolę rodziny, małżeństwa, macierzyństwa. Obserwujemy, jak dziewczęta od najmłodszych lat przygotowywane są do pełnienia określonych ról: posłusznej córki, żony, matki.

W świecie pełnym ograniczeń pojawia się postać Tan, dziewczyny, którą jej babcia od dzieciństwa przygotowuje do zawodu… lekarki, tak, by mogła służyć innym kobietom. To historia o przekazywaniu wiedzy, ale też o buncie, determinacji i wewnętrznej sile, która pozwala przekraczać granice narzucane przez społeczeństwo i tradycję.

„Krąg kobiet” to powieść, która nie tylko wciąga bez reszty, ale również porusza. Książka z gatunku nieodkładalnych ze względu na bogactwo treści, emocji i refleksji.

Pasjonująca, piękna, mądra. Bardzo polecam.



Gdy powrócą kanarki – Laura Barrow

Czy kiedykolwiek zakopaliście swoją kapsułę czasu? Przyznam, że ja tak :) Raz, dawno temu w dzieciństwie razem z moim Tatą… i drugi raz, kilka lat temu, wspólnie ze swoją Rodziną, w naszym ogrodzie… 


Dlatego zaciekawiła mnie ta książką: oto trzy siostry: Georgia, Rayanne i Sue Ellen powracają do rodzinnego domu, aby odkopać kapsułę czasu, którą kiedyś zakopały wspólnie z czteroletnią siostrą Savannah. Wkrótce po tym dziewczynka zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach…Każda z kobiet nosi w sobie inne wspomnienia i inną wersję tej samej przeszłości. Ich więzi, niegdyś serdeczne i silne, z biegiem lat poluzowały się i zblakły. Powrót do domu Babci Marylynn, kobiety surowej, lecz oddanej, która wzięła na siebie trud wychowania wnuczek, staje się czymś więcej niż sentymentalną podróżą. To konfrontacja z bolesnymi tajemnicami, z niezaleczoną traumą, i z pytaniem, które od lat nie daje spokoju: co naprawdę wydarzyło się tamtego dnia?

To nie jest powieść, która porywa tempem. Jej narracja toczy się niespiesznie, zatrzymując się na emocjach, detalach, cieniach przeszłości. Dla jednych będzie to atut, dla innych – może pewna trudność. Przyznam, że sama nie do końca odnalazłam się wśród bohaterek. Żadna nie stała mi się szczególnie bliska, choć, o dziwo, najciekawszą postacią wydała mi się Babcia. Nadopiekuńcza, milcząca, trochę zbyt surowa, a jednak najbardziej barwna.

To książka dla tych, którzy cenią sobie literaturę skupioną na psychologicznej głębi postaci, rodzinnych więzach i cichym dramacie codzienności. Spodoba się miłośnikom historii o siostrzanych relacjach i o utraconym dzieciństwie. Poruszy tych, którzy lubią powieści z subtelnym, emocjonalnym tłem.

środa, 30 lipca 2025

Skończyły mi się oczy – Grażyna Jeromin-Gałuszka

„Żyj sobie jak chcesz, tylko pozwól mi żyć po swojemu.”

W niewielkiej mieścinie, w Słowikach, w niezwykłym pałacyku z czternastoma zegarami, żyją cztery kobiety. Najmłodsza to nastoletnia Karolina (zwana Kalinką lub Dziwadełkiem), niby zamknięta w swoim świecie, ale bystra obserwatorka otaczającej ją rzeczywistości. Prababcia Eugenia, uwikłana w hazardzik wielbicielka cygar, żyjąca wspomnieniem swojego zmarłego męża, w dziwnych relacjach z cichym wielbicielem Józefem Nachalnym. Babcia Jadźka, odbiegająca od stereotypowego wizerunku babci, dbająca o formę i usiłująca zachować młodość, pielęgnująca w sobie kobiecość. I wreszcie matka Kalinki, Dagna, artystka „tak ogólnie, bez sprecyzowanego kierunku, czy też wiodących predyspozycji’.


Wielopokoleniowa rodzinna opowieść, którą poznajemy z perspektywy czterech głównych postaci kobiecych. Wspaniale napisana. Kiedy trzeba lirycznie, innym razem dosadnie, żywym językiem. Czasami z wyśmienitym sarkazmem. Otulająca. Proza, w której można się rozgościć i umościć sobie wygodne miejsce do obserwacji i współprzeżywania… Są na świecie ludzie dobrzy i źli, ale najwięcej jest tych... zwyczajnych. I o tym to książka: zwyczajne losy, zwyczajnych ludzi! O odnajdywaniu się w swoim życiu z przesłaniem, że czasami jest źle, długo źle, aby potem było dobrze. I jeszcze – nic odkrywczego w sumie, a jednak!: rodzina naprawdę jest wszystkim.

Jestem zakochana w tej książce.

No i okładka. Przecudowna. Kupiłam audiobooka, ale zamówiłam wydanie papierowe, bo to książka z tych, do których się wraca, a poza tym okładka jest absolutnie MAGICZNA! Muszę ją mieć na półce!

Pozwolę sobie na nieśmiały apel (prośbę) do @proszynski_wydawnictwo – ach gdyby tak można było kupić plakat z grafiką okładki tej książki! Coś pięknego! Marzę, aby powiesić oprawioną w ramie na ścianie tuż obok domowej biblioteczki…

Gratuluję i dziękuję Autorce @jeromingaluszka za tę powieść. Dotychczas moją ulubioną były „Złote nietoperze”, ale teraz…

Czytajcie, koniecznie!

Ps. Audiobook wyśmienicie przeczytany przez panią Annę Cieślak.

poniedziałek, 28 lipca 2025

Wyznania – Kanae Minato

„Wśród was jest morderca mojej córeczki” – tymi zaskakującymi słowami rozpoczyna swoją ostatnią lekcję Yūko Moriguchi, nauczycielka w japońskim gimnazjum.


Świetnie skonstruowana opowieść. Wprowadzenie do narracji perspektywy kilku postaci czyni z niej pasjonującą układankę. Poszczególni bohaterowie sukcesywnie dokładają kolejne elementy, budując napięcie i pozostawiając czytelnika w stałym zaciekawieniu: co tak naprawdę wydarzyło się przy szkolnym basenie, gdzie zginęła czteroletnia córka pani Moriguchi?

Jak na prozę azjatycką, dużo tutaj ekspresji, realnych emocji – a przynajmniej ja tak to odbierałam.

Lektura niepojąca, pełna emocjonalnych gierek. Poruszająca problemy współczesnego społeczeństwa japońskiego, ale tak naprawdę można rozpatrywać je także globalnie. Wypływa temat hikikomori, zjawiska polegającego na izolowaniu się, zamknięciu się wewnątrz własnego domu lub pokoju i niemożności uczestnictwa w życiu społecznym. Zaburzone relacje w grupach rówieśniczych, w rodzinach. Pełne niedoskonałości systemy edukacji. Daje to wszystko do myślenia.

Gęsty, bardzo dobry thriller psychologiczny.




Dusze niczyje – Paweł J. Sochacki

Powieść inspirowana jest tzw. zbrodnią w Obrzycach w czasie II wojny światowej (w latach 1942-1945). W zakładzie psychiatrycznym w Obrawalde, w ramach nazistowskiej akcji o kryptonimie T4, mordowano cierpiących na choroby psychiczne pacjentów, najpierw masowo przenoszonych tutaj ze szpitali berlińskich, a później także i innych miast Rzeszy. Akcja T4 zakładała… (aż trudno mi to napisać) wymordowanie osób z niepełnosprawnością umysłową i fizyczną, „eliminację życia niewartego życia”.


Wszystko w imię absolutnie godnego potępienia, niewyobrażalnie absurdalnego i okrutnego dążenia hitlerowskich Niemiec do utrzymania „czystości niemieckiej krwi”.

Historyczne wydarzenia przybliżone są poprzez dramatyczne losy kilku pensjonariuszek. Obok postaci fikcyjnych na kartach powieści pojawiają się także postacie autentyczne, jak np. dyrektor placówki, Walter Grabowski, czy naczelny lekarz szpitala, dr Motz.

Przejmująca lektura. Opisy warunków panujących w tym ośrodku, metody mordowania, sposoby pozbywania się zwłok, a także kłamstwa wobec rodzin zabijanych pacjentów są naprawdę przerażające i przytłaczające. Trudno przejść obok tej historii obojętnie. Nigdy nie wolno o niej zapomnieć. NIGDY też podważać jej wiarygodność.



sobota, 28 czerwca 2025

Wyspa – Victoria Hislop

Zbeletryzowana historia kolonii dla trędowatych, na maleńkiej wysepce Spinalonga, tuż przy wybrzeżu północno-wschodniej Krety. Losy kreteńskiej rodziny Petrakisów, które chwilami chwytają za serducho.


Początek – rozgrywający się we współczesnych czasach, w Londynie – trochę mnie rozczarował i obawiałam się, że książka mnie nie zainteresuje. Ale gdy akcja przeniosła się w czasie, do początków XX wieku i kolejnych lat, było bardziej porywająco, chociaż miejscami nierówno… Nie mniej, zdecydowanie warto pochylić się nad tą powieścią. Z jednej strony, to po prostu ciekawa, i nie do końca powszechnie znana część historii Grecji, z drugiej wciągająca saga rodzinna.

Za kilka dni rozpoczynam swoje wakacje na Krecie. Ale raczej nie odwiedzę Spinalongi… Raz, że będę w dość odległej części wyspy, a dwa… chyba za bardzo obawiam się przygnębiającej energii tego miejsca… a może się mylę?



czwartek, 12 czerwca 2025

Opowiedz mi wszystko – Elizabeth Strout

W świecie funkcjonującym jak gdyby na przyspieszonych obrotach, budowanym na krótkich przekazach słownych, błyskawicznie zmieniających się obrazkach, powierzchowności w uczuciach i spłycaniu relacji, literatura tworzona przez Elizabeth Strout jest jak hamulec bezpieczeństwa.


Wytchnienie – tym jest dla mnie zawsze spotkanie z pisarstwem tej autorki. Strout daje czytelnikowi przestrzeń na własne przemyślenia, na głęboką refleksyjność. Daleka od lukru, odległa od górnolotności. Zwykła, normalna.

Według Słownika PWN „opowiadać” znaczy: „przedstawić coś słowami”. I właśnie to robi Elizabeth Strout: po prostu OPOWIADA. Ale za słowami kryje się cały wachlarz emocji. Robi to mistrzowsko – bo chce się słuchać jej i wykreowanych przez nią postaci literackich, które są tak bardzo, bardzo ludzkie, prawdziwe.

W tej książce dominuje rozmowa, która jest fundamentem nawiązywania i, co ważne, podtrzymywania relacji międzyludzkich. Nawet jeśli są one trudne.

„Opowiedz mi wszystko” to kolejna część cyklu Lucy Barton, a więc ponownie spotykamy bohaterów z poprzednich części. Co ciekawe, pojawiają się też postacie z innych powieści (spoza cyklu), jak na przykład Olive Kitteridge, czy Isabelle z debiutanckiej „Amy i Isabelle”. Dla fanów prozy Strout to urocze smaczki.

Sednem każdej historii, która przewija się przez karty powieści są ludzie i życie jakie wiodą. Słuchajmy, dbajmy, wspierajmy. Powieść o przyjaźni, empatii, rodzinie. Piękna, klimatyczna. Otulająca. Niespieszna. Cała Elizabeth Strout.



Cytaty:

„Lubimy myśleć, że mamy własne życie pod kontrolą, ale niekoniecznie tak jest. Siłą rzeczy wpływają na nas ci, którzy byli przed nami.”

„Niczego nie rozumiemy, kiedy jesteśmy młodzi.”

poniedziałek, 9 czerwca 2025

Kolaborantka – Barbara Wysoczańska

Hm… nie będę fanką tej książki. Historia bohaterów nie przekonała mnie, nie porwała. Z żadną postacią nie byłam w stanie się polubić, czy też zaangażować w jej przeżycia. Żadna nie przekonała mnie do siebie. Zakończenie jakieś takie pobieżne – chodzi o sekwencję rozgrywającą się we współczesności.


Szkoda, bo dwie poprzednie powieści pani Wysoczańskiej, „Obiecaj, że wrócisz i „Nigdy się nie poddam” czytało mi się wyśmienicie.

Mocną stroną powieści jest bardzo dobrze oddane tło historyczne, jak zresztą zawsze u tej pisarki. Historia Stefanii i Adama to fikcja, ale zbudowana w wiarygodnych realiach tego strasznego czasu – okres przedwojennego nazizmu w Niemczech i Austrii, okupacja w Krakowie, i to akurat w tej książce zasługuje na uwagę.

czwartek, 5 czerwca 2025

Colette – Valérie Perrin

Na ten rok miałam dwa czytelnicze marzenia: nowa książka Jakuba Małeckiego i przekład nowej książki Valérie Perrin. I oto się spełnia! Pan Jakub Małecki kilka dni temu ogłosił, że właśnie ukończył pisanie nowej powieści, a ja niemalże w tym samym czasie przeczytałam ostatnią stronę „Colette” Valérie Perrin!


Pisarka udowadnia, że jest narratorką DOSKONAŁĄ. Jej historie tak angażują, że podczas lektury po prostu JEST się w środku opowieści. Towarzyszy się bohaterom, kibicuje im, dogłębnie przeżywa ich rozterki, analizuje ich przemyślenia i podejmowane wybory. Myśl o Colette, Blanche, Agnes i pozostałych postaciach, była ze mną nawet w chwili, gdy odkładałam książkę i oddawałam się codziennym obowiązkom. Coś wspaniałego!

Czuć też scenopisarskie doświadczenie autorki. Dynamicznie poprowadzona opowieść powoduje, że historia nieustannie trzyma w emocjonalnym napięciu, porusza i angażuje. Sprzyjają temu różne formy narracji, w tym ciekawy pomysł z wprowadzeniem monologu nagranego przez jedną z bohaterek na taśmie magnetofonowej oraz przedstawienie wydarzeń z perspektywy kilku bohaterów. Dodatkowo wykreowana rzeczywistość jest taka pełna, wielowymiarowa, brak tu luk, niedomówień. Za każdą postacią kryje się jakaś historia, która wraz z wątkiem głównym tworzy doskonałą całość.

Wszystko zaczyna się w chwili, gdy Agnes, uznana reżyserka, otrzymuje telefon, że zmarła jej ciocia, Colette. Informacja jest zaskakująca, ponieważ Colette została pochowana… trzy lata wcześniej. Dlaczego sfingowała swoją śmierć? Co się za tym kryje? Odpowiedź skrywają taśmy magnetofonowe, które pozostawiła dla swojej bratanicy.

Wsłuchajcie się koniecznie w jej opowieść… Tak jak Agnes, która dzięki temu odkryje nie tylko sekrety trudnego życia Colette, ale też zawędruje w prawdę o życiu swoim, swoich rodziców i bliskich jej osób.

Książka, w której wybrzmiewają pasje, i w której słuchać muzykę. Ale też książka, która ukazuje mroczną stroną człowieczeństwa. Książka z tych, do których się wraca.



Cytaty:

„Ulegli potrafią być bestiami.”

„Ludzie wciąż porównują. Szufladkują, rozdzielają, grupują.”

„Zawsze trzeba myśleć o tych, którzy przyjdą po tobie, niezależnie od tego, gdzie jesteś.”

„Żadna rola nie jest mała dla wielkiego aktora.”

„- Myśli pan, że niektóre dni tygodnia są weselsze od innych?
  - To zależy z kim się jest.”

„Słowa, które człowiek zbyt długo powstrzymuje, wymykają się czasem wbrew woli.”

„Tymczasem, jakie to w ogóle ma znaczenie, jak ludzie na ciebie patrzą?”

„Człowiek powinien częściej słuchać swoich dzieci.”

„Gdy ktoś powierza ci sekret, trzeba zachować milczenie.”

„Niczego się nie bój, rób tak, jak chcesz.”

„Najtrudniejsze, gdy się kogoś spotyka, to powiedzieć mu o swoich uczuciach.”



środa, 4 czerwca 2025

Mrówki nie mają skrzydeł – Silva Gentilini

Czasami zastanawiam się po co ja czytam takie książki? Chodzi mi o tematykę – przemoc w rodzinie, skierowana w stosunku do kobiety i dziecka. Ogrom cierpienia, które autentycznie przygniata. I zaznaczam – to bardzo dobra fabuła, ale w odbiorze tak dojmująco przygnębiająca, że trudno ją polecać. Chyba, że dla naszej świadomości. Chyba, że po to, abyśmy NIGDY nie pozostawali obojętni na przemoc fizyczną i psychiczną.


Budzi mój protest wybrzmiewające z książki przesłanie: „[…] życie jest grą, w której nie ty rozdajesz karty”. Osoby doświadczające cierpienia w rodzinie absolutnie mają PRAWO walczyć o swoje życie, a ci którzy to widzą, mają OBOWIĄZEK REAGOWAĆ. Nie bądźmy obojętni – to chcę zachować po lekturze tej powieści.

Polecam, ale tylko jeśli jesteście gotowi zmierzyć się z ogromem zła, niesprawiedliwości, nikczemności i wreszcie obojętności, jakie stały się udziałem dwóch bohaterek: Margherity i Emmy. Poruszający obraz tego, jak przemoc może wpływać na życie jednostki, nawet jeśli uwolni się od kata.

Lektura trudna i angażująca emocjonalnie.




wtorek, 27 maja 2025

Jak powietrze – Ada D’Adamo

Poruszająca książka. Forma pożegnania autorki z córką i… z życiem. Ada D’Adamo była włoską tancerką baletową. Narodziny niepełnosprawnej córki Darii, całkowicie zmieniło jej świat.


Książek w podobnej tematyce bywa dużo – niepełnosprawne dziecko, choroba jednego z rodziców to literacko dość „chwytliwy” temat i murowany wyciskacz łez. Ale autorka zachowała rzadko spotykany balans: bez dramatyzowania, bez idealizowania snuje przemyślenia o doświadczaniu trudnego macierzyństwa i własnej choroby. W przypadku tej książki warto być czytelnikiem świadomym: to nie jest fabuła wymyślona. To zapis autentycznego życia.

Ada D’Adamo pozostawiła po sobie książkę, która pomimo tego, że podejmuje tematyką namacalnego nieszczęścia, ma w sobie piękny przekaz siły, miłości, zrozumienia. Tak dużo tu subtelności. 
Naprawdę bardzo Wam polecam…
Audiobook w mistrzowskiej interpretacji pani Marii Seweryn.


czwartek, 22 maja 2025

Paradyzja – Janusz A. Zajdel

Na autora trafiłam zupełnie przypadkiem. A ponieważ dopiero od niedawna przekonuję się do science fiction, byłam szczerze zdziwiona, że ta historia została wydana w 1984 roku! W czasach PRL! Cenzura to puściła? Odniesienia do totalitarnego ustroju zupełnie nie są zawoalowane. Bardzo jestem ciekawa, jak odbierano tę powieść w czasach jej premiery? Moim zdaniem wrażenie musiało być piorunujące – przecież dopiero co Polska otrzepywała się ze stanu wojennego...


Na sztuczną planetę, Paradyzję, przybywa z Ziemi dziennikarz, którego zadaniem jest sprawdzić, czy faktycznie na orbitalnych kontenerach, gdzieś w otchłani kosmosu, panuje ustrój idealny? Czy paradyzjan cieszy codzienność poddana kontroli absolutnej? Hm…

Może i jest tu dużo schematów, zapożyczeń (kłania się jak nic „Rok 1984” Orwella, „Nowy wspaniały świat” Huxleya), ale ja zetknęłam się z tą książką lata świetlne od premiery, a pomimo tego absolutnie się nie nudziłam! Wysłuchałam audiobooka – rewelacyjnie zrealizowany w formie słuchowiska. Może właśnie dlatego?

Zamierzam sobie pobuszować po twórczości pana Janusza A. Zajdela.

środa, 21 maja 2025

Matilde – R.A. Olek

Dużo oczekiwałam od tej powieści i może dlatego troszkę mnie zawiodła. Tło takie jak lubię, a więc przemiany społeczne w Niemczech w okresie dojścia do władzy Hitlera, realia wojenne i jednostkowe losy ludzi uwikłanych w wielką, bezwzględną politykę, dwie przestrzenie czasowe. A jednak zabrakło jakiegoś magicznego elementu, który spowodowałby, że pokochałabym tę historię. Historię młodej dziewczyny z Breslau, która ulega fascynacji nazizmem, by następnie zderzyć się z grozą i okrucieństwem zbrojnego konfliktu.


Tylko, że powieści w podobnej tematyce czytałam ogrom i niestety ta niczym mnie nie zaskoczyła, nie porwała w jakiś szczególny sposób. A tytułowa Matilde momentami irytowała naiwnością, bezrefleksyjnością. Może w kolejnym tomie to się zmieni? Może bohaterka dojrzeje? Trudno było mi ją „polubić”, a brak empatycznej relacji z głównymi postaciami, zwykle utrudnia mi odbiór czytanej fabuły.

Powieść jest natomiast ciekawie skonstruowana – początek osadzony we współczesności intryguje i zachęca do lektury.

Pomimo mieszanych uczuć, uważam, że jest w niej potencjał, dlatego czekam na kolejny tom.

poniedziałek, 19 maja 2025

Gwiazdy nigdy nie gasną – Agnieszka Zakrzewska

Obawiałam się troszkę tej powieść. Obawiałam tego, że poruszająca historia Anne Frank będzie wykorzystana do stworzenia chwytliwego czytadła. Za co przepraszam Autorkę! Pani Agnieszko, @agnieszkazakrzewska, dla mnie to Pani najlepsza powieść. Napisana z empatią dla wszystkich osób, które w różnym stopniu były związane z rodziną Franków. Z szacunkiem dla nich. Imponuje doskonały research, jakiego przed pisaniem powieści dokonała pisarka.


Kłaniam się Pani nisko i dziękuję za oddanie głosu Anne – tak ją sobie wyobrażam: niepokorną, silną, odważną, głodną życia i przyszłości.

Anne ostatni wpis w swoim Dzienniku zamieściła 1 sierpnia 1944 roku. Trzy dni później, na wskutek zdrady ona, jej siostra, ojciec, matka oraz czwórka innych Żydów, zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych. Anne zamilkła… Pani Agnieszka Zakrzewska podejmuje swoją opowieść właśnie w tym momencie – gdy Anne milknie…

Tę powieść polecam wszystkim, którzy mają w sercu Anne Frank. Ja ją zachowam na zawsze. A „Gwiazdy nigdy nie gasną” wzmocniły we mnie pragnienie odwiedzenia Domu Anne Frank – muzeum utworzonego przy Prinsengracht 263 w Amsterdamie, oficynie, w której ukrywała się Anne przez 761 dni. Cały czas wierząc w ocalenie i marząc o zastaniu po wojnie pisarką.

poniedziałek, 5 maja 2025

Ukrywałam Anne Frank. Wszystkie tajemnice Elisabeth – Jeroen De Bruyn, Joop van Wijk-Voskuijl

„Dziennik” Anne Frank to jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałam w życiu. Los mieszkańców oficyny w budynku przy Prinsengracht 263 w Amsterdamie, stał mi się bardzo bliski. Zawładnął moją wyobraźnią i zaangażował emocjonalnie…


„Ukrywałam Anne Frank” to próba opowiedzenia tej przejmującej historii niejako z drugiej strony regału na książki, które skrywały wejście do tajnej skrytki. Niewielkiej oficyny, w której w okresie od 6 lipca 1942 do 4 sierpnia 1944 ukrywała się rodzina Franków oraz czwórka innych Żydów.

Od zeszłego roku, gdy po latach wróciłam do „Dziennika” Anne, starałam się dotrzeć do różnych materiałów, opracowań na temat losów Anne i pozostałych, przymusowych lokatorów tajnej skrytki. Historia tych ludzi to symbol prześladowań Żydów w czasie II wojny. Ktoś ich zdradził. Kto? Autorzy podążają różnymi tropami, które pojawiały się przez lata, ale prawdy chyba już nigdy nie poznamy.

To także poruszająca opowieść o rodzinie jednego z autorów – Joopa van Wijk-Voskuijla, którego mama – Beb, była członkiem wąskiego grona Pomocników wspierających ósemkę ukrywających się Żydów. Poruszająca jest jego szczerość w opowiadaniu o rodzinnych problemach, które generowałą wojenna przeszłość Beb.

Od książki trudno się oderwać. Szalenie ciekawie skonstruowana. „Dziennik” Anne Frank to obraz tego, co działo się w ukrytym mieszkaniu, natomiast „Ukrywałam Anne Frank” to relacja w jaki sposób Pomocnicy organizowali logistycznie wsparcie ukrywającym się. Dostarczali im nie tylko żywność, leki, ale też dbali o ich dobrostan psychiczny – w miarę możliwości spędzali z nimi czas, rozmawiali, dostarczali książki, gazety… Naprawdę to było niesamowite przedsięwzięcie.

Książka zdecydowanie obowiązkowa dla wszystkich, których pochłonął „Dziennik” Anne Frank.


niedziela, 4 maja 2025

To, co możliwe – Elizabeth Strout

Uwielbiam powieści Elizabeth Strout, ale ta do moich ulubionych nie będzie należała. To drugi tom cyklu o Lucy Barton, pisarce, którą po raz pierwszy poznajemy w książce „Mam na imię̨ Lucy”. 


Oczywiście jak u Strout jest tutaj mistrzowsko wykreowany świat małej miejscowości, z jej nietuzinkowymi, wyrazistymi postaciami. Niestety, to co zwykle podoba się mi w tworzonych przez nią fabułach – wysublimowana powolność w prowadzeniu narracji, literacki spokój i równowaga, tutaj leciutko skręcało w kierunku znużenia. Na plus – to możliwość wejrzenia w społeczność, w której wychowywała się Lucy, a z kolejnych powieści cyklu wiadomo, że jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Po raz kolejny zastanawiałam się też, na ile Lucy Barton to alter ego samej pisarki…



Cukier na duszy – Marcin Grzelak

Ajć… To niestety nie było moje najlepsze spotkanie z piórem tego pisarza. Zdecydowanie bardziej polecam jego inne powieści: "Beksę" i "Pułapkę na anioły".


Najmocniejszą stroną książki to historie pojedynczych ludzi, pozornie oddzielne, ale z jednym mianownikiem: samotność, odrzucenie, ukryte pragnienia i nieprzepracowane traumy. Gdzieś zagubił mi się los głównego bohatera – Dżonego… Długo szukałam kontekstu. Językowo – piękna.

Niemniej twórczość pana Grzelaka zdecydowanie warta uwagi i będę ją śledziła.


Ja, która nie poznałam mężczyzn – Jacqueline Harpman

Świetna, dająca do myślenia. Budząca sprzeciw. Powodująca, że zaciskasz mocno pięści w geście protestu! Wiem, że to SF, dystopia mroczna i klaustrofobiczna, ale czy jednak?


Świat alternatywny i ku przestrodze. Straszny, brrr… Pusty. Bez wspomnień i bez nadziei. W tematyce podobna do „Opowieści podręcznej”, ale przyznam – wieeem, będą protesty – czytało się mi (a właściwie słuchało) lepiej. Bardzo polecam, pomimo tego, że po lekturze pozostaje niedosyt, bo próżno szukać na kartach powieści odpowiedzi: dlaczego, przez kogo i w jakim celu 40 kobiet zostało zamkniętych w podziemnym bunkrze? Finał bez finału pozostawia czytelnika w otchłani niepokoju… 
O człowieczeństwie bez człowieka.


niedziela, 27 kwietnia 2025

Biuro skradzionych wspomnień – Gaëlle Nohant

Tematyka książki oscyluje wokół działań organizacji, która została powołana pod koniec II wojny światowej: Międzynarodowej Służby Poszukiwań. Jest to centrum dokumentacji losów ofiar reżimu narodowosocjalistycznego oraz osób ocalałych. Warto w Internacie poszukać więcej informacji o tej, działającej do dziś, instytucji. Z tego co wyczytałam posiada najbardziej pełne zbiory dokumentów zbrodniczej działalności faszystowskiej.


Jednakże ta książka nie jest reportażem, czy dokumentem, a powieścią. Główna bohaterka, Irene, niezwykle osobiście, z ogromem empatii podchodzi do przedmiotów, które należały do zamordowanych w obozach koncentracyjnych. To, co dla jednych mogłoby być błahym, nic nie znaczącym przedmiotem – ot, jakiś medalion, skrawek chustki, zniszczona szmaciana lalka, dla innych może być jedyną pamiątką po bliskiej osobie. Śladem jej życia. Na ich podstawie Irene docieka losów pojedynczych osób.

Powieść w moim odczuciu nie jest równa… Dobrze podąża się tropem poszukiwań Irene, tokiem jej rozumowania, pokonywania kolejnych etapów śledztwa, ale fabularnie bywa nużąca. Myślę, że nie zainteresuje osoby, które tylko z przypadku lub niezbyt często sięgają po beletrystykę około wojenną. Bardzo przeszkadzały mi też odniesienia do współczesnych (naprawdę całkiem niedawnych) wydarzeń ze sceny społeczno-politycznej w Polsce. Moim zdaniem były zbędne i nie wnosiły niczego wartościowego do głównej fabuły. Pomimo tego, że ja sama odnalazłam się w lekturze tej powieści, bo zwyczajnie interesuje mnie historia II wojny światowej, uważam, że potencjał tematu nie został w pełni wykorzystany przez pisarkę. Wielka szkoda.


wtorek, 15 kwietnia 2025

Ostatnie dni w Berlinie – Paloma Sánchez-Garnica

Pogmatwane losy bohaterów zakleszczonych w szponach faszyzmu i stalinizmu. Dzieje się dużo, akcja pełna zwrotów – nie zawsze wiarygodnych ;) Momentami naciągana, szczególnie jeśli chodzi o relacje pomiędzy głównymi bohaterami. Jako wielbicielka powieści (z rozmysłem w tym przypadku nie używam słowa: literatury) osadzonych w realiach III Rzeszy, dziejów Rosii i drugiej wojny światowej, czuję niedosyt. Ot, czytadło z historycznym tłem. Niemniej audiobooka słuchało się mi dobrze, jako podkładka do codziennych czynności.



niedziela, 6 kwietnia 2025

Zbieracze borówek – Amanda Peters

Historia rodziny – rdzennych mieszkańców Ameryki, która pewnego dnia, podczas pracy zarobkowej – zbierania borówek, w niewyjaśnionych okolicznościach traci najmłodsze dziecko.


Joe i Norma – z pozoru dwie oddzielne historie. Dość szybko czytelnik orientuje się kim jest Norma dla Joe’go. I wydawać by się mogło, że już nic ciekawego i zaskakującego w miarę czytania wydarzyć nie może… A jednak powieść ma jakąś magiczną siłę przyciągania. Finału właściwie możemy domyśleć się niemalże od początku, ale tutaj ważniejsza jest droga, jaką pokonują dwie rodziny: Joe’go i Normy, by odnaleźć spokój.

Książka o przeżywaniu straty, poczuciu winy. I ogromnej sile rodziny. Nadziei, która pozwala przetrwać najgorszą traumę. Co nas określa? Korzenie, czy otoczenie, w którym się wychowujemy? Gdzie szukać swojej tożsamości?

Toczy się dość powolnie. Skupia na relacjach. Przyznam, że fabuła jest nierówna. W połowie troszkę przeciągnięta, ale jak wspominałam – nie można się mimo tego od niej oderwać.

Warto poświęcić czas tej powieści.


CYTATY:

„Są na tym świecie rzeczy ważniejsze niż przypisywanie sobie zasług.”

„Im jesteśmy starsi, tym czas szybciej nam płynie, jakby wszechświat popychał nas w stronę mety, by zrobić miejsce dla młodszych i silniejszych; każe nam odhaczyć swoją niewiele znaczącą bytność na tym świecie i zniknąć.”

poniedziałek, 24 marca 2025

Dwa czytadełka ;)

Dziś wrzucam dwie powieści, które jeszcze parę lat temu pewnie by mnie zachwyciły, ale teraz czytelniczo jestem w zupełnie innych klimatach. Oczekuję czegoś więcej od książek, choćby obyczajowych, osadzonych w danej epoce. Obydwie są dobrze napisane, wciąga historia poszczególnych bohaterek. Sprawdziły się w moim przypadku jako towarzyszki porannej krzątaniny (a wstaję dość wcześnie, właściwie skoro świt), i jako tło w drodze do pracy. Ale niestety nie zostały we mnie długo – słuchałam ich już jakiś czas temu i teraz przedstawiając je tutaj, musiałam sobie przypomnieć o czym były. Jestem jednak przekonana, że czytelniczki zaczytujące się w literaturze obyczajowej z tłem historycznym, będą usatysfakcjonowane.

Noworoczne panny – Magda Knedler

Opowieść o przyrodnich siostrach, Praksedzie (piękne imię!) i Anieli Krukowieckich, którym śmierć ojca mocno komplikuje społeczny i finansowy status. Tematyka oscyluje wokół losu kobiet ze sfer wyższych w XIX wiecznym społeczeństwie – niestety realia historyczno-społeczne potraktowane po macoszemu – akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku, a zupełnie tego nie czuć (chociażby w mentalności bohaterów). Podziały klasowe, skomplikowane relacje i układy rodzinne, miłość, mezalians, szczypta (raczej zbędnej) erotyki.


Iskry na wiatr – Ida Żmijewska

Śmierć ojca i drastyczne obniżenie sytuacji finansowej dotyka siostry Kellerówny, Zofię, Ninę, Julię i Polę, dotychczas pławiących się w luksusach i pełnymi garściami czerpiących ze statusu przypisanego córkom bogatego fabrykanta. Rodzinny dramat rozgrywa się na tle dramatu globalnego – I wojny światowej. Początek mało porywający. Później akcja nabiera wyrazistości. Dość przewidywalna metamorfoza panien z wyższych sfer, zmuszonych do tego, aby uświadomić sobie, jak to się dzieje, że naczynia stają się czyste, a piec gorący ;) Panny fajne, charakterne, sympatyczne. Babcia dziewcząt – Adela, jeszcze bardziej.

Jest też zagadkowy wątek kryminalny, który zapewne będzie rozwiązany dopiero w kolejnych częściach sagi. Póki co jednakże nie planuję kontynuować…