Spodziewałam się czegoś innego – zgodnie z tytułem, opowieści ściśle osnutej na życiu filozofa, który niegdyś, jeszcze w czasach licealnych, rozbudzał moją wyobraźnię. Tymczasem postać czołowego przedstawiciela pesymizmu jest tutaj potraktowana właściwie marginalnie, raczej jako pretekst do ukazania specyfiki osiemnastowiecznego Danzig. I tutaj oddaję pokłony autorce – doskonale oddaje koloryt portowego miasta nad Motławą. Powieść tętni życiem mieszczańskim, od pierwszych stron przenosi czytelnika do świata, w którym codzienność przeplata się z historią, a każdy zaułek kryje opowieść.
Główną postacią jest młodziutka Frieda, która trafia na służbę do domu państwa Schopenhauerów. Jej losy i zmagania z przeciwnościami stanowią oś fabularną powieści. Już na samym początku musi zmierzyć się z rodzinnym dramatem i pierwszą fascynacją miłosną, która, szczerze mówiąc, nie wydała mi się do końca przekonująca (nie polubiłam Bena, adoratora Friedy, którego motywacje pozostały dla mnie niejasne). Dodatkowo wątek łotrzykowski, choć wprowadzający dynamikę, nie przypadł mi do gustu – to chyba po prostu kwestia osobistych preferencji.
Mimo że sama fabuła mnie nie zachwyciła – być może dlatego, że oczekiwałam czegoś bardziej skoncentrowanego na życiu znanego filozofa – uważam, że warto sięgnąć po tę powieść. Anna Sakowicz udowadnia, że jest znakomitą pisarką obyczajową, potrafiącą z pasją i dbałością o szczegóły oddać ducha epoki. Szczególnie imponuje mi jej historyczny research, na przykład odwołania do pamiętników matki Artura Schopenhauera, Johanny, „Gdańskie wspomnienia młodości”. To dzięki nim poznajemy nie tylko fakty, ale też klimat i emocje tamtych czasów.
„Kamienica Schopenhauerów” nie spełniła moich pierwotnych oczekiwań, ale pozostawiła mnie z ciekawymi refleksjami na temat życia w XVIII-wiecznym Gdańsku i roli kobiet w tamtym społeczeństwie. To lektura dla tych, którzy cenią historyczne detale i lubią zanurzyć się w realiach minionych epok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz