niedziela, 6 kwietnia 2025

Zbieracze borówek – Amanda Peters

Historia rodziny – rdzennych mieszkańców Ameryki, która pewnego dnia, podczas pracy zarobkowej – zbierania borówek, w niewyjaśnionych okolicznościach traci najmłodsze dziecko.


Joe i Norma – z pozoru dwie oddzielne historie. Dość szybko czytelnik orientuje się kim jest Norma dla Joe’go. I wydawać by się mogło, że już nic ciekawego i zaskakującego w miarę czytania wydarzyć nie może… A jednak powieść ma jakąś magiczną siłę przyciągania. Finału właściwie możemy domyśleć się niemalże od początku, ale tutaj ważniejsza jest droga, jaką pokonują dwie rodziny: Joe’go i Normy, by odnaleźć spokój.

Książka o przeżywaniu straty, poczuciu winy. I ogromnej sile rodziny. Nadziei, która pozwala przetrwać najgorszą traumę. Co nas określa? Korzenie, czy otoczenie, w którym się wychowujemy? Gdzie szukać swojej tożsamości?

Toczy się dość powolnie. Skupia na relacjach. Przyznam, że fabuła jest nierówna. W połowie troszkę przeciągnięta, ale jak wspominałam – nie można się mimo tego od niej oderwać.

Warto poświęcić czas tej powieści.


CYTATY:

„Są na tym świecie rzeczy ważniejsze niż przypisywanie sobie zasług.”

„Im jesteśmy starsi, tym czas szybciej nam płynie, jakby wszechświat popychał nas w stronę mety, by zrobić miejsce dla młodszych i silniejszych; każe nam odhaczyć swoją niewiele znaczącą bytność na tym świecie i zniknąć.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz