poniedziałek, 27 września 2021

Zimny trop – Beata i Eugeniusz Dębscy

„Zimny trop” duetu Beaty i Eugeniusza Dębskich, to druga część serii z Tomkiem Winklerem. Zwykle zachowuję chronologię w czytaniu książkowych cykli, ale tym razem to było moje inauguracyjne spotkanie z detektywem i jego charakterną Babcią Romą. Początkowo miałam pewien dyskomfort czytelniczy, ponieważ wstępne rozdziały zawierają sporo odniesień do powieści poprzedzającej „Zimny trop” – pt. „Dwudziesta trzecia”, ale szybko wgryzłam się w fabułę i zorientowałam kto jest kim, co, kogo i za co.


Gdyby Tomek Winkler miał na portalu społecznościowym oznaczyć swój status zawodowy, wybrałby „to skomplikowane”. Detektyw, były policjant wydalony ze służby za (rzekome) wymuszanie łapówek w środowisku lekarskim. Specjalista od najlepszego bigosu świata, luźno związany z Iwą, która „przytuli, pocieszy, podzieli się serca biciem”. Wnuk Romy – kpiarskiej, ironicznej, ze słabością do eleganckich, mocnych trunków i papierosków. W przypływie dobroci „wnuczęcego” serca, Tomek wysyła Romę do sanatorium w Polanicy. Nieoczekiwanie z tego wyjazdu odrodzi się dawna namiętność Romy i… sprawa kryminalna, za rozwiązanie której chwyci się Tomasz.

Powieść skrzy dowcipem, błyskotliwymi dialogami i przemyśleniami bohaterów, osobliwie ich charakteryzującymi. Autorzy zastosowali ciekawy dla czytelnika monolog wewnętrzny postaci, co ułatwia wgląd w tok rozumowania danej osoby. Państwo Dębscy uroczo bawią się językiem:

„Wżerna jakaś kobita, penetruje jak WD-40.”
„Noc była ciężka, dzień nie do końca relaksujący.”

Uwielbiam takie językowe smaczki, lingwistyczne zabawy.

Dobrze skonstruowana, zwarta i wiarygodna intryga. Interesujący, barwni bohaterowie. Dochodzenie do rozwikłania sprawy odbywa się drogą dedukcji i logicznego układania kolejnych elementów kryminalnej łamigłówki.

Polecam fanom lekkich kryminałów detektywistycznych, nieepatujących okrucieństwem, skupionych na analizie, ze spójną, rytmicznie toczącą się akcją.

Dziękuję Wydawnictwu Agora za egzemplarz recenzencki. 
Ukłony dla Autorów za złożenie na nim autografów – bardzo miła niespodzianka.


piątek, 24 września 2021

Wiemy, że pamiętasz – Tove Alsterdal

„Niewinni zawsze obrywają najbardziej.”

Powieść nawiązuje do mechanizmów prawnych obowiązujących w Szwecji jeszcze w latach 90-tych. Krytykowano wówczas zbyt łagodne wyroki wydawane za ciężkie przestępstwo, jakim jest gwałt oraz niewłaściwe standardy obowiązujące przy przesłuchiwaniu nieletnich. Pisarka wzorowała na prawdziwych stenogramach sceny śledczego wywiadu policyjnego zastosowanego wobec podejrzanego o morderstwo czternastolatka. Bez towarzyszenia rodziców, czy psychologa, z elementami manipulacji i wywierania nacisku i presji.


To powieść, która pokazuje jak łatwo jest kogoś napiętnować, wskazać palcem i zmienić jego los.
Akcja nie pędzi na złamanie karku. Nie ma tutaj nagłych zwrotów akcji, epatowania przemocą, obficie lejącej się krwi i gęsto padających trupów – choć jako takie są – w końcu to kryminał! Ale to nie znaczy, że fabuła się ciągnie. Pisarka sprawnie buduje atmosferę napięcia i niepokoju. Spirala zdarzeń i emocji napręża się jednostajnie. Jest czas na wnikliwe poznanie niewielkiej społeczności szwedzkiego miasteczka, którego nieśpieszną codzienność zaburza morderstwo jednego z mieszkańców. Sprawę dodatkowo komplikuje rodzinna historia zabitego we własnym domu Svena Hagströma. Dokładnie 23 wcześniej jego syn Olof został oskarżony o brutalny gwałt na miejscowej piękności – Linie. Ciała dziewczyny nigdy nie odnaleziono...

Sprawę bada Ejra Sjödin, policjantka, która wychowała się w miasteczku i powróciła do niego po studiach, by opiekować się cierpiącą na demencję matką. Eira – bystra obserwatorka specyfiki lokalnej społeczności, dokonuje trafnej analizy faktów lub przesłanek, które ostatecznie przybliżają do rozwikłania złożonej zagadki kryminalnej, sięgającej korzeniami wspomnień z jej własnego dzieciństwa.

„Wiemy, że pamiętasz” rozpoczyna cykl z policjantką Ejrą Sjödin. Myślę, że dla każdego pisarza piszącego serie kryminalne, pierwsza część zawsze jest bardzo ważna – musi stworzyć postać śledczego, która przyciągnie czytelnika na dłużej. Zaintryguje, zaciekawi, którą czytelnik zwyczajnie polubi. I zapewniam, że Tove Alsterdal to się udało! Będę wyczekiwała kolejnych kryminałów z Ejrą. Bo jest w niej jakaś tajemnica. Wyważenie. Normalność. Dostrzega rzeczy, które umykają innym. Ciekawi mnie też jak potoczą się jej osobiste sprawy.


Książka jest bardzo ładnie wydana – ma klimatyczną okładkę, staranny układ druku – może to detale, ale bardzo uprzyjemniają lekturę.

Dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga 
za zaproszenie mnie do wyrażenia swojej opinii o książce 
w ramach akcji na portalu lubimyczytac.pl. 

Przyznam, że nie spodziewałam się aż tak dobrego kryminału, z elementami psychologii, świetnie zbudowanymi postaciami i wciągającą fabułą.
Polecam!


Zapisane cytaty:

„Niewinni zawsze obrywają najbardziej.”

„Niektóre kobiety nie potrafią być same.”

„Łatwo się zapomina ludzi, do których nie żywi się żadnych uczuć.”

„Dobrze jest mieć kogoś obok siebie.”

„Wszyscy mają tajemnice. Zwłaszcza ci, którzy w kółko temu zaprzeczają.”

„Kiedy ma się dzieci, myśli się tylko o tym, żeby je chronić.”

„Rzadko zapomina się to, co kiedyś budziło w nas strach […].”

piątek, 10 września 2021

Bestia z Buchenwaldu – Max Czornyj

Ta książka jest horrorem. Niestety opartym na faktach. Myślę, że gdyby Max Czornyj stworzył ją w swojej pisarskiej wyobraźni, posądzony byłby o daleko posunięty brak literackiego smaku. Ale – powtarzam: NIESTETY, Ilse Koch żyła i w wymyślny sposób odbierała życie więźniom obozu w Buchenwaldzie. Znajdując niezrozumiałą satysfakcję w bestialstwie. Czyny Ilse Koch nie są światem wykreowanym przez pisarza. Fotograficzną dokumentację przerażających efektów okrucieństwa niemieckiej zbrodniarki wiernej idei tysiącletniej Rzeszy, można bez problemu wyszukać w Internecie. Zdjęcia przedmiotów wykonanych z ciał Ludzi są… straszne…


Przyznam, że początkowo irytowało mnie, że „muszę słuchać” opowieści Ilse – powieść ma formę fabularyzowanego pamiętnika, jest napisana w pierwszej osobie. Jakim prawem ta bestia chce skupić na sobie moją uwagę? – myślałam. Ten narracyjny zabieg doskonale potęguje u czytelnika emocje, budzi niedowierzenie i przerażenie.

Ilse beznamiętnie zamawia luksusowe produkty z Paryża: suknie, perfumy, biżuteria, drogie wina, gdy tuż za oknami jej willi giną z głodu i katorgi ludzie. Z przyjemnością wystawia twarz do słońca, chłonie zapach okolicznych lasów, wciąż świadoma unoszącego się nad nią fetoru śmierci. Co musiało być w głowie tej kobiety? Co musiało być w jej sercu? Na te pytania szuka odpowiedzi w swej powieści Max Czornyj, a wraz z nim my – czytelnicy.

Po każdym rozdziale, kiedy wydaje się, że opisane wydarzenia nie miały prawa zaistnieć w cywilizowanym świecie człowieczeństwa, autor zamieszcza notatkę źródłową. Tak jakby chciał za każdym razem przypomnieć, że to zdarzyło się naprawdę, że to nie jest jego konfabulacja.

Ukłony dla pana Maksa Czornyja, że miał siłę i dar, aby zmierzyć się z tą potworną historią. Mistrzostwo!

Książkę sfotografowałam w pół-sercu ułożonym z płatków róży, bo po jej lekturze moje serce jest złamane. Wędruję myślą do Wszystkich Ofiar zbrodniczych czynów Ilse Koch i pozostałych autorów Holokaustu. Oddaję Im cześć i pamięć.


Zapisane cytaty:

„W świetle można dostrzec nie tylko zagrożenie, lecz prawdę.”
„[…] na tym polega nasze życie – na pokonywaniu zakrętów.”
„Nie ufaj wszystkiemu, co mówią ludzie.”

środa, 8 września 2021

Saturnin – Jakub Małecki

Gdy pierwszy raz usłyszałam o tej książce, tytuł skojarzył mi się z… kosmosem :) Ale główny bohater „Saturnina” nie jest mieszkańcem odległej planety układu słonecznego. Choć może coś go z nim łączy? Książkowy Saturnin dryfuje przez swoje życie otoczony pierścieniem jednostkowych losów swojej rodziny, niczym gazowy olbrzym, trwający w uścisku lodowo-skalnych pierścieni.


Ta powieść to studium wielopokoleniowej rodziny, opowiedziane z perspektywy jej kilku członków: Saturnina, jego matki Heleny, dziadka Tadeusza oraz Irki, siostry nestora rodu. Poszczególne opowieści składają się na pełny obraz historii.

Saturnin ma niezwykłe imię i zwykłe, samotne życie – tak postrzega sam siebie. W pewnym momencie musiał porzucić swoje marzenia, z czym nie bardzo może się pogodzić. Z lęku przed brakiem akceptacji stara się spełniać oczekiwania innych. Wybiera ostrożność, w której czuje się bezpieczniej. Nie docieka, przyjmuje utarty przez rodzinę schemat rzeczywistości, unika konfrontacji. Wiadomość o tajemniczym zaginięciu 95-letniego Dziadka, przerywa monotonną codzienność Saturnina. Wraz z matką wyrusza tropem Dziadka, z nadzieją, że ten żyje. Tylko gdzie? Nieoczekiwanie poszukiwania przyczynią się do rozwiązania wielu przemilczanych rodzinnych tajemnic i niedomówień. No bo na przykład: dlaczego Dziadek przez całe lata chodził nad staw, którego dawno nie ma? skąd i dlaczego wzięło się oryginalne imię Saturnina?

Jestem pod urokiem prozy Małeckiego, miejscami poetyckiej, choć wciąż tak bardzo realistycznej – wiem, paradoksy, ale tak odbieram literacki świat tworzony przez autora „Rdzy” i „Dygotu”. Małecki idealnie portretuje bohaterów, którzy są tacy naturalni, prawdziwi. Łatwo ich sobie wyobrazić, obdarzyć uczuciami. Przejmująco oddaje tragizm wojennych przeżyć Dziadka, które tak bardzo ukształtowały jego losy, a w konsekwencji też losy Saturnina i jego matki.

Wzruszyła mnie informacja, że powieść inspirowana jest losami przodków pisarza. Może dlatego tak dużo w niej czułości, refleksji, prawdy?

Cudowna książka. Ale przyznam szczerze – nie jestem obiektywna. Bo po prostu kocham (czytać) Pana, Panie Małecki :)


Zapisane cytaty:

„Życie […] to jest coś, czego nie da się zatrzymać.”

„[…] czasami wszystkie wyjścia są najgorsze.”

niedziela, 5 września 2021

Zaopiekuj się mną – Helen J. Rolfe

Kiedy Maddie Kershaw poznała Evana Quinna… poczuła, że być może uda jej się ruszyć z miejsca, w którym zatrzymała się kilka lat wcześniej... 


Dokładnie 11 września 2001 roku, kiedy jej narzeczonego Rileya, pochłonęła jedna z walących się wież World Trade Center. Po jego śmierci wpadła w koleiny samotnego życia, w którym pozwalała sobie na beznamiętne, przelotne znajomości z mężczyznami, którzy nic dla niej nie znaczyli. Jedyną jej przyjemnością był świat… cukiernictwa. Maddie w wolnym czasie piecze dla znajomych artystyczne torty. Za sprawą zabawnej cukierniczej pomyłki, kiedy frywolny w kształcie tort jej autorstwa zamiast na wieczór panieński trafia na setne urodziny uroczej Jem, poznaje Evana – wnuka jubilatki. Między Maddie i Evanem stopniowo zaczyna się budować relacja, która wcale początkowo nie nosi znamion wielkiej namiętności. Oboje doświadczeni, dojrzali – po trzydziestce – chyba nie do końca potrafią rozpoznać uczucie, które zaczyna się w nich rodzić. Czy będzie to coś wyjątkowego i trwałego?

Evan znajduje się w trudnym momencie – właśnie rozpoczyna batalię o swoje zdrowie, a być może i o życie. Zdiagnozowano u niego nowotwór jądra – temat ten jest w powieści poruszony bez tabu i fałszywej wstydliwości. Pomimo tego, że ma wsparcie rodziny, w tym swojej stuletniej Babci Jem, tak naprawdę sam musi pokonać drogę, dzięki której zrozumie, że choroba nie jest oznaką słabości. Podjęcie walki o powrót do zdrowia to siła i determinacja. A w trudnych momentach potrzebujemy innych ludzi – rozmowy, która ma moc rozładowania emocjonalnego napięcia i zdolność poszerzenia perspektywy, co z kolei umożliwi bardziej obiektywną ocenę sytuacji w jakiej się znajdujemy. To ważne przesłanie „Zaopiekuj się mną”: u podstaw kształtowania relacji między dwojgiem ludzi stoi po prostu ROZMOWA, komunikacja. Bez przemilczeń, niedomówień i kręcenia.

Pomimo tego, że w powieści poruszone są trudne tematy: poważnej choroby i straty bliskiej osoby, absolutnie nie znajdziecie w niej łzawych klimatów. Wspomniana problematyka opisywana jest z dystansem i równowagą. Autorka jest daleka od wzbudzania ckliwych emocji wyciskających łzy u czytelnika.

W literaturze, szczególnie tzw. kobiecej, stosunkowo częściej spotykamy historie kobiet dotkniętych choroba nowotworową. W przypadku tej powieści obserwujemy psychikę młodego mężczyzny, z chorobą, która może zachwiać jego męskość i zweryfikować plany na przyszłość.

Zaopiekujcie się tą powieścią :) Chociażby po to, aby poznać jak potoczą się losy Maddie i Evana.


Zapisane cytaty:

„[…] czasami zapętlamy się w codzienności i zapominamy o szerszej perspektywie.”
„Życie jest za krótkie, żeby odpychać ludzi.”
„[…] w swoim smutku każdy podąża własną drogą.”

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka 
za sprezentowanie egzemplarza recenzenckiego.