Dużo oczekiwałam od tej powieści i może dlatego troszkę mnie zawiodła. Tło takie jak lubię, a więc przemiany społeczne w Niemczech w okresie dojścia do władzy Hitlera, realia wojenne i jednostkowe losy ludzi uwikłanych w wielką, bezwzględną politykę, dwie przestrzenie czasowe. A jednak zabrakło jakiegoś magicznego elementu, który spowodowałby, że pokochałabym tę historię. Historię młodej dziewczyny z Breslau, która ulega fascynacji nazizmem, by następnie zderzyć się z grozą i okrucieństwem zbrojnego konfliktu.
Tylko, że powieści w podobnej tematyce czytałam ogrom i niestety ta niczym mnie nie zaskoczyła, nie porwała w jakiś szczególny sposób. A tytułowa Matilde momentami irytowała naiwnością, bezrefleksyjnością. Może w kolejnym tomie to się zmieni? Może bohaterka dojrzeje? Trudno było mi ją „polubić”, a brak empatycznej relacji z głównymi postaciami, zwykle utrudnia mi odbiór czytanej fabuły.
Powieść jest natomiast ciekawie skonstruowana – początek osadzony we współczesności intryguje i zachęca do lektury.
Pomimo mieszanych uczuć, uważam, że jest w niej potencjał, dlatego czekam na kolejny tom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz