niedziela, 31 grudnia 2023

2023 - podsumowanie

Lubię podsumowania i statystki. Dlatego zapraszam na krótki przegląd, jak czytałam w BOOKowym zAGAjniku w 2023 roku.

W roku 2023 przeczytałam 86 książek. O 14 więcej niż w 2022. Na lepszą statystykę wpłynął fakt, że przekonałam się do elektronicznych form kontaktu z lekturą: audio- oraz e-booków. Pokochałam PocketBooka, który według mnie ma tylko jedną wadę – nie pachnie książką :)

W minionym roku dokonywałam bardziej przemyślanych wyborów czytelniczych. Miałam szczęście do książek. Trudno było mi wybrać 10 najlepszych, dlatego wyróżniam też dodatkowo 6 książek, które właściwie w tej „dziesiątce” też powinny się znaleźć.

Jestem przekonana, że w sercu każdego miłośnika literatury jest „szufladka” na lektury niezapomniane i doskonałe, do których chowa książki dla siebie wyjątkowe. W mojej „szufladce” wylądowały książki, które wywołały we mnie EMOCJE – tego szukam w literaturze. Z czystym sercem polecam je także Wam, mając nadzieję, że i dla Was staną się ważne.

A na grafikach moja czytelnicza TOP-ka 2023 i troszkę statystyki. Zapraszam :)










sobota, 30 grudnia 2023

Cztery ostatnie książki w roku 2023

Koniec czytelniczego roku staje się faktem. Nie zdążę już oddzielnie wstawić recenzji książek, które przeczytałam ostatnio, a bardzo chciałabym, aby chociaż krótkie wzmianki o nich pojawiały się jeszcze w roku 2023. Dlatego tym razem nietypowo – ostatnie 4 książki, które towarzyszyły mi w okresie przed- i po- świątecznym w jednym wpisie.

A jutro – podsumowanie 2023 roku w BOOKowym zAGAjniku :)
Oczywiście książkowe :)


Stoner – John Williams

Literackie piękno tej książki odkrywałam stopniowo. W miarę podążania śladami życia Stonera – syna ubogich farmerów wspinającego się po szczeblach kariery naukowej na uniwersytecie. Urzekł mnie jednostajny spokój wynikający z linearnie prowadzonej fabuły, zestawiony z zawirowaniami w życiu głównego bohatera. Tej powieści trzeba dać czas. Aby wejść w emocje i przemyślenia Stonera, w jego poczucie przyzwoitości i prawości, ale też potknięcia, których jak każdy człowiek, nie jest w stanie uniknąć. Stoner to każdy z nas – zwykły człowiek ze zwykłym życiem. Pragnący rodziny, spełnienia w miłości, w rodzicielstwie, i w pracy zawodowej. Czuć w niej ducha fatalizmu. Piękny język, ale pozbawiony pruderii. Naprawdę wspaniała powieść, odkryta przez świat literacki po wielu latach od wydania.

CYTATY:

„Wojna zabija nie tylko setki, czy tysiące ludzi. Wojna w ludziach coś zabija, niszczy coś w narodzie, co jest nie do odzyskania.”

„Zakochać się to jedno, a kochać to drugie.”


Dziadka nie ma – Michał Turowski

W wielu opiniach o tej książce czytałam, że jest ona formą terapii dla autora. Bo pisze w niej o sobie i swoich przemyśleniach wywołanych śmiercią bliskiego członka rodziny. A ja zawsze chylę czoła przed pisarzami wprost obnażającymi w swojej twórczości tak bardzo intymne przeżycia, w których czytelnik może odnaleźć siebie i swoje emocje. Każdy z nas musiał w swoim życiu pożegnać kogoś dla siebie ważnego. Każdy z nas stanął, albo stanie, wobec rozrywającego bólu niemożności, z zastygłymi wyrzutami do samego siebie: dlaczego nie zapytałem, dlaczego nie powiedziałem, dlaczego nie słuchałem, dlaczego nie byłem dla tej drugiej osoby BARDZIEJ?

Gorąco polecam.


Nic się nie działo. Historia życia mojej babki – Tomasz S. Markiewka

Nie pamiętam już kto i przy jakiej okazji polecił mi tę książkę? Może to było po lekturze „Chłopek”, a może „Starej Słaboniowej i spiekładuchów”? Nie mniej, choć czytało się mi tę książkę dobrze, warto uprzedzić – to nie powieść. Bliżej jej do dokumentu, czy reportażu, z próbą socjologicznej analizy życia wsi polskiej po II wojnie światowej. Autor na kanwie życia własnej Babci Anny kreśli krajobraz wiejskiej, powojennej rzeczywistości. Podparte źródłami i bibliografią. Zdecydowanie warto sięgnąć, chociażby właśnie przez wzgląd na wspomniane wcześniej „Chłopki”, które podejmują podobną tematykę, ale w innym i szerszym wymiarze czasowym i historycznym.


Chwile wieczności – Kjersti Anfinnsen

Ostatnia książka, której wysłuchałam w roku 2023. Wybitna. Dla kogoś, kto tak jak ja, lubi fabuły opowiadane przez ludzi… starych (celowo unikam eufemizmu, że: starszych, bardziej doświadczonych, w sile wieku). Narratorka jest kobietą starą. Bliską śmierci i w pełni tego świadomą. Tacy ludzie mają tak wiele cennego do przekazania. Jeśli chce się słuchać. I wziąć z tego coś ważnego dla siebie. Póki jeszcze mamy czas…

Powieść ma formę notatek, jakby fiszek, w których narratorka, Brigitte, snuje rozważania na różne tematy, a które finalnie tworzą spójną całość. Odnosi się w nich do swojej przeszłości – wzruszającej relacji z siostrą, z którą ma kontakt online, kariery uzdolnionej i cenionej kardiochirurżki, ale też pisze o tym, czego doświadcza tu i teraz: MIŁOŚCI.

Wspaniała literatura. Bardzo polecam.


piątek, 29 grudnia 2023

Demon Copperhead – Barbara Kingsolver

Powieść, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Napisana z rozmachem, ze swadą. Świetna językowo, gawędziarska, potoczysta. I chociaż fabuła może łamać serce, nie ma tu miejsca na rzewność i ckliwość. Tę książkę niesie czarny humor i zdystansowanie głównego bohatera wobec ciosów zadawanych przez codzienność – być może wypracowane na zasadzie obronnej tarczy. Tętni MĄDROŚCIĄ.

Autorka nie ukrywa, że kierował nią zamysł napisania współczesnej wersji wiktoriańskiej powieści Charlesa Dickensa „David Copperfield”. Ja odnajdywałam w tej historii echa genialnej powieści Irvinga „Regulamin tłoczni win” (tam też były odniesienia do powieści Dickensa), a także „Szczygła” Donny Tartt – motyw samotności w okresie dorastania, gdy człowiek tak bardzo potrzebuje oparcia i punktu odniesienia.


Demon Copperhead – syn nastoletniej narkomanki, pozbawiony rodzinnej tożsamości, spogląda na swoje dzieciństwo i okres dojrzewania z perspektywy dorosłego człowieka. Siermiężny krajobraz biedy amerykańskiej prowincji lat 90-tych. Dzieciństwo naznaczone samotnością i odrzuceniem, a nade wszystko kryzysem opioidowym, kiedy rzesze młodych ludzi uzależniały się od tych substancji narkotycznych, lekką ręką przepisywanych na receptę przez lekarzy. Zderzenie z niewydolną opieką socjalną i tułaczka po kolejnych, niekompetentnych rodzinach zastępczych, które nigdy nie powinny nimi być.

Kiedy podążałam wraz z narratorem ścieżką jego życia, nieustannie zatrważała mnie świadomość, że opowiada on o DZIECIŃSTWIE i bardzo wczesnej MŁODOŚCI. Przejmujące jak wiele zła i rozczarowań było jego udziałem. Zawsze, gdy czytam o historiach dzieci wzrastających w nieudolnych wychowawczo, czy wręcz patologicznych środowiskach dorosłych, rodzi się we mnie bunt! Ale Demon ma w sobie siłę. Trywializując – nie daje sobie w kaszę dmuchać! Demon sprawnie meandruje w pogmatwanym labiryncie opresyjnej rzeczywistości. Oswaja ją. To nie jest bierny chłopak. To jest chłopak, który ma w sobie ogrom woli życia i PRZEŻYCIA.

wtorek, 19 grudnia 2023

Trylogia niemiecka – Grzegorz Kozera

Noc w Berlinie – cz. 3
Berlin, późne lato – cz. 1
Króliki pana Boga – cz. 2


Książki dystrybuowane są jako trylogia, ale można je czytać niezależnie. Bohaterowie poszczególnych części są ze sobą luźno powiązani. Wydawnictwo oznaczyło kolejność według zapisu, jaki podaję przy tytułach, ale ja czytałam je w kolejności chronologicznej fabuły, tak jak omawiam – sami możecie dokonać wyboru, jaki układ będzie Wam pasował.

Noc w Berlinie – cz. 3

Okres międzywojenny w Berlinie. Wraz z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej Niemiec na początku lat 30. XX wieku do władzy dochodzi nacjonalistyczne ugrupowanie, na czele z pokracznym szaleńcem, które wkrótce zmieni losy świata. To na swoich obywatelach Hitler i jego poplecznicy „trenują” przygotowania do holokaustu. Losy bohaterów wplecione są w działania władzy, mające na celu dopasowanie niemieckiego społeczeństwa do ideologii nazistowskiej: absurdalnie nieskończona kontrola nad wszystkimi aspektami życia.


Oczami bohaterów książki podglądamy znane momenty przełomowe w marszu nazistów do rozpętania II wojny światowej. Wprowadzenie dyktatury, nasilenie terroru wobec własnych obywateli, eliminacja politycznych wrogów, antysemickie rozruchy: pożar Reichstagu w 1933, Noc długich noży (wymordowanie przeciwników Adolfa H.) z 1934, Noc kryształowa, czyli pogrom niemieckich Żydów w roku 1938. Śledzimy nastroje społeczne i poczynania władzy w trakcie letniej olimpiady w Berlinie w 1938 roku. A w tym wszystkim przepiękna historia miłości, zwieńczona poruszającym wyznaniem Autora w epilogu.

Berlin, późne lato – cz. 1

Kameralna opowieść o miłości, która nie miała prawa zdarzyć się w nazistowskim państwie (akcja rozgrywa się w roku 1943 w Berlinie). Otto Peters, pisarz, który w wojennej rzeczywistości, i po osobistych dramatach rodzinnych, utracił też wolę i chęć tworzenia. Nieoczekiwanie otrzymuje zlecenie na korektę scenariusza propagandowego filmu „Kolberg” (choć powieść jest literacką fikcją, taki film faktycznie III Rzesza wyprodukowała w roku 1945). Życie Petersa odmieni pojawienie się Haliny, Polki poszukiwanej przez gestapo...


Niby prosta fabuła, wiele przecież takich książek powstało i zapewne niejedna jeszcze zostanie napisana. Jednakże autorowi udało się zbudować tę historię na silnym przekazie moralnym. Czy w wojennej codzienności, w totalitarnym państwie, znienawidzonym przez cały świat (w końcu to Niemcy, agresorzy, autorzy antyhumanitarnych potworności), jest miejsce na bezinteresowną pomoc, poświęcenie dla drugiego człowieka?

Przejmujący obraz tego, jak wielka, niechciana historia wraz z nieakceptowaną ideologią, siłą wkraczają w życie zwykłego człowieka.

Króliki pana Boga – cz. 2

Ta powieść to taka powojenna książka drogi. Apokaliptyczna. Surowa. Chropowata z racji czasu, w jakim rozgrywa się jej akcja. Zdawałoby się, że koniec wojny w maju 1945 roku może oznaczać radosną ulgę, że oto odchodzi kres niewiarygodnego zła zmajstrowanego rękami nazistowskiej partii. Niestety, wojna pozostawiła zgliszcza i chaos nie tylko w wymiarze materialnym. Wojna zgruchotała życiorysy tak wielu, wielu ludzi. Odebrała im poczucie bezpieczeństwa, zmieniła psychikę. A poza tym tak naprawdę przyniosła kolejne zło, tym razem zakamuflowane pod komunistycznymi hasłami.


Trójka przypadkowo złączonych w jednym celu bohaterów: podróży powrotnej do domu…, który dla każdego z nich jest czym innym. Łamią serce ich wspomnienia: Adama z czasów robót przymusowych, Haliny i kilkuletniego Honzy z obozu koncentracyjnego. Smutna, ale pięknie opisana historia.


***

Moje serce całkowicie skradła „Noc w Berlinie”. Tematycznie, to co bardzo lubię: losy bohaterów ściśle związane z procesem wchodzenia Niemiec w potworne czasy nazizmu. Po raz pierwszy w życiu wzruszył mnie epilog i przejmujące wyznanie Autora o genezie książki i pierwowzorach głównych bohaterów. Kłaniam się Panu za to niesamowicie emocjonalne dopełnienie powieści. Dzięki temu książka zyskuje na autentyczności.

Gorąco polecam całą serię. Powieści napisane z pasją, znajomością historii i realiów czasów, w których poznajemy bohaterów.

Serdecznie dziękuję @wydawnictwodobraliteratura
za zaproszenie do obcowania z prawdziwie… dobrą literaturą. 


czwartek, 30 listopada 2023

Baśń o wężowym sercu albo Wtóre słowo o Jakóbie Szeli – Radek Rak

Baśń kojarzy się nam z dzieciństwem. Magiczny świat, gdzie walczą ze sobą dobro i zło. Radek Rak w formie baśni literackiej, której bardzo blisko do realizmu magicznego, opowiada o Jakubie Szeli – postaci kontrowersyjnej z punktu oceny historycznej. Ale absolutnie nie jest to ani biografia tego galicyjskiego chłopa, przywódcy antyszlacheckiego powstania z roku 1846, ani też historyczny zapis ówczesnych czasów. Nie mniej, duch epoki oddany jest wiarygodnie, dlatego jako czytelnik czułam się w tej opowieści komfortowo. Autor zabiera nas jakby w dwa światy: jeden jest dokładnie umiejscowiony w czasie i ulokowany w konkretnych miejscach – nie ma tutaj domysłów: jesteśmy w Galicji z przełomu wieków XVIII i XIX, i drugiego, wyimaginowanego – obudowanego wierzeniami, zabobonami, lokalną mitologią.


„Baśń o wężowym sercu” pomimo tego, że zawiera wszystkie cechy fantastyczno-magicznej opowieści, dotyka ważnych problemów ludzkiego życia, a często głębokich kwestii egzystencjalnych. Postacie realne, w tym historyczne, współistnieją z elementami fantastycznymi. Jest to świetnie wyważone. Realia życia pańszczyźnianego chłopa w Galicji i panujących wówczas społecznych nastrojów (relacje chłop – mieszkańcy dworów) przeplatają się z opowieściami stricte baśniowymi, nierzeczywistymi, włącznie z naddawaniem zwierzętom i zjawiskom cech ludzkich i takichż motywów postępowania. Autor czyni to tak sugestywnie, że fragmenty, w których bohaterami stają się węże, wywoływały u mnie wzdrygnięcia – nie lubię i boją się tych zwierząt.

Opowieść ubrana jest w barwny, bogaty język literacki. Zachwyca jego poetyka zestawiona z dosadnym realizmem. Uczta, nawet dla kogoś, kto niekoniecznie odnajduje się w literaturze tego gatunku – zaliczam się do nich. Warstwa językowa tej powieści jest wybitna.

Wysłuchałam audiobooka, doskonałego w wykonaniu pana Piotra Grabowskiego. Uroczo w jego interpretacji brzmią nawet czytane przekleństwa – absolutnie nie rażą. Zresztą autor baśni nie epatuje wulgarnością, choć brutalne sceny są wyjątkowo realistyczne.

Świetna książka!



Cytaty:

„Serca raz ofiarowanego nie można tak po prostu odebrać.”

„To, co ważne zawsze zaczyna się od spraw błahych. Od byle czego zaczynają się miłości, te przynoszące szczęście i te przynoszące ból, i te które przynoszą jedno i drugie.”

„Drobne dziwactwa są znamionami wielkości.”

„Jak zło wprawisz w ruch, to toczy się po świecie i niejednego ubabrze, a ubabrany popycha je dalej.”

poniedziałek, 27 listopada 2023

Bracia Burgess – Elizabeth Strout

Zaliczam się do wielbicieli prozy Elizabeth Strout, mam za sobą lekturę większości jej książek. Ta, niestety okazała się niezbyt wdzięczna do tego, abym pochłonęła ją w zachwycie. Ma jednak w sobie to, za co cenię pisarstwo Strout – czystość słowa, literacka elegancja i wyważenie. 


Pisarka ma niebywałą umiejętność klarownego opowiadania o zawiłościach ludzkiej psychiki, wnikliwej analizy psychologicznej występujących postaci oraz łączących ich relacji. Są to relacje bardzo złożone, i jak w życiu – niejednoznaczne. Autorka mistrzowsko opisuje trudne emocje, które w pewnym stopniu określają życiorysy trójki rodzeństwa: braci Jima i Boba oraz ich siostry Susan: samotność, nieudane związki, poczucie winy i wstydu. Naznaczeni tragicznym wydarzeniem w dzieciństwie, obarczeni problemami dorosłego życia, łączą siły, aby wesprzeć syna Susan, który zostaje oskarżony o przestępstwo na tle rasistowskim. Akcja rozwija się bez pośpiechu, bo powieść skoncentrowana jest na przeżyciach wewnętrznych postaci (nie tylko głównych), sposobie odczuwania przez nich świata, a także analizie ich życiowych decyzji i wyborów.

Historia rodzeństwa przedstawiona jest na tle problemów żywych w każdym współczesnym społeczeństwie, nie tylko amerykańskim – a więc sprawiedliwości społecznej i trudności adaptacyjnych emigrantów.

Mimo wszystko, tym razem czegoś mi zabrakło. Chyba z żadnym z bohaterów nie mogłam się utożsamić, żadnemu tak naprawdę do końca kibicować. A to zwykle w mojej ocenie podnosi lub obniża atrakcyjność lektury.

Zdecydowanie cykl "Olive Kitteridge", czy powieść "Amy i Isabelle", bardziej polecam osobom, które chcą rozpocząć poznawanie pióra autorki. A warto.

Strout tą powieścią robi, to zawsze: kreśli portret człowieka, uwikłanego w złożoność współczesnych wyzwań. Wsłuchuje się w człowieka. Każdego. I nie ocenia, bo „nie ma jednego idealnego sposobu na życie”. Nawet nie stara się go w jakikolwiek sposób tłumaczyć. Po prostu o nim opowiada.


Cytaty:

„Nikt nie chce wierzyć, że na coś może być za późno.”

„Nie ma jednego idealnego sposobu na życie.”

„Nic nie jest takie, jak sądzimy.”

wtorek, 21 listopada 2023

Żaden koniec – Zośka Papużanka

Fabularnie właściwie nic nowego w tej książce nie ma: ot, jedna z wielu o życiu, o rodzinnych relacjach, trudnej teraźniejszości zbudowanej na trudnej przeszłości. A jednak sposób prowadzonej narracji jest na tyle nowatorski, że nie sposób oderwać się od lektury. Świetnie napisana książka – jeśli oczywiście ktoś lubi dobry, nieszablonowy warsztat pisarski.


Z obrazów kreślonych wspomnieniami bohaterów budowana jest historia trzypokoleniowej rodziny – głównie z jej traum. Jakub i Justyna to rodzeństwo, które po śmierci Krystyny – nestorki rodu, babci, rozpoczyna odkrywać swoją przeszłość, kreśloną wydarzeniami z życia starszych członków rodziny i podjętymi przez nich niegdyś decyzjami. Wydarzeniami, które w świadomości rodziny nie istniały – najczęściej były przemilczane lub podawane w wersji fragmentarycznej.

Lektura tej powieści wymaga uwagi i skupienia, bo nie jest linearna. Brak chronologii i jednoznacznego określenia z perspektywy jakiej postaci w danym momencie poznajemy opowieść, mogą być początkowo trudne. Czytanie „Żadnego końca” mogę porównać do rozsypanych na stole puzzli, i to naprawdę wieloelementowych, z których cierpliwy czytelnik ułoży pełny obraz. Zbudowana jest z retrospekcji, czasami z pozoru luźnych uwag, jak gdyby notatek. Ale całościowo nie ma tutaj przypadkowości.

Ta historia siłą rzeczy nasuwa pytanie: co my sami wiemy o przeszłości swoich przodków? Tych wcale nie odległych w czasie, całkiem bliskich, bo babć, dziadków, wujków? Na ile ich los wpłynął na kształt naszego życia?

I jeszcze jedno: co sami zechcemy przekazać słownie i emocjonalnie swoim bliskim?

To moje pierwsze spotkanie z prozą Papużanki i podobnie jak w przypadku Zyty Rudzkiej, zamierzam poznać Jej inne powieści. Przemawia do mnie taki styl narracji.


Cytaty:

„Spośród stworzeń chodzących po świecie tylko kot nadaje się w stu procentach do życia w społeczeństwie, kot ma wywalone.”

„Ludzie czasem robią coś, co trzeba robić, chociaż nie wiedzą dlaczego.”

„Śmierć jest do przeżycia, poważnie. Z życiem jest znacznie trudniej.”

„Życie jest płaskie jak kałuża.”

wtorek, 14 listopada 2023

Krótka wymiana ognia – Zyta Rudzka

Zyta Rudzka ma nieprawdopodobny dar adaptowania życia do literatury na swoich własnych zasadach.


Roma Dąbrowska, siedemdziesięcioletnia poetka i jej podróż przez własne życie. Kim była jako matka, kobieta, córka i poetka? Poznajemy jej różne oblicza niczym w zmieniającym się kalejdoskopie. To książka demaskująca… starzenie się kobiety. Obnaża jej potknięcia i niewykorzystane szanse, a jednocześnie buduje Romę, której wciąż nieobce są kobiece fantazje, także seksualne.

Językowa nonszalancja Rudzkiej bywa ostra i nie każdemu może się spodobać. Ale jest w tym jakaś prawda o ludzkich uczuciach, których nie artykułuje się powszechnie, a już na pewno nie w stylu, w jakim robi to Rudzka głosem swoich bohaterek. Mnie takie mięsiste pisanie odpowiada. Świetne pióro, błyskotliwe, czasami nasączone cyniczną ironią.

Jest też wzruszająco – tajemnica, którą żyje matka Romy, odkrywana stopniowo podczas jej „rozmowy” ze studzienką, to jak książka w książce. Osobna, przejmująca historia. Intrygujący jest też wątek utraconych relacji głównej bohaterki z córką – utalentowaną pianistką.

Mam za sobą lekturę czterech książek pani Rudzkiej i szalenie podoba się mi tendencja pisarki do tak zwanych „easter eggs”, czyli ukrytych nawiązań do jej innych powieści. W „Ślicznotce doktora Josefa” i „Tkankach miękkich” była to fraza jej późniejszej powieści „ten się śmieje, kto ma zęby”. Zaś w tej, była to: „tkanki miękkie”. Niby nic, ale lubię wyłapywać takie „niespodzianki”. Są jak mrugnięcie okiem: ulotna i delikatna nić porozumienia między pisarzem, a czytelnikiem. Pani Zyto, proszę pisać, pisać, pisać! Czekam na kolejne Pani powieści!


Cytaty:

„Wróciłam do siebie, chociaż nie wiem, gdzie to jest.”

„Jak się nie uśmiechniesz do życia, nie licz, że się ono do ciebie odśmiechnie.”

„Literatura to przywilej alternatywnej egzystencji. Dar drugiego istnienia.”

poniedziałek, 13 listopada 2023

Ulica dzieciństwa – Tove Ditlevsen

Dzieciństwo Ester to ulica biednej części Kopenhagi w latach 30 i 40. XX wieku. Towarzyszymy jej w czasie, gdy analizuje swoje dzieciństwo, które przepełnione jest wstydem z powodu biedy, dojmującym smutkiem i trudną do określenia tęsknotą za czymś lepszym, doskonalszym. Ester wie, że poza „jej” ulicą istnieje inny świat, ale szuka wskazówki, jak się do niego dostać? Jak może uciec z ulicy dzieciństwa, która kształtuje ją na całe życie, budując w niej lęki i rodząc poczucie niższości?


Dzieciństwo to zestawienie radości i bólu. To obrazy, które zostają w człowieku na zawsze. Jest jak rzeka, która żłobi koryto. Człowiek powinien mieć coś niezmiennego, z czego będzie mógł czerpać siłę na całe życie, szczególnie w chwilach trudnych. Takie powinno być dzieciństwo. Mocnym fundamentem.

Wszystko co wydarzy się na ulicy naszego dorastania, kogo na niej spotkamy, odciśnie na nas swoje piętno. Pozostanie w nas nawet, gdy tę ulicę opuścimy. Pozostaną rzeczy dobre i złe. Ulica Ester tonie w mroku ludzkich spraw.

Świetny portret psychologiczny młodej kobiety, jak i rodziny w kryzysie – biernej i jednocześnie niezbyt stabilnej. Głos dziecka pragnącego szczęśliwej rodziny – wspierającej i kochającej.

Książka inspiruje do przemyśleń na temat okresu własnego dzieciństwa. Czy jest ono źródłem naszej siły, czy też przepełnione smutnymi wspomnieniami, goryczą, która blokuje w rozwoju i życiu pełną piersią?

Literacko – proza najwyższych lotów. I, co jest typowe dla twórczości pisarki, bardzo osobista, niemalże intymna, oparta o jej własne doświadczenia. Warto zapoznać się z tą książką także z tego powodu, że otrzymujemy tutaj obraz innej Danii niż jest znana współcześnie – jako państwo opiekuńcze, dobrobytu i szczęśliwych ludzi, zadowolonych z poziomu życia.


Zapisane cytaty:

„Temu co niezauważalne, dane jest żyć najdłużej.”

„Niespełnionymi nadziejami lepiej z nikim się nie dzielić.”

„Bez rozmowy nikt na dłuższą metę nie może odczuwać zadowolenia.”

Chiński obwarzanek. Od Tajwanu po Tybet, czyli jak Chiny tworzą imperium – Michał Lubina

Chiny to dla mnie kraj stereotypów: ryż, wszechobecne na towarach etykiety made in china, słynna „polityka jednego dziecka”, szybkie jedzenie w „chińczyku” na wynos, chiński mur, którego tak naprawdę wcale nie widać z kosmosu. I jeszcze powierzchowne informacje zapamiętane z lekcji historii: kult jednostki, rewolucja kulturalna, masakra na placu Tiananmen w 1989. Wspomnienie dzieciństwa: chiński piórnik, pachnąca chińska gumka do wycierania – to było marzenie każdego ucznia. Tyle.


Z taką (nie)wiedzą przystąpiłam do lektury, zadając sobie pytanie: dlaczego Chiny urosły współcześnie w taką potęgę ekonomiczną? Przecież to do bólu komunistyczny kraj, któremu w dodatku obce są prawa człowieka?

Rozwój gospodarki tego regionu to z pewnością efekt sprzyjania zagranicznym inwestycjom, ale też niskie koszty produkcji, a nade wszystko zakorzeniony w chińskiej mentalności szacunek i kult wobec pracy.

To bardziej książka popularno-naukowa niż reportaż i na pewno przybliża do zrozumienia Chin. Wymaga sporej uważności od czytelnika. Zmusza do skupienia uwagi poprzez nagromadzenie informacji powszechnie nieznanych.

Całość podzielona jest na części, w których omawiana jest w kontekście historycznym problematyka współzależności z Chinami kolejnych terytoriów: Tajwanu, Hongongu, Makau, Ujgurii, Tybetu, Mandżurii, Mongolii. Poznajemy więc Chiny peryferyjne i regiony, które w całości lub w części poddały się wpływom tego gospodarczego i politycznego kolosa, i te które jeszcze się mu opierają.

Cenne w tym wydawnictwie jest to, że wiedza akademicka podana jest w sposób bardzo przystępny i wzbudzający zainteresowanie. Czuć, że autor to nie tylko znawca historii i gospodarki Chin, ale też wielki ich pasjonat. Szanuje czytelnika, który może dysponować znikomą wiedzą o problemach, historii i współczesności Państwa Środka. Przywołuje swoje własne doświadczenia, spostrzeżenia i przygody, których doświadczył podczas licznych podróży azjatyckich.

Dla mnie osobiście najciekawsze były części poświęcone Tybetowi i Mongolii. Z pewnością ze względu na to, że w pewnym stopniu kultura i historia tych krajów była mi wcześniej znana, w przeciwieństwie do pozostałych omawianych w książce.

Książka będzie miała swoją premierę 22 listopada – nie przeoczcie jej, jeśli interesujecie się dalekim wschodem, czy też po prostu ciekawi was współczesna polityka i gospodarka.

Dziękuję Wydawnictwu @szczeliny_ 
za zaproszenie do przedpremierowej lektury książki.

Cena wolności – Barbara Wysoczańska

Początek XX wieku w Polsce, Warszawa, zabór rosyjski. Czas, gdy wszelkie przejawy polskości są zakazane i krwawo tępione. Postacią wiodącą jest Klara – ona i jej koleżanki to młode entuzjastki emancypacji, głęboko wierzące w to, że mogą zmienić sytuację kobiet we współczesnej im rzeczywistości.


Uczestniczą w zajęciach Uniwersytetu Latającego, publikują zaangażowane artykuły w popularnym wówczas wśród kobiet i opiniotwórczym piśmie „Bluszcz”. Klara jest niezależna w podejmowaniu decyzji i odważna w wypowiadaniu własnego zdania. Chce żyć na swoich warunkach. Należy do pokolenia, które ukształtowało w sobie ducha walki w szacunku przez pamięć o Powstaniu Styczniowym. Pokoleniu, które coraz śmielej marzy o niepodległości i, które dosłownie za klika lat, skutecznie o to zawalczy.

W powieści udało się autorce odzwierciedlić nastroje wolnościowe w społeczeństwie, które nie zapomniało o swojej polskości, pomimo tego, że od pokoleń tkwi pod rosyjskim zaborem.

Przywołuje wiele historycznych postaci (Okrzeja, Kwiatek, Sławek), co zresztą jest już znakiem „firmowym” autorki, która wszystkie swoje dotychczasowe książki opiera na silnym fundamencie historycznym. Bohaterowie powieści biorą udział w wydarzeniach znanych z kart historii: znaczący dla fabuły jest szczególnie protest na placu Grzybowskim, gdy Polacy głośno sprzeciwili się brance na wojnę rosyjsko-japońską. Manifestację tę krwawo stłumiło carskie wojsko i policja. To wówczas Polacy po raz pierwszy od Powstania Styczniowego, pokazali, że nie godzą się na politykę ucisku, i nie porzucili marzenia o niepodległym kraju. Ów protest będzie też punktem zwrotnym w życiorysie Klary…

Warto sięgnąć po tę książkę, bo główna bohaterka – Klara, może być inspiracją – ma w sobie siłę, odwagę, niezależność, gotowość do poświęceń dla innych. 






piątek, 10 listopada 2023

Agnes Grey – Anne Brontë

Kilka lat temu przeczytałam jedną z najlepszych biografii w swoim życiu: „Na plebanii w Haworth” Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. Miałam wówczas mgliste pojęcie o tym, że słynne Charlotta i Emily, miały jeszcze jedną piszącą siostrę – Anne oraz próbującego sił w poezji brata Branwella. Wszyscy zmarli bardzo młodo, nawet jak na standardy XIX-wieczne, tylko Charlotta zbliżyła się do wieku 40 lat. Czasami myślę o ojcu rodzeństwa – pastorze Patricku Brontë, jak okrutny spotkał go los. Wcześnie owdowiał i przeżył o wiele lat swoje dzieci. Przejmujące.

Po lekturze wspomnianej biografii obiecałam sobie, że przeczytam wszystkie powieści sióstr, bo dotychczas znałam tylko najsławniejsze: „Dziwne losy Jane Eyre” Charlotty i „Wichrowe wzgórza” Emily.


„Agnes Grey” nie jest powieścią wybitną we współczesnym rozumieniu. Mimo wszystko warto po nią sięgnąć w kontekście poznawczym. Nosi wiele cech literatury wiktoriańskiej: dbałość o szczegółowe odwzorowanie rzeczywistości, w tym psychologicznej natury człowieka, czy równomiernie rozwijana fabuła. Osoby zainteresowane fenomenem rodziny Brontë, docenią z pewnością, że została zbudowana na kanwie wątków autobiograficznych Anne: doświadczenia w pracy guwernantki i romantyczna miłość do młodego pastora. Ta powieść ma w sobie nostalgiczną nastrojowość, czasami trąci naiwnością, czy moralizatorskim brzmieniem, ale absolutnie nie burzy to przyjemności z czytania. Cenne jest w niej natomiast odwzorowanie stylu życia ziemiańskiej rodziny dziewiętnastowiecznej Anglii, jej mentalność, sposób wychowywania dzieci. Wspaniale czyta się ją w odniesieniu do znajomości wydarzeń z życia rodziny Brontë, chociażby właśnie dzięki biografii Przedpełskiej-Trzeciakowskiej.

Powieść wydana jest przez Wydawnictwo MG w klimatycznej szacie graficznej. Przy okazji powróciłam do biografii „Na plebanii w Haworth”, którą bardzo, bardzo gorąco polecam.

Rosja. Mocarstwo absurdu i nonsensu – Marcin Strzyżewski

Rosyjska propaganda ogłupia swoich obywateli i jest w tym zadziwiająco skuteczna. Rosjanie od zarania wieków żyją w naprawdę innej rzeczywistości – nie ma w ich mentalności dążenia do polepszenia standardów życia. Kolejne pokolenia wikłane są w konflikty zbrojne i żyją w poczuciu zagrożenia, które nie motywują ich do pokojowych i demokratycznych rozwiązań. „Matiuszka rasija” to jeden wielki układ – lepiej siedzieć cicho, nie wychylać się, i jeśli nie aktywnie, to biernie wspierać system.

Państwo wie lepiej. Cóż oni, prości ludzie? Cóż mogą? Podporządkować się i w tym dziwnym, absurdalnym państwie układać codzienność. Przeciętnego Rosjanina trudności inspirują tylko do przyziemnych rozwiązań, kombinowania, szukania dróg umoszczenia się w tej NIEnormalności. Czy wiecie, że Rosjanie mają do perfekcji opracowane pranie w pralce automatycznej… bez podłączenia do bieżącej wody? Na rosyjskich kanałach internetowych można znaleźć filmiki z instrukcją jak to robić! Tymczasem Putin w swojej pilnie strzeżonej willi nad Morzem Czarnym ma w WC złote szczotki do czyszczenia toalet!

To kraj ludzi wierzących we wróżki, nadprzyrodzone moce, kraj medycznych oszustw, znikomej świadomości ekologicznej. Kraj stojący na korupcji.

Dlaczego Rosjanie nie potrafią dojrzeć do społeczeństwa obywatelskiego? Demokratycznego? Autor omawia liczne przykłady, które mogą dać odpowiedź na to pytanie. Stara się też być w tym dociekaniu obiektywny.


Odwołuje się do historii Rosji, aby łatwiej było wejrzeć we współczesne problemy tego kraju. Próbuje rozpoznać, gdzie tkwią źródła biernej postawy zwykłych Rosjan wobec napastliwej, agresywnej polityki Putina, głównie w kontekście toczącej się od 24 lutego 2022 r. wojny w Ukrainie.

Marcin Strzyżewski, przywołując liczne przykłady, udowadnia, że system polityczny w pełni świadomie i celowo utrzymuje większą część obywateli w biedzie i niskiej świadomości obywatelskiej, by zwyczajnie łatwiej było nimi manipulować i sterować. Bylejakość w każdej niemalże dziedzinie życia sprowadza na nich liczne nieszczęścia w wymiarze lokalnym – chociażby zaniedbania w zakresie przepisów przeciwpożarowych, bezpieczeństwa i higieny pracy.

Gorąco polecam ten reportaż osobom lubiącym zarówno literaturę faktu, reportaże, jak i tym, którzy chcą mieć świeże spojrzenie na aktualne wydarzenia rozgrywające się za naszą wschodnią granicą i w ogóle w Europie.

Reportaż zaopatrzony jest w bibliografię, co czyni go cennym i wiarygodnym źródłem wiedzy o współczesności tego kraju.

Dziękuję Wydawnictwu Szczeliny za zaproszenie do lektury książki.

poniedziałek, 6 listopada 2023

Podróż w niechciane – Danuta Chlupowa

Poruszający obraz pierwszych dni i miesięcy września 1939. Historia skupiona na losach mieszkańców Drogomyśla, związanych w mniejszym lub większym stopniu z Państwowym Stadem Ogierów, które faktycznie funkcjonowało w tym miasteczku na Śląsku Cieszyńskim. Gdy wybuchła wojna, stacjonujące tu stado, które zabezpieczało konie na potrzeby wojska, zostało ewakuowane na wschód. Wraz z zatrudnionymi masztalerzami, innymi pracownikami i ich rodzinami.


Zdezorientowani ludzie uciekają przed niemieckimi bombami, jeszcze pełni wiary, że wojna potrwa chwilę, że za lada moment wrócą do swoich domów.

Na kartach książki przywołane są prawdziwe postacie związane z tym miejscem – między innymi wieloletni, przedwojenny dyrektor Stada w Drogomyślu Kajetan Kajetanowicz. Sugestywnie oddane są realia ewakuacji ludności cywilnej – taborem kolejowym, później autobusami. Dla mnie osobiście niezwykle ciekawy był wątek lubelski – ponieważ jestem troszkę z tym miastem związana. Babcia jednej z bohaterek trafia do szpitala przy ulicy Staszica, gdzie przed laty urodził się mój syn... Zainspirowało mnie to też, do poszukania informacji o historii szpitala (jego przedwojenne nazwa to: „Szpital Św. Wincentego á Paulo w Lublinie”), a to zawsze cenię w literaturze, także beletrystycznej – odniesienia do faktów, prawdziwych miejsc i biografii.

Autorka sugestywnie oddała chaotyczne reakcje przerażonych ludzi, jeszcze nieświadomych, jak przerażający czas właśnie się dla nich rozpoczyna. Opisuje skutki bombardowań, tragiczne przeżycia bohaterów, którzy drżą w niepewności o los swoich bliskich.

Bardzo udane połączenie faktów i literackiej fikcji. Na pewno sięgnę po drugi tom „Droga ku nadziei”.

piątek, 3 listopada 2023

Ślicznotka doktora Josefa – Zyta Rudzka

Pensjonariusze domu (nie)spokojnej starości trwają w łagodnej melancholii. Letargiczni, ale wciąż spragnieni życia. Zakotwiczeni we wspomnieniach. Boją się głodu i chłodu, bo tym naznaczone było ich dzieciństwo. I boją się domku nad jeziorem – tam trafiają już tylko ci, którzy tracą kontakt z rzeczywistością. Są o krok od ostateczności. Świat pobiegł do przodu, a oni już wiedzą, że go nie dogonią. Dlatego wskrzeszają wspomnienia.

Dobre. I złe.

I wciąż marzą.

To książka powolna, ale absolutnie nie nurząca. Wbrew tytułowi, wcale nie skoncentrowana na obozowych przeżyciach bohaterów. Ich koszmarne przeżycia autorka subtelnie wplata we wspomnienia poszczególnych postaci. Szczególnie pani Czechny, która jako dziecko była poddana w Auschwitz pseudomedycznym doświadczeniom doktora Mengele. Nie epatuje nimi, ale i tak są przejmujące.


Starsi państwo zażywają relaksu na tarasowych leżaczkach, oddają się kolejnym terapiom, ale i zabiegom kosmetycznym, bo nie obca jest im kokieteria. Marzą o przeżyciu czegoś wzniosłego. Wciąż cenią piękno nie tylko powierzchowne, ale też duchowe i intelektualne. Licytują się, kto miał bardziej emocjonujące życie? Kto bardziej tragiczne? Kto ma lepsze dzieci? Kto bardziej wykształcone, i które wiodą bardziej światowe życie? I wypatrują ich wizyt. Zawsze znajdując wytłumaczenie, dlaczego akurat w tym roku jeszcze nie mogą ich odwiedzić? Dywagują, czy lepiej zachować pamięć, czy może mieć sklerozę? Po śmierci być skremowanym, czy pochowanym tradycyjnie? Umierać publicznie, na oczach świata, czy skrycie, w samotności… Wypatrują czereśni, których wspomnienie przenosi ich w piękniejsze czasy, czasy ich młodości.

Warto zatrzymać się na chwilkę w świecie pani Czechny, pani Leokadii, pani Beni, pana Leona, pana Mirona, aby przyjrzeć się swoim własnym priorytetom i może na nowo przewartościować, co tak naprawdę w tym naszym życiu jest ważne i warte przeżycia.

Wysłuchałam audiobooka – ciepły i młodzieńczy głos pani Karoliny Gruszki o dziwo pięknie korespondował, czasami na zasadzie kontrastowości, z tematyką starości.


Cytaty:

„Trzeba wybaczać. Inaczej człowiek robi krzywdę sam sobie.”

„Nie bójmy się wspomnień swojej młodzieńczej zuchwałości.”

poniedziałek, 30 października 2023

Tkanki miękkie – Zyta Rudzka

Nie wiem dlaczego twórczość Zyty Rudzkiej dotychczas mi umknęła? Narodzona Literacką Nagrodą Nike powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby” była moim pierwszym spotkaniem z Jej piórem, po którym postanowiłam przeczytać wcześniejsze wydawnictwa pisarki. Lubię takie pisanie. Soczyste. Metaforyczne. Styl potoczysty, obrazowy. Wyraziście wykreowani bohaterowie.


Osią „Tkanek miękkich” jest relacja łącząca starego „doktora wiejskiego” Michała Prokopiuka, z synem Ludwikiem – młodszym „doktorem miejskim”, pediatrą. Dialogi obydwu panów to mieszanka komizmu, dramatu i wzruszeń. Jest w nich dynamizm, werwa, autentyczność. Ojciec co chwila ucieka w odmęty swojej niepamięci, obsesyjnie wypatruje drugiej, zmarłej, żony: „Reginy nie widziałeś?” dopytuje natarczywie Ludwika. „Coraz mniej ojca w ojcu” – konkluduje Ludwik, świadom, że starszy pan zapada się w coraz większej demencji.

Postać starego „doktora wiejskiego” Michała jest barwna, szalenie charakterystyczna i przykuwająca uwagę. Wspaniale zinterpretowana przez lektora (słuchałam audiobooka) pana Andrzeja Ferenca.

Narratorem jest Ludwik, mężczyzna w średnim wieku, koneser rzeczy pięknych, powracający myślami do różnych etapów swojego życia. Wybrzmiewają w nim nuty goryczy, melancholii. Jest i tajemnica, która zostanie odkryta dopiero w poruszającym finale.

To powieść bardzo męska – jako czytelnicy śledzimy tę historię tylko z męskiej perspektywy. Kobiety pojawiają się w ich wspomnieniach i tęsknotach.

Warsztat słowa autorki wzbudza podziw. Ogromna przyjemność obcowania z taką erudycją, błyskotliwością metafor, czy też umiejętnością syntetycznego obrazowania emocji i wydarzeń.


Cytaty:

„Człowiek nie powinien się uganiać za tym, czego już nie potrzebuje.”

„Ludzie lubią mówić. Rzadziej słuchać.”

„(...) jednak cisza najlepiej brzmi solo”

piątek, 27 października 2023

Trylogia kopenhaska – Tove Ditlevsen

Na tę książkę trafiłam po lekturze „Lat” i „Bliskich” Annie Ernaux. Szukałam czegoś w podobnej estetyce i ktoś polecił mi właśnie tę duńską pisarkę. Książka absolutnie mnie pochłonęła. Pisarstwo doskonałe. Zachwyca literackim językiem. Powieść zbudowana na głębokiej autoanalizie. Emocjonalnie ekshibicjonistyczna. Bez lukru. Realistyczna do bólu. Przejmująca w surowości. Wybrzmiewa w niej wiele wątków autobiograficznych i silnie feministyczny głos Autorki.


„Trylogia kopenhaska” to trzy powiązane ze sobą mini powieści: „Dzieciństwo”, „Młodość”, „Uzależnienie”. Realistyczne ukazanie czasu dzieciństwa i dorastania w emocjonalnie zimnej rodzinnie i w siermiężnych warunkach kopenhaskiej dzielnicy robotniczej, w latach 30 XX wieku, gdy świat pogrążał się w mroku rosnącego w siłę Hitlera i jego chorej wizji zawojowania światem. Porażająco szczere wyznanie dotyczące moralnie kontrowersyjnych wyborów życiowych i popadania w narkotyczny nałóg.

Dzieciństwo tkwi w każdym z nas. Zakorzenia się w naszym umyśle. W różnym stopniu określa nas jako osoby dorosłe. Dzieciństwo Tove nauczyło ją, by nigdy nie zdradzać swoich marzeń. Dorasta w ubogiej dzielnicy, a na jej życie cieniem kładzie się trudna, surowa relacja z matką. Tove jako młoda dziewczyna pisze wiersze i marzy o ich opublikowaniu. Ojciec drwi z tego – „dziewczyna nigdy nie będzie poetką, ani pisarką” – wwierca w głowę córki. Żadnego wsparcia, zrozumienia, empatii.

Książka brzmi bardzo współcześnie. Byłam zaskoczona, że powstała na początku lat 60!

Wysłuchałam jej w formie audiobooka i początkowo przeszkadzała mi dość beznamiętna interpretacja lektorki. Jednakże w miarę rozwoju akcji i eskalacji trudnej tematyki (w tym brutalne realia aborcji i uzależnienie od opioidów) doceniłam ów dysonans: niezaangażowany głos lektorki paradoksalnie uwypuklał gorzki obraz przeżyć i refleksji głównej bohaterki.

Tove Ditlevsen zmarła w 1976 roku na skutek przedawkowania leków…

Polecam koneserom dobrej literatury.


Cytaty:

„Każdy ma swoją prawdę. I każdy ma swoje dzieciństwo.”

„Z dzieciństwa nie można się wydostać. Ono przykleja się do człowieka jak zapach. Można go wyczuć u innych dzieci, a każde dzieciństwo pachnie inaczej. Swojego zapachu się nie czuje i czasami pojawia się obawa, że jest ono gorsze niż innych.”

„Czasami trzeba kłamać, aby wydobyć prawdę.”

„Życie jest zabawne, chociaż człowiek dostrzega to, gdy je traci.”

„Świat chce być oszukiwany.”

„Nawet młodość jest tymczasowa, krucha i nietrwała. Trzeba przez nia przejść. Tylko taki jest sens.”

„Ludzie nie są stworzeni do życia w samotności.”

środa, 25 października 2023

Rak i dziewczyna. Jak ułożyłam sobie życie z rakiem – Jagna Kaczanowska

Długo czekała na mnie ta książka, bo zbierałam w sobie odwagę. Odwagę, aby zmierzyć się z tematem, którego każdy się boi. Także osobiste doświadczenia rodzinne wpływały na mój lęk przed lekturą. Bałam się zderzenie z rozpaczą, poczuciem bezsilności i beznadziei. Bałam się powrotu wspomnień, tego, czego byłam świadkiem we własnej rodzinie i wśród bliskich znajomych.


Niespodziewanie otrzymałam ogromną dawkę siły! Determinacji. Świadectwa, że poddawać nie wolno się nigdy. Szczególnie, gdy idzie się na najważniejszą wojnę – o własne życie. Chociaż Autorka unika określania swojej onkodrogi mianem wojny – bo na wojnie oprócz zwycięzców są też pokonani. Wolała odejść od tej retoryki i w pełni Jej się to udało.

Jagna Kaczanowska nie poprzestała na opisie własnych emocji, ani przytaczaniu suchego schematu (dość wyboistego) leczenia pacjenta onkologicznego w Polsce, ale potraktowała temat szerzej. Przytacza rozmowy z osobami wspierającymi chorych, ale też tymi, którzy pokonali chorobę i żyją. Cenne i inspirujące są też zamieszczone odniesienia do nauki, literatury i sztuki. Z tych powodów ta książka może być odczytywana w kontekście motywacyjnym: nabywania umiejętności działania w kryzysie. W sytuacji ekstremalnej. I dlatego jest wyjątkowa. Pozwala prześledzić wiele aspektów problemów medycyny zajmującej się onkologią. Od diagnozy, poprzez poszczególne etapy leczenia prowadzącego do zdrowienia. Bo takie nastawienie miała Autorka od początku – podejść do sprawy zadaniowo. Cel jeden: ŻYĆ! Wyjść cało, nie tylko w sensie zdrowia fizycznego, ale psychicznego. I nie opaść z sił, nie pozwolić na odarcie z sensu życia, także po tym, gdy rak zostanie unieszkodliwiony. Wiele się mówi, że w każdej chorobie psychika pacjenta może być wsparciem lub przeciwnie – przeszkodą w procesie zdrowienia. W przypadku tej, jakby nie było, autobiografii mamy przykład ogromnej determinacji i energii, pomimo początkowego, zrozumiałego wyparcia, czy też paraliżu z powodu druzgocącej diagnozy. Oczywiście nie były Jej obce chwile emocjonalnego załamania, bólu, złości – dlaczego ja? Ale postawiła na wiedzę i działanie.

Ta książka to mądre i ważne świadectwo. A także kronika kondycji polskiej służby zdrowia w czasie pandemicznym – Autorka zachorowała w czasie licznych obwarowań wywołanych pandemią Covid.

Z całego serca dziękuję Pani #jagnakaczanowska za odwagę, jaką musiała mieć w sobie przystępując do pisania tej książki. Wysyłam Pani serdeczne pozdrowienia!

A książkę polecam – daje prawdziwego kopa!

Za egzemplarz dziękuję @wydawnictwo_agora oraz PRart Media.

piątek, 20 października 2023

Chłopki. Opowieść o naszych babkach – Joanna Kuciel-Frydryszak

Czy wiecie, że na polskiej wsi dwudziestolecia międzywojennego zapałki były towarem luksusowym? To wówczas dzielono je na czworo w znaczeniu dosłownym, a nie metaforycznym.


Skala ubóstwa materialnego, mentalnego i intelektualnego wsi polskiej pierwszych trzydziestu lat XX wieku, poraża. Ogólne wyobrażenie o społeczeństwie tych lat mamy zbudowane głównie na obrazie miejskich elit – politycznych i artystycznych. Tymczasem polska wieś, gdzie mieszka blisko 75% społeczeństwa, tonie w biedzie.

Rodzina mojej Mamy ma korzenie chłopskie. Istnieje więc bardzo duże prawdopodobieństwo, że moja Prababcia, jako mała dziewczynka, miała takie marzenie, jak większość prezentowanych w książce bohaterek: mieć własne buty i móc chodzić do szkoły, by nauczyć się pisać i samodzielnie złożyć podpis. Jej córka, a moja Babcia wychowywała się już w lepiej sytuowanej rodzinie chłopskiej. Na jednym z ocalałych zdjęć rodzinnych z końca lat 30-ych, kiedy była nastolatką, ma na sobie ładną, prostą sukienkę z kołnierzykiem i prawdziwie eleganckie buciki z klamerką, na niewielkim obcasiku. Z pewnością był to strój odświętny. Ta książka wywołała we mnie ogromny żal, że tak mało wiem o życiu swojej Prababci Felicji. Babci właściwie też… I, że jest to już nie do nadrobienia...

Sielski obraz polskiej wsi ginie w tym doskonałym reportażu. Dom rodzinny chłopskiego dziecka był szkołą oschłości. Dzieci chowane w biedzie pielęgnowały kompleks niższości. Życie kobiet naznaczone było fatalizmem. Biernym przytakiwaniem. Niczego nie żądać, nic nie oczekiwać.

Na szczęście autorka wyłuskała z setek opowieści, historie wiejskich kobiet, które pełne determinacji, umiały wykorzystać najdrobniejszą szansę, aby zmienić swój los.

Doskonale udokumentowana książka. Czyta się pasjonująco. Gorąco polecam.

wtorek, 17 października 2023

Ten się śmieje, kto ma zęby – Zyta Rudzka

Gdybym poznała w życiu realnym Werę z „Wera Zakład fryzjerski męski”, na bank bym jej nie polubiła. Od takich osób zwykle uciekam. Kobieta z totalnie innej, niż moja, bajki, i z odmiennego kręgu wartości, a także obca mi stylem zachowania. Wera lubi „sama chodzić”, tak jak i sama odpalać sobie papierosa. Sama stanowić o sobie. Wyznaczać granice. Żadnego kompromisu. Grubiańska. Bezpruderyjna. Epatuje seksualnością. Bywa obsceniczna i prostolinijna w sposób prostacki.


A jednak jako czytelniczka, nie mogłam porzucić Wery.

Nowatorska językowo i początkowo trudno było mi złapać rytm w czytaniu, ale jest coś w tej prozie, co nie pozwoliło mi wyłączyć czytnika. TAK! – tę książkę zapamiętam na zawsze także z tego powodu, że była pierwszą przeczytaną (w połowie – o tym później) przeze mnie w formie e-booka na PocketBooku. 
Literacko powieść rozkwitła dla mnie w momencie odpalenia audiobooka. Interpretacja lektorki, aktorki pani Marii Maj jest… DOSKONAŁA, DOSKONAŁA i jeszcze raz: DO-SKO-NA-ŁA! Gotowy monodram. Czułam, jakby Wera zdradzała swoją historię tylko dla mnie. Tylko do mnie mówiła o swoich miłościach i swoim życiu. Zwierzała z kolejnych etapów przygotowań do pogrzebu Dżokeja – męża, i chyba miłości życia (ale nie jedynej). Tylko czekałam, kiedy powie DO MNIE: „Kup puchar Dżokejaa, ładny jeeest na półkę postawiiisz”. Wyłoniła się Wera, którą zaczęłam rozumieć. Której nie odrzuciłam. Której szczerze kibicowałam, aby wreszcie znalazła te cholerne buty do trumny dla Dżokeja. Bo taka jest główna linia fabuły: umiera mąż Wery, niegdyś utytułowany, zawodowy jeździec. Wera zaś szykuje się do jego pogrzebu. Szuka odpowiedniego ubrania, butów. A przy okazji snuje opowieść o sobie.

Znajdźcie czas, aby wysłuchać Wery, podstarzałej fryzjerki z zakładu „Wera zakład fryzjerski męski”. Warto dla niej wyjść ze swojej strefy czytelniczego komfortu.

Zasłużona Nike. Choć książka nie każdemu przypadnie do gustu.

Cytaty:

„Ludzie lubią sobie na nieszczęście popatrzeć.”

„Z przeszłości jak z grobu – nie wyleziesz.”

poniedziałek, 16 października 2023

Moja rodzina na piętrze – Magda Louis

Wielowątkowa saga rodzinna, opowiedziana z perspektywy starszej kobiety, przekonanej o tym, że „wszystko już przeżyła”. Antonina Pogorzelska ma osiemdziesiąt lat i pewnego dnia postanawia, że już nie wyjdzie z domu. Spokojnie poczeka sobie na śmierć... Nic nowego jej w życiu nie czeka. W decyzji tej jest konsekwentna. 


Przez jej dom przewijają się członkowie rodziny oraz sąsiedzi, których pojawianie się stanowi przyczynek do wspomnień pani Tosi. Sięgają one młodzieńczych lat narratorki. Kompozycja książki – nie linearna – powoduje, że z pozoru zwykłe wspomnienia, układają się w dynamiczną i naprawdę miejscami, trzymającą w napięciu opowieść. Przeskoki czasowe absolutnie nie zaburzają komfortu czytania, wzbudzają ciekawość.

Tosia rozprawia się ze stereotypami i stylem życia Polski powojennej, kiedy dorastała, i współczesnej, kiedy bardziej jest jego obserwatorką niż aktywną uczestniczką. Dzieli się spostrzeżeniami na temat nawyków ludzi. Inspiruje do przemyśleń; co rządzi naszym życiem: los, przypadek, przeznaczenie, czy nasza wola?

Świetna powieść na jesień. Ciepła, ale nie przesłodzona. Życiowa, prawdziwa. Podobał się mi dystans głównej bohaterki do współczesności. Obce jest jej zgorzknienie, a tak bliskie zrozumienie i wyrozumiałość dla innych, szczególnie osób młodych.


„Ludzie krzywdzili się słowami odkąd słowo powstało i była to broń gorsza niż broń atomowa.”


poniedziałek, 9 października 2023

Najważniejsze to przeżyć – Ałbena Grabowska

Zdawałoby się, że koniec wojny da ludziom poczucie bezpieczeństwa i upragnioną stabilizację. Warszawa mozolnie zaczyna dźwigać się z gruzowiska, nikt nikogo nie zabija…, a jednak tak trudny jest powrót do normalności, jaką się znało przed wojną. Bo inna jest Polska i inni w niej ludzie.


Mało kto wierzy, że spopielona Warszawa stanie się kiedyś ponownie miastem, a jednak ludzie do niej wracają.

Opowieść rozpisana jest na cztery głosy rodziny Pataczków: matki, przedwojennej nauczycielki, teraz trudniącej się spisywaniem przeżyć mieszkańców stolicy dla redakcji „Kuriera Porannego”, ojca – lekarza, który w szpitalu jest najbliżej historii pacjentów straumatyzowanych, bądź okaleczonych wojenną pożogą, oraz ich córek: młodszej, energicznej, zaradnej Mirki i starszej Tereski, która przy odgruzowywaniu Politechniki, szuka drogi powrotu do przedwojennego narzeczonego.

Autorka mistrzowsko poprowadziła różne narracje. Bardzo polecam wysłuchanie chociaż fragmentu książki w postaci audiobooka, ponieważ każdą postać czyta inny lektor i moim zdaniem idealnie oddaje charakter każdej z nich. Ciekawostką jest to, że jedną z lektorek jest sama autorka pani Ałbena Grabowska. Spisała się w tej roli doskonale!

Przeżyć wojnę! – niby tak dużo, niby „najważniejsze”, ale okazuje się, że to nie wszystko. Bohaterowie muszą poradzić sobie z żywą pamięcią o złu, z brakiem bliskich i przyjaciół, którzy stracili życie, albo których wojenne doświadczenia zmieniły nieodwracalnie. Szukać miejsca w zupełnie innej rzeczywistości. Rodzą się nowe miłości, budzą nadzieje na zmiany.

Powieść ma bardzo ciekawą kompozycję i jest bogata w wątki. Realistycznie oddaje problemy tonącego w rumowisku miasta. Mamy obrazy, które tak dobrze znane są chociażby z kronik filmowych: poszukiwanie zaginionych, odkopywanie na ulicach prowizorycznych grobów, „dzikich” lokatorów za wszelką cenę poszukujących w uszkodzonych kamienicach kąta dla siebie.

Zakończenie chwyta za serce.

Szczerze polecam.

Dziękuję Dom Wydawniczy REBIS za egzemplarz książki.