wtorek, 2 września 2025

Obiekty głębokiego nieba – Jakub Małecki

To było moje czytelnicze marzenie na ten rok – nowa książka Jakuba Małeckiego. Nie jestem nieobiektywna, bo cierpię na tzw. #małeckość, zachwyca mnie twórczość tego pisarza. Jego wrażliwość literacka w całości trafia do mojego serca i umysłu.


Najnowsza książka Małeckiego po raz kolejny rodzi we mnie pytanie – ile tutaj autor przemycił siebie? Ile siebie samego dał nam, swoim czytelnikom?

Małecki udowadnia, że potrafi wnikliwie obserwować człowieka. Dotyka bliskości. Pisze o relacjach rodzinnych i partnerskich. W tej książce wyjątkowo odważnie pisze także o nieoczywistych relacjach miłosnych. Fascynacji seksualnej i pożądaniu. Ale z właściwą sobie finezyjnością i poetyką.

Dla mnie to także książka o przekraczaniu granic. I miłości bez granic. I o refleksjach przychodzących może za późno. O wyborach, których po latach możemy żałować, ale jednak pokornie ponosimy ich konsekwencje.

Przesłuchałam audiobooka w obłędnej interpretacji Magdaleny Cieleckiej, Filipa Kosiora i Krzysztofa Gosztyły. A zaraz potem, gdy tylko otrzymałam przedpremierowo paczkę z papierowym wydaniem i z autografem pana Jakuba Małeckiego (nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności), od razu jeszcze raz przeczytałam książkę. Chyba zdarzyło się mi to po raz pierwszy…

W astrologii obiekty głębokiego nieba to mgławice, gromady gwiazd, galaktyki, obiekty leżące wewnątrz Drogi Mlecznej, które wbrew pozorom nie są tak łatwe do obserwacji.

A czym są w prozie Małeckiego?

Według mnie to… ludzie. Ich emocje, tajemnice, wspomnienia, wszystko to, co ukryte głęboko, często niewidoczne na pierwszy rzut oka, a jednak istniejące, migoczące gdzieś w tle. To nasze wewnętrzne galaktyki, które czasem ktoś, jak pan Jakub Małecki, potrafi nazwać, opisać, a przez to uczynić zrozumiałymi. Ta książka to podróż właśnie tam: w głąb duszy, w rejony ciche, bolesne i piękne zarazem.

Mnie pan Małecki po raz kolejny zachwycił.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz