Na autora trafiłam zupełnie przypadkiem. A ponieważ dopiero od niedawna przekonuję się do science fiction, byłam szczerze zdziwiona, że ta historia została wydana w 1984 roku! W czasach PRL! Cenzura to puściła? Odniesienia do totalitarnego ustroju zupełnie nie są zawoalowane. Bardzo jestem ciekawa, jak odbierano tę powieść w czasach jej premiery? Moim zdaniem wrażenie musiało być piorunujące – przecież dopiero co Polska otrzepywała się ze stanu wojennego...
Na sztuczną planetę, Paradyzję, przybywa z Ziemi dziennikarz, którego zadaniem jest sprawdzić, czy faktycznie na orbitalnych kontenerach, gdzieś w otchłani kosmosu, panuje ustrój idealny? Czy paradyzjan cieszy codzienność poddana kontroli absolutnej? Hm…
Może i jest tu dużo schematów, zapożyczeń (kłania się jak nic „Rok 1984” Orwella, „Nowy wspaniały świat” Huxleya), ale ja zetknęłam się z tą książką lata świetlne od premiery, a pomimo tego absolutnie się nie nudziłam! Wysłuchałam audiobooka – rewelacyjnie zrealizowany w formie słuchowiska. Może właśnie dlatego?
Zamierzam sobie pobuszować po twórczości pana Janusza A. Zajdela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz