piątek, 29 lipca 2022

Dom na Riwierze – Natasha Lester

Druga wojna światowa to przede wszystkim czas okrucieństwa skierowanego wobec ludzi. I niezaprzeczalnie jest to najstraszniejsza odsłona konfliktu, który trawił świat w latach 1939-1945. Jednakże Niemcy nazistowskie są też autorami zorganizowanej grabieży dóbr kultury w skali dotychczas niespotykanej. Rabowano nie tylko muzea, ale i kolekcje znajdujące się w prywatnych rękach rodzin żydowskich. Dzieła uznane za niewartościowe lub sprzeczne z ideologią nazistowską – niszczono. Wiele z nich trafić miało w ręce dygnitarzy niemieckiego reżimu.


W tym kontekście historycznym i tematycznym poznajemy losy dwóch kobiet – żyjącej w okupowanym Paryżu Eliane Dufort i współcześnie – amerykanki Remy Lang. Chociaż dzieli je czas i miejsce, ich życiorysy są ze sobą powiązane. Remy, wychowana w rodzinie adopcyjnej, otrzymuje jako dar po nieznanych biologicznych rodzicach, dom na francuskiej Riwierze. Tragedia osobista powoduje, że postanawia do niego wyjechać. Podążając tropem obrazu, który zawsze był w jej pokoju, odkryje prawdę o swoim pochodzeniu. W jej życiu niespodziewanie pojawi się także ktoś, kto pozwoli jej uwierzyć, że jest kimś więcej, niż tylko pogrążoną w smutku kobietą.

Eliane marząc o związaniu swojej przyszłości ze sztuką, pracuje w Muzeum Luwr. Jest świadkiem ewakuacji bezcennych zbiorów, w tym obrazu Mona Lisy i rzeźby Nike z Samotraki, które za sprawą ówczesnego dyrektora Jacquesa Jaujarda, miały szansę przetrwać wojenną zawieruchę. Wątek ten jest bardzo pasjonujący i odtworzony przez autorkę wiarygodnie na podstawie źródeł historycznych. Wyjęte z ram obrazy katalogowano w zakodowany sposób i ukrywano z nadzieją, że w przyszłości powrócą. Działano w myśl przekonania, że: „Cywilizacja to coś więcej niż masa ludzi; to także poruszające serca piękne rzeczy, które powstały dzięki pracy umysłów i rąk.”

W książce wybrzmiewa przesłanie, że pielęgnowanie w sobie w najtrudniejszym czasie nadziei, jest czymś bezcennym i czymś, co może nadać sens naszej przyszłości.

Dziękuję Wydawnictwo Słowne za zaproszenie do lektury powieści.


Zapisane cytaty:

„Sztuka przypomina nam, że istnieje świat lepszy od tego, w którym żyjemy.”

„Sztuka jest wszystkim, co mamy, kiedy zawodzą słowa, kiedy zawodzi ludzkość i kiedy my sami zawodzimy siebie nawzajem.”

„Żal to bardzo uciążliwa rzecz […]. Nie polecam tego jako strategii życiowej.”

wtorek, 26 lipca 2022

Gdy ją odnajdą – Lia Middleton

„Czasem krzywdzimy ludzi niechcący.”

Thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu. Spirala niepewności nakręca się równomiernie aż do zaskakującego finału. Niby od początku wiemy co się wydarzyło w rodzinnym domu Naomi, na nieczynnej farmie, ale… czy na pewno?


Studium psychologiczne młodej matki, która traci swoje dziecko. Zarówno z bieżącej narracji, jak i retrospekcji, dowiadujemy się, że szczęśliwe do pewnego momentu małżeństwo Naomi i Aidena, rozpadło się. Opieka nad czteroletnią Freyą została powierzona mężczyźnie. Przebyte załamanie nerwowe, lęki i bezsenność, powodują, że Naomi nie jest pewna, co do swojego zachowania. Tak naprawdę sama nie wie, co się wydarzyło w noc zaginięcia jej ukochanej córeczki, gdy mąż zgodził się, aby po dłuższej przerwie Freya u niej zanocowała. Rozpacz i niepewność powodują, że ucieka się do kłamstwa. A później kolejnego… i kolejnego. Czy, gdy wreszcie zdecyduje się wyznać prawdę, zostanie wysłuchana? Zrozumiana?

Książka porusza problematykę emocjonalną macierzyństwa tuż po narodzinach dziecka i psychologicznego ryzyka związanego z realizowaniem scenariusza „idealnej matki”. Tego od młodej mamy oczekuje zwykle jej najbliższe otoczenie, jak i ona sama. Tymczasem stres związany z nową rolą życiową może stać się czynnikiem wywołującym depresję. Na zachowanie i decyzje Naomi dodatkowo ma wpływ trauma spowodowana nagłą śmiercią jej ojca. Niby w pierwszych miesiącach po narodzinach dziecka otoczona była troską męża, uwagą oddanych przyjaciółek, ale tak naprawdę była osamotniona w swoich niepokojach. Tonęła w obsesji i paraliżującym strachu o bezpieczeństwo córki, z jednoczesnym poczuciem, że nie jest wystarczająco dobrą mamą. Nie uświadamiała sobie, że aby zadbać dobrze o swoje dziecko, musi w pierwszej kolejności zadbać o samą siebie. Było mi szkoda tej kobiety… Współczułam jej zagubienia, niepewności, obwiniania się, uciekania do kłamstw. Jakież to obciążające…

Prawda o tym co wydarzyło się w domu Naomi była straszna, ale to kłamstwo spotęgowało jej tragizm.


niedziela, 24 lipca 2022

Światło ukryte w mroku – Sharon Cameron

Stefania i Helena Podgórskie przez 15 miesięcy w latach 1942 i 1943, ukrywały w wynajmowanym przez siebie domku przy ulicy Tatarskiej 3 w Przemyślu, 13 Żydów. „Światło ukryte w mroku” jest wiernym zapisem tego, co przeżyły. Siostry, właściwie wówczas dzieci (Stefania miała 17, a Helena 7 lat) przeciwstawiły się czystemu złu.


Stefanię przerażały czyny Niemców wobec Żydów na ulicach przemyskiego getta. Była świadkiem zabijania całkiem niewinnych ludzi, dla samego czynienia zła, które dawało esesmanom uczucie „szczęścia wynikającego z cierpienia i śmierci bliźniego.” Z chwilą, gdy pod jej dachem zamieszkało 13 Żydów rozpoczęła grę, w której najważniejszą zasadą było: nie dać się zabić.

Ta książka niesie piękne przesłanie od Stefanii: podziały między ludźmi owszem biorą się z nazw, ale nie dotyczą one narodowości, tylko takich słów jak: dobroć, okrucieństwo, miłość, nienawiść. Potwierdzeniem tego jest świadectwo jej niewiarygodnej odwagi. Podczas lektury miałam w głowie, że ta dziewczyna dając schronienie Żydom, pod zagrożeniem życia własnego i swojej młodszej siostry, miała tylko 17 lat!


W powieści sugestywnie oddane są emocje nie tylko znajdującej się w nieustającym strachu Stefanii, ale też przejmująco opisane piekło ludzi, którzy muszą się kryć stłoczeni na niewielkiej przestrzeni, w ciszy, odarci z prywatności i godności.

Ogromnym atutem jest posłowie, w którym autorka zrelacjonowała powojenne losy bohaterów powieści. A także ich zdjęcia.

Polecam bardzo tę książkę, bo upamiętnia prawdziwe bohaterstwo. O takich ludziach jak Stefania i Helena nie wolno zapomnieć. W Internecie można znaleźć więcej informacji o siostrach Podgórskich, a także o osobach, które dzięki nim przeżyły. Warto też zapoznać się z wywiadem, jakiego udzieliła tuż po wydaniu powieści, żyjąca wciąż pani Helena. Wiele jej wspomnień pokrywa się z opisanymi wydarzeniami w „Świetle ukrytym w mroku”.

Jestem zafascynowana Bohaterkami powieści.


Zapisane cytaty:

„Niektórzy ludzie w smutku stają się okrutni.”

„[…] pomoc czasami nadchodzi w najmniej spodziewanym momencie i z najmniej spodziewanej strony – i dobrze, gdyż to oznacza, że człowiek tak naprawdę nigdy nie jest sam.”

„[…] strach prowadzi donikąd. Tak samo jak gniew.”

„Śmierć wcale nie jest taka straszna. Smutkiem napawa utrata szansy na życie.”

„Ludzie mają to do siebie, że gadają.”

czwartek, 21 lipca 2022

Mowy nie ma – Żaneta Pawlik

Zawsze, gdy sięgam po debiut pisarski, towarzyszy mi niepewność: czy porwie mnie świat stworzony przez twórcę, który po raz pierwszy uchyla swój talent i pasję pisania? W przypadku „Mowy nie ma”, niepokój minął po pierwszych stronach. Wiedziałam, że mam przed sobą wciągającą, dobrze skonstruowaną, współczesną powieść obyczajową. Bliską rzeczywistości, nie wydumaną, z prawdziwymi postaciami, którzy doświadczają problemów i radości, jakie spotkać mogą każdego z nas.


Gosia, nauczycielka tuż przed czterdziestką, żona i mama fajnej nastolatki Poli, odkrywa, że jest zdradzana przez męża. Podobała się mi jej reakcja na niegodziwość męża. Decyzja, jaką podjęła finalnie ukształtowała całą fabułę powieści.

Książka funduje czytelnikowi cały wachlarz emocji: od autentycznego wkurzenia na męża Gosi, Konrada, którego czasami nazywałam „dupkiem”, poprzez niedowierzanie i ból, jakie powodują wspomnienia bohaterki dotyczące doświadczania przemocy domowej, po fale wzruszenia wywołane DOBREM, które pojawia się w jej życiu. Wszystko opisane subtelnie, bez ckliwości, tanich chwytów. Znać dobre pióro i dojrzały, przemyślany styl, czy też zwyczajnie doświadczenie życiowe. Lubię czuć w literaturze przestrzeń i tutaj ją odnajdywałam. Wykreowany świat, w którym poznajemy bohaterów jest wielowarstwowy. Autorka obok tematyki zdrady, porusza także problematykę bezdomności, opowiada o pracy ratownika medycznego i zabiera w zakulisowy świat teatru amatorskiego, który jest mi bardzo bliski.

I wiecie co, każdy, absolutnie każdy, powinien mieć w swoim otoczeniu przynajmniej jedną przyjaciółkę, jaką jest dla Gosi Klaudyna. Pomocna i oddana, ale też przywołująca do pionu. Trzeźwo myśląca, potrafiąca pokazać, że w trudnych chwilach zawsze jest jakieś wyjście. Uświadamiająca, że złe chwile nie trwają wiecznie, mijają. A czasami po prostu jest obok...

Czekam na kolejne powieści Żanety Pawlik i polecam tę pisarkę uwadze fankom współczesnych powieści obyczajowych.


Zapisane cytaty:

„Niemowlęctwo i starość mają wiele wspólnego. Oczekują troski i skupienia, jakby świat poza nimi się nie liczył.”

„Z wiekiem trudniej wchodzić w głębsze relacje z ludźmi. Opancerzamy się, udajemy kogoś innego, niż jesteśmy w rzeczywistości. Oni nie sa nam dłużni. Wszyscy skazujemy się na samotność.”

„Wszyscy żyjemy w jakiejś normie, jakby odstępstwo groziło społecznym ostracyzmem.”

„Kiedy stajesz się rodzicem, własne dobro definiujesz przez pryzmat dobra twojego dziecka.”

wtorek, 12 lipca 2022

Dziewczyna z Berlina – Kate Hewitt

Obłęd totalitaryzmu ukazany z perspektywy społeczeństwa niemieckiego. Akcja powieści rozgrywa się w dwóch, dość bliskich planach czasowych: drugiej połowie lat trzydziestych w Niemczech, gdzie nazistowska partia kładzie fundamenty pod wyniszczającą wojnę, i tuż po jej zakończeniu, we Frankfurcie i w podzielonym na cztery strefy Berlinie, w którym trwają prace nad gromadzeniem materiałów obciążających zbrodniarzy wojennych, sądzonych w procesach norymberskich.


Przyglądając się dostatniemu życiu rodziny chemika Otto Scholza – jego żony Ilse, oraz dzieci, nastoletniej Liesel i sześcioletniego Friedricha, poznajemy realia społeczne III Rzeszy. Liesel krytycznie ocenia otaczającą rzeczywistość. Podżeganie nienawiści do Żydów i klimat tolerancji dla przemocy wobec nich, budzi sprzeciw dziewczyny. Obywatele niemieccy od najmłodszych lat wychowywani są w aurze antysemityzmu oraz wiary w potęgę militarną Rzeszy. W szkołach, prasie, radiu, literaturze, publicznych imprezach, gloryfikowany jest Hitler i ruch narodowo-socjalistyczny. Proces ten jest w książce świetnie ukazany. Jesteśmy świadkami brutalności Nocy Kryształowej, czy demonstracji propagandowej potęgi Niemiec podczas letniej Olimpiady w roku 1936.

W wątku powojennym towarzyszymy amerykańskiemu żołnierzowi Samowi, który został delegowany do służby przy denazyfikacji Niemiec. Do pomocy zatrudnia niemiecką tłumaczkę i sekretarkę Annę. Sam od początku czuje, że piękna dziewczyna nosi w sobie tajemnicę, która związana jest z jej wojenną przeszłością.

Powieść wzbudza różnorodne emocje. Bardzo podobało się mi ukazanie przemian zachodzących w poszczególnych bohaterach. Za serce chwyta wątek dotyczący młodszego, kalekiego brata Liesel… Zaciekawia obraz codziennego życia w hitlerowskich Niemczech, gdzie do niebezpiecznych granic absurdu w najlepsze trwa nazistowska demagogia. System reguluje każdy aspekt życia, wpływając na międzyludzkie relacje, także w samych rodzinach.

Refleksyjna i przejmująca opowieść.

Zapisane cytaty:

„W tych dziwnych i nieszczęśliwych czasach wszyscy musimy robić rzeczy, których normalnie nigdy byśmy nie robili.”

„Tylko dlatego, że kogoś słuchasz, nie znaczy, że musisz mu wierzyć.”

„Życie to seria kompromisów.”

„Zapamiętujemy ludzi tak, jak tego chcemy.”

„Miłość […] jest wyborem, którego można dokonywać każdego dnia, z wysiłkiem, ze świadomością, z trudem.”

niedziela, 10 lipca 2022

Mam na imię Lucy – Elizabeth Strout

Elizabeth Strout nazwałabym mistrzynią nieśpiesznych fabuł. Lektura jej książek to gwarancja spotkania bohaterów wyjętych prosto z życia i możliwość wnikliwej obserwacji rzeczywistości. Jej pióro jest subtelne, ale nie traci nic na wyrazistości. Posiada niebywały talent do budowania treści pomiędzy napisanymi słowami. I taka też jest „Mam na imię Lucy”. Jak trudne musiało być jej dorastanie w biedzie, poczuciu bycia gorszym, możemy się więcej domyślać, niż doczytać.


Tytułowa bohaterka trafia do szpitala, gdzie spędza dłuższy czas na rekonwalescencji i trwa w zawieszeniu, co do ostatecznej diagnozy. Niespodziewanie odwiedza ją niewidziana przez lata matka. Czuwa przy córce niestrudzenie pięć dni. Panie prowadzą rozmowy, snują wspomnienia o znajomych, czy rodzinnych wydarzeniach. Jak w soczewce odbijają się w nich dawne przeżycia i emocje.

Rozmowy o przeszłości rodziny Lucy, przefiltrowane przez pryzmat dorosłej już kobiety, ukazują, że relacje z rodzicami zmieniają się wraz z naszym wzrastaniem i nabieraniem doświadczenia. Bolesne dzieciństwo zrodziło w Lucy przekonanie, że ludzie są obojętni na innych i tak naprawdę nie łakną przyjaźni. W trudnych chwilach toną w samotności. Smutna refleksja…

Powieść uświadamia, że traumatyczne dzieciństwo na zawsze pozostawia ślad, a emocjonalne braki są nie do nadrobienia.

Lubię smakować codzienność prostym stylem Strout, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może spodobać się pewna powolność w tworzonych przez nią fabułach. Na pierwsze spotkanie z jej prozą poleciłabym inne książki, bardziej soczyste: moją ulubioną „Amy i Isabelle” i oczywiście „Olive Kitteridge”.

Gówna bohaterka „Mam na imię Lucy” jest uznaną pisarką. Stara się być wierna słowom swojej mentorki, pisarki, którą spotkała na początku literackiej drogi – na pytanie co należy do zadań pisarza odpowiedziała: „opowiadanie o kondycji człowieka, mówienie, kim jesteśmy, co myślimy i robimy”. Odnoszę wrażenie, że to także twórczy drogowskaz Strout. Spróbujcie nim podążyć i wy.


Zapisane cytaty

„[…] aby coś było zrobione, trzeba to po prostu zrobić.”

„Nigdy nie wiadomo, co pociąga nas w innych.”

„Matki powinny chronić swoje dzieci.”

„Jak to zrobić, aby nie czuć się gorszym od innych?”

„Ludzie, którym władze dają najwięcej – wykształcenie, jedzenie, dopłaty do czynszu – są najbardziej skorzy do krytykowania rządzących.”

„Nie wiemy i nigdy się nie dowiemy, jak to jest w pełni kogoś zrozumieć.”

niedziela, 3 lipca 2022

Tam, gdzie las spotyka się z niebem – Glendy Vanderah

Ta książka zaczaruje każdego, kto dał się porwać magii powieści „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens. Świat przyrody, w tym przypadku ptaków, stanowi doskonałe tło, a miejscami uzupełnienie historii Joanny, w której życiu pewnego dnia pojawia się tajemnicza dziewczynka o imieniu Ursa.


Joanna po traumatycznych doświadczeniach osobistych trafia do domku w środku lasu, gdzie ma doskonałe, choć dość surowe warunki do prowadzenia prac badawczych nad zwyczajami lęgowymi ptaków. Pojawienie się Ursy burzy jej ustabilizowaną i oswojoną samotność.

Ursa twierdzi, że jest wysłanniczką odległej planety, przybyła na Ziemię, bo pragnie dowiedzieć się jak najwięcej o ludziach i doświadczyć pięć ziemskich cudów. Tak naprawdę sama jest cudem! Iskierką dobra. Nieustannie miałam ochotę przytulić się do niej! Ursę kocha się od razu. Jest tak… urocza, bystra, i niestety naznaczona trudną tajemnicą – tego jesteśmy pewni niemalże od początku lektury.

Joanna oczywiście nie wierzy dziewczynce i poszukuje informacji o zaginionych w okolicach dzieciach. Wsparcia udziela jej mieszkający nieopodal jej samotni Gabriel Nash, chłopak, który niesie przez życie swoje własne demony. Próba rozwikłania historii Ursy zbliży do siebie tych dwoje młodych ludzi. Pomoże wejść na drogę powrotu do wspaniałego, wielkiego świata, który leży poza granicami małych smutków każdego człowieka. Bo przecież każdy z nas choćby czasami takich doznaje…

Piękna książka. Jest nośnikiem ciepła, dobrych emocji, pomimo tego, że każdy z bohaterów doświadczył w swoim życiu trudnych chwil, tchnie nadzieją. Podnosi na duchu. Uczy, że czasami warto żyć w nieskończonej teraźniejszości, odgrodzonej od przeszłości i przyszłości. A nade wszystko, że „[...] czasem zdarza się coś złego, żeby zdarzyło się coś dobrego.”

Koniecznie wybierzcie się na poszukiwanie pięciu cudów razem z bohaterami tej powieści!

Zapisane cytaty:

„[...] życie jest wystarczająco trudne i chowanie drobnych uraz nie ma sensu.”

„Nic tak jak gwiazdy nie uświadamia nam, jak nieznaczące są nasze drobne spory.”

„[...] czasem zdarza się coś złego, żeby zdarzyło się coś dobrego.”

„Dorośli nie zdają sobie sprawy, że dzieci im się przysłuchują i dużo rozumieją.”

„Jak większość ludzi, którzy nie przeszli depresji, masz optymistycznie wypaczoną wizję tej choroby.”