wtorek, 25 kwietnia 2023

Tam, gdzie słońce złoci liście – Glendy Vanderah

To książka o podejmowaniu złych decyzji i o tym, jak zwodnicze jest budowanie życia na kłamstwie. Niestety rozczarowała mnie. Zakończenie w „holiłudzkim” stylu rodzinnego dramatu, typowego wyciskacza łez. Ale… ale wierzę, że książka może skraść serce. Czyta się ją dobrze. Być może na mój odbiór powieści wpłynęło to, że od początku nie akceptowałam i nie rozumiałam decyzji Ellis – matki trojga dzieci, która po zaginięciu najmłodszego dziecka – córeczki – postanawia w ramach „ukarania samej siebie” i nie krzywdzenia więcej swojej rodziny… opuścić ją. Nie spoileruję – takie informacje o fabule znajdują się na okładce.


Zdaję sobie sprawę, że to subiektywne odczucia, ale przecież tak odbieramy zwykle literaturę – przez pryzmat własnych priorytetów. Nie polubiłam głównej bohaterki – Ellis, a to zwykle zaburza mi lekturę. Długo sceptycznie obserwowałam jej drogę. Miała szczęście, że poza jednym wyjątkiem, spotykała prawdziwie dobrych ludzi.

O ile mierziła mnie historia Ellis, to z dużym zaciekawieniem i większą empatią śledziłam losy dziewczynki „z lasu”, „Córki Kruka” – Raven. Wydaje się mi, że jej wątek, i w ogóle konstrukcja jej osobowości, była bardziej wiarygodna. A może intuicyjnie stawałam po jej stronie?

Podobnie jak w poprzedniej swojej powieści (świetnej!) „Tam, gdzie las spotyka się z niebem”, autorka prowadzi narrację na mocnym fundamencie związku człowieka z naturą. I robi to bardzo dobrze. Sugestywnie. Osadzenie życiorysów bohaterów – także drugoplanowych – w środowisku naturalnym, niesie przesłanie o sile, jaką daje człowiekowi jedność z naturą, ale też przestrogę, jak zgubne potrafią być dobra cywilizacji.

Pomimo tego, że „Tam, gdzie las złoci liście” nie spełniła moich oczekiwań, z ciekawością czekam na kolejne powieści autorki. Przemawia do mnie przesłanie jakim kieruje się w tworzeniu fabuł, mówiące o nierozerwalności związku ludzi ze światem przyrody.

"[...]to było najważniejsze: dać ujście słowom,
zanim zgromadzisz ich w sobie zbyt wiele."

niedziela, 23 kwietnia 2023

Sąsiednie kolory – Jakub Małecki

Jestem szczęśliwa, że w Światowy Dzień Książki mogę zaprosić Was do lektury niezwykłej powieści. Pięknej. „Sąsiednie kolory” Jakuba Małeckiego to sto procent Małeckiego w Małeckim. Kto zna twórczość pisarza, wie o co chodzi. I jeśli ta książka wzbudzi w recenzentach opinię, że jakoby autor „wszedł na ścieżkę schematu”, to odpowiem: nie, Nie, NIE! To nie schemat! To STYL! To niepowtarzalna estetyka, która czyni Małeckiego twórcą wyjątkowym w polskiej literaturze współczesnej. Wyrazistym i rozpoznawalnym. Ujmuje mnie wyczuwalna w każdej linijce tekstu wrażliwość. Wyczucie ludzkich pragnień i tęsknot. Wirtuozeria kreślenia ich losów delikatnymi muśnięciami, które przemawiają do wyobraźni i własnych doświadczeń czytelnika. Umiejętność osadzania ich w wykreowanej rzeczywistości, ubarwionej szczyptą magicznego realizmu. Tyle ile trzeba, aby móc w życiorysach bohaterów próbować odnajdywać drogowskazy dla samego siebie. Tyle ile trzeba, aby z prozaicznej codzienności, wyłuskać drobinki niezwykłości. Bez spektakularnej fabuły, bez akcji pędzącej na łeb na szyję, niespodziewanych zwrotów w poszczególnych wątkach – a jednak nie da się oderwać od historii mieszkańców Koła latem 1929 roku.


Krystian Dzierzba, stolarz, wytwarzający dla mieszkańców Koła „meble na ostatnią drogę”, niespodziewanie dla samego siebie ulega fascynacji zmarłą kobietą, dla której ma zrobić zgodnie z wolą rodziny, trumnę. Czy rzeczywiście kobieta zmarła z tęsknoty? Czy to w ogóle jest możliwe? Co spowodowało, że stateczny mąż i ojciec, szanowany stolarz, zaczyna podążać śladami zmarłej Iwony Graczyk? Nie ma tutaj postaci głównych i drugoplanowych. Wszyscy są równoważni, tworzą związek przyczynowo-skutkowy. Szalona Leokadia wypatrująca kormoranów, tajemniczy Diabeł „z znikąd”, leczący tańcem doktor Stein, jego syn Mikołaj, dźwigający ciężar wydarzenia w obliczu, którego stchórzył, skrzywdzona Werka, wreszcie sam Krystian, jego żona Regina i córeczki Pola i Misia. Sąsiadujące ze sobą jednostkowe życiorysy, które przenikają się i mieszają niczym kolory w kole barw.



Myślę, że ta powieść jest pięknym prezentem dla mieszkańców rodzinnej miejscowości autora – Koła. Jestem pewna, że odnajdą w niej wiele, wiele smaczków, których inni czytelnicy tylko mogą się domyślić. Chociażby lokalna prasa wydawana w mieście w latach międzywojennych, wspomniany klub sportowy Olimpia, ulice, różne lokacje w mieście i jego okolicach, czy też niektóre postacie. Ja np. jestem bardzo ciekawa, czy jedna z bohaterek, Szalona Leokadia, tylko przez przypadek ma na nazwisko Małecka?

Dla mnie Jakub Małecki to poeta prozy. Czekam na kolejne literackie spotkania z Jego wrażliwością. Bo właśnie tego szukam w literaturze.

Czy można umrzeć z tęsknoty? Ja będę umierać z tęsknoty za kolejną powieścią Jakuba Małeckiego.






czwartek, 20 kwietnia 2023

Wrony – Petra Dvořáková

Niektórzy ludzie zwyczajnie nie powinni mieć dzieci. To moja konkluzja po przeczytaniu tej książki. Smutnej i oblepiającej trudnymi emocjami.


Opowieść z perspektywy dziewczynki doświadczającej nieustannego znieważenia ze strony rodziców jest druzgocząca. Dodatkowy głos matki, jako drugiej narratorki, potęguje grozę losu dziecka dorastającego w emocjonalnie spaczonej rodzinie.

Matka Basi przypomina mi gorsze wcielenie pani Anieli Dulskiej. Wszystko na pokaz, i najważniejsze co ludzie powiedzą. Bez cienia refleksji, samo zło i nasycenie nienawiścią. Chociaż z pozoru „normalny” dom, „normalna” rodzina. Uosobienie tego, kim nie powinna być matka. Niesprawiedliwa, tylko każąca i... stale karząca. Nieczuła. Wzbudzała we mnie tylko obrzydliwe uczucia. Żadnego wytłumaczenia dla bezdusznego podejścia do córek. Bo nawet tę faworyzowaną, Kasieńkę, traktowała tak naprawdę przedmiotowo.

Ta historia boli. Jest sprzeczna z moimi uczuciami, jakie mam wobec cudu rodzicielstwa. Żałuję, że ją przeczytałam. Nie dlatego, że to zła literatura – wręcz przeciwnie, bardzo dobrze skonstruowana i dobrze napisana opowieść o rodzinie, jakiej NIGDY być nie powinno. Ale świadomość, że takie historie się zdarzają, że takie matki są, że tacy ojcowie są, budzi mój sprzeciw!

Przemoc wobec dziecka, które rodzic z NATURY ma kochać, wspierać i chronić, jest najwyższym stopniem braku człowieczeństwa.

Nawet wrony, mieszkające pod oknami domu państwa Lundak, wiedzą, jak troszczyć się o potomstwo… Jak dawać im skrzydła, by były szczęśliwe.

środa, 19 kwietnia 2023

Ukochane równanie profesora – Yōko Ogawa

Przejmująca historia starszego naukowca, którego pamięć trwa tylko 80 minut. Przemawia to do wyobraźni czytelnika. Bo gdybym nagle ja pamiętała tylko to, co wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut? Z ilu cudownych spraw byłbym odarta? Jak okrutną pustkę w człowieku musi rodzić świadomość utraty choćby najmniejszych okruchów codzienności…


Spokojna, ciepła opowieść. Oczarowała mnie historia specyficznej przyjaźni łączącej tracącego pamięć profesora matematyki, jego młodą gosposię i jej syna Pierwiastka, chociaż wciąż zastanawiam się nad przesłaniem powieści… Ulotność życia, znaczenie wspomnień w budowaniu naszej teraźniejszości? Czuję po lekturze niedosyt, ale przekładam to na wartość tej powieści. Bo przecież może literatura, w ogóle jakakolwiek forma sztuki, powinna pozostawiać w nas jakieś niedopowiedzenie? Uczucia, które nie do końca możemy nazwać, zamknąć, wyczerpać?

Na pewno przekonała mnie, że matematyka potrafi być piękna w swojej logice i zależnościach. Jako humanistka jestem matematycznym analfabetą, więc było dla mnie odkryciem, że oprócz znanych mi pojęć liczb pierwszych, czy przestępnych są jeszcze doskonałe, deficytowe, zaprzyjaźnione… Pięknie jest ów świat matematyki przełożony na język międzyludzkich relacji. Chociaż, o dziwo, mniej zrozumiały był dla mnie świat baseballu, który stał się z kolei platformą porozumienia pomiędzy Profesorem, a dziesięcioletnim Pierwiastkiem :)

Zdecydowanie warto poświęcić czas tej kameralnej powieści. Chociażby po to, aby docenić drobiazgi, które składają się na nasze chwile. Przypomnieć sobie, jakie to szczęście móc podążać do kolejnych etapów swojego życia, mając zaplecze w postaci wspomnień, które kształtują nasze podejście do rzeczywistości.


Zapisane cytaty:

„Matematyka jest jak gwiazdy, nie da się wyjaśnić ich piękna.”

„Matka powinna czekać na dziecko wracające ze szkoły. Nie ma większego szczęścia niż słyszeć w domu słowo „jestem!” z ust dziecka, które wraca do domu.”

„Dzieci potrzebują wiedzieć, że są najważniejsze.”

„Strach o dzieci to najtrudniejsza strona rodzicielstwa.”

czwartek, 13 kwietnia 2023

Z nieba spadły trzy jabłka – Narine Abgaryan

Wieś położona wysoko ponad doliną, gdzie czas się zagubił. Zamieszkana przez staruszków przekonanych, że nic już w ich świecie się nie zmieni, bo przecież „młodzi wyjechali, a starzy odejdą nie pozostawiając po sobie nawet wspomnień”. Życie zgodnie z przyjętą prawdą: „Pewnie tak musi być, bo właśnie tak zostało pomyślane” stawało się… znośniejsze. Łatwiej było pokonać trudy: wojnę, suszę, morderczy głód, trzęsienie ziemi, śmierć najbliższych. Wszystkie te zdarzenia nie stanowią jakiegoś wiodącego wątku w powieści, są tylko tłem, wpisane w życie człowieka jako prawo natury.




Książka sugestywnie wprowadza w świat ludzkiej mentalności i specyfiki ormiańskiej obrzędowości. Rozbudza wyobraźnię wszechobecnymi aromatami, ot choćby: „pachnącymi anyżem małosolnymi pomidorami”. Inspiruje do refleksji. Miłość jest cudem i pięknem w każdym wieku. Nigdy nie możemy być pewni, co jeszcze szykuje dla nas życie. Przekonanie, że wszystko, co miało się zdarzyć – zdarzyło się – bywa zgubne. Przypadek Sewojanc Anatolii pokazuje, że niespodzianki niosące dobro możliwe są w każdym momencie.

Zawieszona w czasie opowieść, gdzie rzeczy nadzwyczajne przyjmują wymiar zwykłej codzienności, a powszedniość nabiera znaczenie nadprzyrodzone. Baśniowe uczucia rodzi w czytelniku ta magiczna historia.

Mam jedno malutkie zastrzeżenie, wynikające bardziej z moich przyzwyczajeń, niż zarzut: format książki zbliżony do broszurowego kwartalnika. Za to na plus: wysokiej jakości, biały papier, przejrzysty układ stron, przypisy ułatwiające poruszanie się w ormiańskiej kulturze i wierzeniach. Na szczęście ów techniczny drobiazg nie odebrał mi przyjemności z lektury, bo liczy się przecież zawartość, a ta jest w tej powieści wspaniała. Otulająca. Pozostająca w sercu. Bardzo polecam, jeśli lubicie książki osadzone w świecie małej społeczności, hołdującej prostym zasadom. Gdzie realizm przeplata się z magią, a wszystko tak bardzo bliskie życiu.

za zaproszenie do premierowego czytania książki.


Zapisane cytaty:

„Im prostsze słowa, tym większa ich siła.”
„Lepiej sto razy pomyśleć, a później jeden raz powiedzieć, niż bezmyślnie nagłaśniać wszelką bzdurę.”
„Niewiele jest na świecie gorszych rzeczy od samotnej starości.”
„Nie ma nic bardziej wyniszczającego niż nieróbstwo.”
„Bezczynność i brak pracy odbierają życiu sens.”
„Kim jesteśmy, żeby osądzać czyjeś postępki.”
„Bywają takie decyzje i czyny, które nie podlegają osądowi.”
„Naucz się nie chować głowy. I pamiętaj: jesteś piękna.”
„Najbliżej niebios są starcy i dzieci. Starcy dlatego, że wkrótce odejdą, a dzieci – bo niedawno przyszły.”
„Najbardziej bolesne – nie da się uścisnąć tych, którzy się ciebie nie doczekali.”

wtorek, 4 kwietnia 2023

Cudowne lata – Valerie Perrin

W tej historii można się zakochać, ale trzeba dać jej szansę. Trzeba dać sobie czas, aby poznać bohaterów, wczuć się w klimat lat przywołanych na kartach powieści (osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte XX wieku) i postarać się emocjami wrócić do swojego cudownego czasu – własnego dorastania. Przyjaźni, pasji, przemyśleń, marzeń, ale też niepokojów i traum. Nawet jeśli, tak jak w przypadku bohaterów tej książki, nie będą to wspomnienia łatwe.


Autorka jest mistrzynią emocjonalnego, ale nie ckliwego tworzenia literackiej fikcji.

Jest taki moment w tej książce, dopiero w dwóch trzecich całego woluminu, gdy po prostu odpada się emocjonalnie. Na nowo składa się w myślach wszystko, co do tej chwili się przeczytało. Gdy nagle chce się rozpocząć lekturę od początku, by dostrzec więcej. I zrozumieć, co spowodowało, że trójka nierozłącznych przyjaciół z czasów nastoletnich – Adrien Bobin, Étienne Beaulieu i Nina Beau – jako dorośli ludzie nie mają ze sobą kontaktu? Kim jest jedna z narratorek, z relacji której poznajemy losy przyjaźni nierozłącznej Trójki?

Cudowna historia. Bogata w treść, z ciekawymi, niebanalnymi osobowościami. Inspirująca i wzbudzająca własne wspomnienia. Absolutnie nie zawiodłam się na drugiej książce Valerie Perrin. Stała mi się bliska, tak jak bliska będzie mi na zawsze powieść „Życie Violette”.


Zapisane cytaty:

„Dojrzewanie jest brutalne: gwałtowne zmiany, konieczność zaakceptowania ich.”

„Dzieło sztuki potrafi oderwać od najgorszej rzeczywistości.”

„Skóra bez dotyku umiera. W ciele, na które nikt nie patrzy zawsze panuje zima.”

„Morze to niebo, które usiadło na ziemi.”

„Czasem myśli się, że NIE, a potem okazuje się, że TAK.”

„Cierpienie niszczy wszystko, nawet plany na przyszłość.”

„Życie to samotność, a jeśli przypadkiem trafi się na bratnia duszę, trzeba to traktować jak prezent od losu.”

„Prawdziwe słońce świeci tam, gdzie są nasi bliscy.”

„W duszach matek, dzieci pozostają na zawsze dziećmi.”

„Stajemy się tacy, jakimi czynią nas inni, stajemy się tacy, jakimi zgadzamy się być.”