wtorek, 31 grudnia 2024

Cztery ostatnie książki w roku 2024

Trzymaj się z dala kochanie. Opowieść o miłości w Afryce Wschodniej – Konrad Piskała

Trudny, smutny reportaż. Przygnębiający obraz Afryki i jej problemów. I to nie tylko tych związanych z miłością, jak zwiastuje tytuł. Przemocowe relacje, paskudne traktowanie kobiet, brak tolerancji, skrajna nędza, której my Europejczycy nie jesteśmy w stanie pojąć, wykluczenie – jakoś trudno odnaleźć w tym kolory, nadzieję i dobro.


Dobra rodzina – Katarzyna Troszczyńska

Oparta na faktach – trudne do wyobrażenia, a jednak. Siostra morduje siostrę. W zwyczajnej rodzinie, jakich wiele. Niepotrzebne zło, które zrodziło się tak naprawdę z NICZEGO.



Przepiórki w płatkach róży – Laura Esquivel

Plastycznie opowiedziana historia meksykańskiej rodziny na początku XX wieku. Pełna smaków i zapachów. Prozy życia i jego magii. Zatopiona w tradycji i lokalnej obyczajowości.



Saszeńka – Simon Sebag Montefiore

Epicka opowieść o losach trzech kobiet przeprowadzona przez burzliwe dzieje Rosji od czasów cara Mikołaja II do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. To, co cenię u tego autora to wspaniale rozbudowane, mocne tło historyczne. Ale mimo tego, niestety, rozczarowała mnie ta książka trochę… Może za bardzo spodziewałam się czegoś na kształt „Ósmego życia”?



poniedziałek, 30 grudnia 2024

Szept lawendowego ogrodu – Agnieszka Zakrzewska

Przeszłość i teraźniejszość – lubię tak ułożone fabuły. Można wówczas głębiej wejść w sekrety bohaterów, poznać motywy ich życiowych wyborów, dokonywanych na przestrzeni wielu lat. Wejrzeć w ich młodość… Odkryć, co ich ukształtowało, co miało wpływ na to, kim są TU i TERAZ.


Zatem o czym szepcze lawendowy ogród? W tym przypadku – o życiu Rossetty, pół-Włoszki, pół-Holenderki, która swoje miejsce na ziemi odnalazła w niewielkiej nadmorskiej miejscowości w Polsce.

Książka o sile rodzinnych więzi, pięknie przyjaźni i… miłości, która nie przemija. I o pasji. A może przede wszystkim o pasji? Pasji, która łączy, wiąże, buduje. Powieść pachnie smakowitą, aromatyczną kuchnią (głównie włoską) i bujnym ogrodem ziołowym. Ogrzewa dobrymi relacjami międzyludzkimi. Otula ciepłymi emocjami, pomimo tego, że trudne wydarzenia życiowe nie omijały głównej bohaterki.

A na końcu książki – ukłon w stronę kochających gotować: garść przepisów, które pojawiały się na stołach bohaterów powieści. Ja zamierzam kilka wykorzystać :)

czwartek, 26 grudnia 2024

Zadzwoń, jak dojedziesz – Jakub Bączykowski

Świetna, dająca do myślenia książka. Obraz rodziny konfrontującej się ze starością jednego z rodziców i stratą drugiego.


Opieka nad starzejącym się ojcem z trudem wciskana w napięte harmonogramy własnych spraw przez jego dorosłe córki i syna. Tak naprawdę darzą swojego tatę szczerym uczuciem... A jednak zawsze jest coś ważniejszego...

Co jesteśmy winni swoim rodzicom? Czy miłość i uwaga otrzymywane w dzieciństwie od rodziców, są kredytem, który jesteśmy zobowiązani spłacać, gdy sami staniemy się dorośli i to nasi rodzice będą potrzebowali wsparcia? I czy tego samego mamy prawo oczekiwać od swoich dzieci? Siłą rzeczy takie pytania nasuwają się podczas lektury...

To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pisarza i jestem bardzo ciekawa Jego innych powieści. Urzekł mnie też wątek, który zwykle nie jest przeze mnie za bardzo lubiany w literaturze: LGBT. Ujmujący, bardzo naturalnie poprowadzony, pełen czułości i partnerstwa.

Pomimo trudnej tematyki, książka ma w sobie dużo ciepła. Tak sobie myślę, że to bardzo dobra lektura właśnie na teraz, czas świątecznych spotkań z najbliższymi. I czas, w którym z tęsknotą spoglądamy w puste miejsca przy stole.

- Zadzwoń, jak dojedziesz! – słyszycie to od swoich rodziców?

Oddzwaniacie?

- Zadzwoń, jak dojedziesz! – mówicie tak swoim dzieciom?

Oddzwaniają?



piątek, 6 grudnia 2024

Jeżycjada (tom 1-5) - Małgorzata Musierowicz

Po nadrobieniu zaległości w lekturze Jeżycjady (od „Brulionu Bebe B”), postanowiłam przesłuchać części, które czytałam jako nastolatka – a więc od pierwszej, czyli „Szóstej klepki” do „Opium w rosole”. Czytałam kiedyś, dawno temu kilkakrotnie i teraz powróciłam z przekonaniem, że pamiętam dokładnie, przeświadczona, że już nie wzbudzą jakoś szczególnie mojego zainteresowania… Jakże się myliłam! Cudowny, relaksujący czas.


Ten powrót utwierdził mnie w przekonaniu, że najlepszą częścią jest dla mnie „Ida sierpniowa”. Ze względu na Idę Borejko! Najwspanialsza, obok mamy Borejko, postać Jeżycjady!

I wiecie co? Ja jeszcze tu wrócę – do Jeżycjady!

środa, 4 grudnia 2024

Ciekawostki o znanych kobietach

Skandalistki. Kobiety, które zadziwiały i szokowały – Małgorzata Czapczyńska

Kobiety z obrazów. Polki – Małgorzata Czyńska


Obydwie prezentowane książki można czytać z „doskoku”, we fragmentach, w przerwach między różnymi czynnościami lub w trakcie innych lektur. Obydwie prezentują rysy życiorysów kobiet znanych mniej lub bardziej, które zapisały się na kartach historii, szeroko rozumianej kultury, sztuki, literatury, filmu, czy nawet w annałach kryminalistyki. Wiele biogramów znam z obszerniejszych opracowań, czy filmów dokumentalnych lub fabularnych (jak chociażby w przypadku Olgi Boznańskiej, Rity Gorgonowej, Fridy Kahlo, Marii Dąbrowskiej, Edith Piaf, Zofii Stryjeńskiej, sióstr Pareńskich). Nie mniej, chociaż wszystkie zasługują na oddzielne biografie, i zresztą wiele z nich takie posiada, to jednak dobrze, że są takie wydawnictwa zbiorowe, które mogą być przyczynkiem do dalszych, głębszych poszukiwań.

Obydwie książki są ilustrowane oraz zaopatrzone w bibliografię i źródła.

poniedziałek, 2 grudnia 2024

Nie pamiętam cię, córeczko - Danka Braun

Powiem szczerze, że ostatnimi czasy nie jest mi po drodze z sensu stricto literaturą obyczajową z mocnym zafiksowaniem na romans. Dlatego ta powieść nie zagościła jakoś specjalnie w mojej pamięci i sercu, bo jak widać po fotce (kwitnące gałązki wiśni!!!), przeczytałam ją i sfotografowałam wczesną wiosną. 

I o ile zaczyna się ciekawie (utrata pamięci przez główną bohaterkę), to w miarę rozwoju akcji zaczyna się pojawiać za dużo dziwnych zawirować losu, rozbudowanych pobocznych wątków, postaci pojawiających się znikąd… jakoś się w tym galimatiasie nie mogłam odnaleźć. I jeszcze relacje między bohaterami, które w moim odczuciu były co najmniej dziwne. Wszystko to prowadzi do tego, że w finale gubi się gdzieś to przejmujące wyznanie zawarte w tytule.

Może to nie był mój czas na taką książkę…


Kołatanie – Artur Żak. Dwie i pół duszy. Folknoir – Justyna Hankus

Po ubiegłorocznej fascynacji powieścią "Stara Słaboniowa i Spiekładuchy" chętnie sięgam po książki w podobnym klimacie, dlatego też w tych dwóch: "Kołatanie" i "Dwie i półduszy" – odnalazłam się znakomicie. Polecam tym, którzy tak jak ja, tęsknią za Teofilą Słaboniową :) Tęsknią za równowagą w świecie, wierzą w człowieka, wierzą, że zło nigdy nie pokona dobra, wierzą w siłę uczuć… i wierzą w siłę życia prostego. Bo po co cokolwiek komplikować?


Uwielbiam w literaturze taką soczyście zobrazowaną prozę życia, doprawioną szczyptą ludowej fantastyki. Folklor, trochę magii zatopionej w słowiańskich wierzeniach, ludowe mądrości, siermiężna codzienność. Dusze ukochanych wędrujące wśród żywych. Tęsknoty, pragnienia, niepokoje… Czyhające zło, które da się przepędzić…

Dwie urzekające powieści, przepięknie napisane. Czyta/słucha się znakomicie.

„Kołatanie” w wersji papierowej wydane jest z dużą dbałością o szczegóły: twarda okładka, zdobione brzegi. Sprawdzi się na mikołajkowy lub gwiazdkowy prezent dla wielbicieli tego typu literatury.

Gorąco polecam obydwie powieści.

wtorek, 26 listopada 2024

Uczniowie Hippokratesa – Ałbena Grabowska

Doktor Bogumił, t.1
Doktor Anna, t.2
Doktor Zosia t.3


Nadrabiam zaległości w prezentowaniu książek, które przeczytałam/przesłuchałam w tym roku. Cykl „Uczniowie Hippokratesa” miałam na słuchawkach w… lutym! Tak dużo się zaraz potem w moim życiu prywatnym i zawodowym zadziało, że zwyczajnie zabrakło czasu na pisanie.

A z całego serca polecam ten cykl fanom powieści, gdzie wydarzenia i losy postaci fikcyjnych przeplatają się z prawdziwymi. Motywem przewodnim całości jest medycyna – jej historia, postęp, naukowcy, których badania zmieniały standardy i procedury, wybitni lekarze, przełomowe odkrycia. Wszystko to, co spowodowało, że dzisiaj zdecydowana większość chorób – zwłaszcza z naszej obecnej perspektywy, banalnych – jest zwyczajnie uleczalna i niegroźna.

Dla mnie najlepszą częścią była ta ostatnia, „Doktor Zosia”, ale zdecydowanie polecam wszystkie tomy, które można czytać też niezależnie. Czuć, że Autorka napisała je z pasją. Pasją do medycyny, wszak sama jest lekarzem.

sobota, 16 listopada 2024

Beksa – Marcin Grzelak

Po lekturze drugiej książki Marcina Grzelaka mogę już śmiało powiedzieć: odkryłam dla siebie nowego, polskiego pisarza. Przemawia do mnie taka wrażliwość literacka. Zachwyca język. Pewnie pisarze za tym nie przepadają, ale ja jako czytelnik lubię podążać drogą podobieństw. W pisaniu Marcina Grzelaka odnajduję to, za co kocham literaturę tworzoną przez… Jakuba Małeckiego. Tylko bez elementów realizmu magicznego. Mam na myśli wrażliwość na świat i drugiego człowieka, empatię, piękny, soczysty język, bogactwo metafor. Przefiltrowane przez męską wrażliwość.


Sprawnie opowiedziana historia dwóch mężczyzn: uciekającego przed mafijną przeszłością Adama i uwikłanego w przestępczy światek Irka, który boryka się z problemami natury psychicznej. Wątek kryminalny dodaje pazura i trzyma w napięciu. Warstwa psychologiczna porusza, skłania do refleksji.

Audiobook mistrzowsko przeczytany przez Mikołaja Krawczyka.

Pisarz do tej pory wydał trzy powieści. Przede mną #cukiernaduszy, a potem pozostanie mi oczekiwanie na kolejne wydawnictwa pana Grzelaka. Czekam niecierpliwie.

Nie przeoczcie twórczości tego pisarza.

czwartek, 14 listopada 2024

Garnet - Karolina Wójciak

Garnet, tom 1, Droga
Garnet, tom 2, Cel
Garnet, tom 3, Wybór


Od kiedy polubiłam się z czytaniem elektronicznym, lubię mieć jednocześnie dwie książki w czytaniu – jedną na moim kochanieńkim PocketBooku, drugą na słuchawkach, do słuchania w trakcie różnych codziennych aktywności (prasowanie, sprzątanie, rower, i takie tam). I jakoś tak przypadkiem trafiłam na serię Karoliny Wójciak „Garnet”. I rozpatrując ów cykl właśnie pod takim kątem – lekka lektura, przerywnik, takie „oczyszczenie” czytelnicze, by dalej podążać ścieżkami przebogatego świata książek – sprawdzi się dobrze.

To historia dwóch sióstr, Izzy i Katie, angielskich arystokratek, które w wyniku życiowych zawirowań (ach te angielskie damy i „dżentelmeny” z końca XIX wieku, konserwatywny „ton” i… obłudna mentalność wyższych sfer ściśniętych gorsetem konwenansów) trafiają na… Dziki Zachód w USA, gdzie w najlepsze trwa gorączka złota.

Pierwszy tom ukazuje drogę (w tym także dosłownie) panien z wiktoriańskiego Londynu wprost na Dziki Zachód, drugi ich wtapianie się w nowe, obce dla nich mentalnie i kulturowo środowisko, trzeci zaś ocieka romansidłem, jakiego ja osobiście nie trawię.

Podobno Autorka pisze dobre kryminały. Postaram się sprawdzić...

Cykl „Garnet” zapewne trafi w gusta fanek obyczajowej literatury rozrywkowej.


wtorek, 12 listopada 2024

Pułapka na anioły – Marcin Grzelak

Dzieciństwo u schyłku peerelowskiej siermiężności. Siermiężności nie tylko realiów życia, ale też uczuć i relacji międzyludzkich. Autor subtelnie prowadzi czytelnika przez opowieść o chłopcu, który przed traumatycznymi doświadczeniami, jakie funduje mu świat dorosłych, ucieka w schronienie własnej wyobraźni. Emocjonalnie nie tracimy ani na chwilę perspektywy kolejnych bohaterów, jesteśmy tak blisko ich wrażliwości lub… ich niewrażliwości.


Ujęła mnie forma prowadzonej narracji – zastosowanie rytmiczności, która w pewien sposób wprowadza poetycki klimat do mówienia o sprawach trudnych, takich… chropowatych, a w końcu – tragicznych. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Autora, więc nie wiem, czy to jest typowe dla Jego pióra. W każdym razie ów zabieg sugestywnie oddał atmosferę powieściowego świata zbudowanego przez pana Grzelaka.

Lubię tak opowiedziane historie. Trochę gawędziarsko, trochę poetycko, ale sumarycznie – przejmująco realistycznie.

Zamierzam poznać inne powieści autora, bo ta, choć smutna, taka… „listopadowa” w klimacie, zachwyciła mnie swoim literackim wyrazem.

poniedziałek, 11 listopada 2024

Jeżycjada - Małgorzata Musierowicz

Czy wypada przyznać się osobie, która czasy nastoletnie ma lata świetlne za sobą, że UWIELBIA tę serię? Chronologiczne czytanie Jeżycjady przerwałam daaawno temu, na powieści „Opium w rosole”. Potem stałam się… hm, hm… dorosła i czytanie młodzieżówek wydawało się mi passe. W minione wakacje odkryłam, że na Legimi jest cała seria czytana – o mój boszsz! – przez Autorkę. Sięgnęłam na próbę w jakiś tam wakacyjny dzień, bo szukałam czegoś do słuchania jako tło do codziennych czynności wkoło domu. No i przepadłam. W ciągu trzech miesięcy nadrobiłam zaległości, a jeszcze planuję powrót do części, które czytałam przed laty.



Jeżycjada jest GENIALNA i nie zmienię zdania nigdy. Balsam na duszę. Odzyskiwanie wiary w dobro i w CZŁOWIEKA. I w to, że w życiu liczy się prostota, rodzina, pozytywne emocje. Niesamowicie fajnie jest też obserwować, jak w kolejnych częściach dorastają poszczególni bohaterowie, jak się zmieniają, jak układa się ich życie i jak radzą sobie ze swoimi dorastającymi dziećmi.

Czytajcie, nawet jeśli macie, tak jak ja, nastoletnie lata dawno za sobą. Lektorka – pani Małgorzata Musierowicz – to zupełnie inna bajka, która dodaje lekturze WARTOŚCI.

Pani Małgorzato, błagam, niech pani pozwoli Ignacemu i Mili Borejkom dożyć stu lat! Albo i więcej!

„Brulion Bebe B.” (1990)
„Noelka” (1992)
„Pulpecja” (1993)
„Dziecko piątku” (1993)
„Nutria i Nerwus” (1994)
„Córka Robrojka” (1996)
„Imieniny” (1998)
„Tygrys i Róża” (1999)
„Kalamburka” (2002)
„Język Trolli” (2004)
„Żaba” (2005)
„Czarna polewka” (2006)
„Sprężyna” (2008)
„McDusia” (2012)
„Wnuczka do orzechów” (2014)
„Feblik” (2015)
„Ciotka Zgryzotka” (2018)


piątek, 8 listopada 2024

Nigdy się nie poddam – Barbara Wysoczańska

Uwielbiam tytuł tej książki. Ma w sobie moc, stanowość, pewność. Zadziorność. Brzmi jak motywacja i obietnica. I pomimo tego, że oczekiwałam… może większej siły, to i tak nie zawiodłam się. Mocną stroną powieści autorstwa pani Wysoczańskiej jest fundament historyczny. A to akurat w literaturze popularnej bardzo lubię. Kolejna cecha charakterystyczna dla twórczości autorki to bohaterki – zwykle są to kobiety silne, odważne w dokonywanych wyborach, nie wahające się zawalczyć o siebie, i budujące swą codzienność na własnych zasadach.


W tym przypadku moje serce było bardziej po stronie bohaterki z przeszłości – Gretel Vogel. Z jednej strony dlatego, że ciekawią mnie lata międzywojenne w historii Europy, z drugiej, bo bohaterka z tego okresu wydała się mi bardziej wiarygodna. Ale to oczywiście moje subiektywne odczucia.

Po tragicznym wydarzeniu w swoim życiu, Alicja postanawia pójść drogą zmiany. Nadzieje na zbudowanie czegoś nowego, wiąże ze starą winnicą, którą kupuje w przypływie impulsu. W ogrodzie odkopuje skrzyneczkę, która prowadzi ją do odkrycia historii tego miejsca, ale też rozpoczyna coś nowego, ważnego w jej życiu.

Kapsuła czasu, głos z przeszłości…

Od jakiegoś czasu podobna zakopana jest też w moim ogrodzie… Na pewno ma szansę na dłuższe przetrwanie niż te ślady po przeczytanych przeze mnie książkach, które zostawiam w wirtualnej rzeczywistości…

poniedziałek, 4 listopada 2024

Yellowface – Rebecca Kuang

Ofiara, czy wyrafinowana manipulatorka? Kim tak naprawdę jest Juniper – narratorka, która przeprowadza nas przez meandry współczesnego biznesu wydawniczego (przedstawionego dość krwiożerczo, no ale to rynek amerykański, może u nas jest inaczej?) i opiniotwórczych (chcę trwać w nadziei, że jednak rzekomo!), „soszjalmidiów”? 


W moim odczuciu to największy atut powieści – realia funkcjonowania pod dyktando mediów społecznościach, gdzie nie liczy się prawda, a o sukcesie decydują kliknięcia, lajki i…, ech, no sami wiecie ;)

Finał przekombinowany, ale daruję, bo na własny użytek klasyfikuję tego typu książki, jako „czytadło rozrywkowo-przerywnikowe” – w znaczeniu, że dobrze się słucha/czyta, ale niekoniecznie zapamiętuje, czy chowa w sercu.

Dynamiczna akcja. Dobrze się słuchało audiobooka przeczytanego przez panią Magdalenę Kumorek. Generalnie polecam jako niezobowiązującą lekturę na podróż, wyjazd, taki tam przerywnik.

niedziela, 15 września 2024

Sekretny dom, seria Matki Rzeszy – Sabina Waszut

Kontrowersje wokół nazistowskiej polityki budowania nowego, idealnego społeczeństwa niemieckiego nie ustaną chyba nigdy. Jak to się stało, że w latach trzydziestych XX wieku Niemcy tak bezkrytycznie uwierzyli nazistowskiej partii w zapewnieniu o istnieniu idealnej „rasy panów”, „nadludzi”? Program Lebensborn („źródło życia”), utworzony przez Heinricha Himmlera na przełomie lat 1935/1936 miał być narzędziem do zrealizowania tego chorego planu. W moim odczuciu – nieetycznego, uprzedmiotawiającego kobiety i mężczyzn, wręcz obrzydliwego…


Ośrodki dla rasowo wyselekcjonowanych matek, których zadaniem było rodzenie czystych rasowo dzieci powstawały na terenie III Rzeszy, a po wybuchu wojny, także na terenach okupowanych przez Niemców. Wówczas też w ośrodkach Lebensborn poddawano germanizacji dzieci „skradzione” rodzinom z podbijanych krajów, oczywiście te zakwalifikowane, jako posiadające cechy aryjskie. Lebensborn otaczało także opieką kobiety, które zaszły w ciążę pozamałżeńską…

„Sekretny dom” opowiada o jednym z takich miejsc…

Temat z potencjałem. Początek intrygujący, ale potem troszkę napięcie siada. Niemniej, dla zainteresowanych tematyką, powieść warta polecenia.

czwartek, 12 września 2024

Obiecaj, że wrócisz – Barbara Wysoczańska

Oj, jak ja się bałam kolejnej powieści pani Wysoczańskiej, bo nie ukrywam, że poprzednia „Aktoreczka” nie przypadła mi do czytelniczego gustu. 


Ale tutaj – ach, zagrało wszystko! Mój ukochany okres historyczny – II wojna światowa, tematyka, która od zawsze rwie moje serce – mord katyński. Wzbudzająca zainteresowanie, wiarygodnie zarysowana postać głównej bohaterki, Karoliny Kornackiej. Książka zdecydowanie godna przeczytania, jeśli oczywiście lubi się beletrystykę zbudowaną na fundamencie wydarzeń historycznych.


Poza tym mam do tej książki sentyment – wysłuchałam audiobooka podczas leniwych, cudownych wakacji na hiszpańskiej Majorce :) Z widokiem na bajeczne morze… Wiem, że tematyka powieści nie współgrała z tym, czego wówczas doświadczałam, ale może dlatego była we mnie wdzięczność za ów spokój we mnie i POKÓJ, który pokoleniu bohaterów książki był tak brutalnie odebrany…

niedziela, 8 września 2024

Szczelina – Jozef Karika

Absolutnie ta książka mnie nie porwała. Nie wiem dlaczego, ale było mi z nią nie po drodze. Ni to powieść, ni reportaż, horror?
 

Nie załapałam klimatu grozy wynikającej z tajemnicy Trybeczu – słowackich gór, gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach giną ludzie, a Ci którzy się odnajdują, już nigdy nie wracają do psychicznej równowagi. Irytował mnie główny bohater. Nie mniej, jako plus zapisuję to, że poszukałam informacji o tzw. słowackim trójkącie „bermudzkim”. A to akurat lubię – jeśli książka inspiruje mnie to poszerzania wiedzy.

I tyle.

niedziela, 18 sierpnia 2024

Dzisiaj narysujemy śmierć, Jakbyś kamień jadła – Wojciech Tochman

Dwa reportaże pana Wojciecha Tochmana, które absolutnie trzeba przeczytać, chociaż to lektura miejscami drastyczna. I trudna do objęcia rozumem...

Ale trzeba.

Masakra w Srebrenicy (wiodąca tematyka „Jakbyś kamień jadła”) miała miejsce w roku 1995. Serbowie wymordowali wówczas w jeden miesiąc 8 tysięcy bośniackich muzułmanów, mężczyzn i chłopców.


Ludobójstwo w Rwandzie („Dzisiaj narysujemy śmierć”) w 1996 roku – w niespełna sto dni ekstremiści Hutu bestialsko zabili maczetami (!!!) blisko milion osób pochodzących z Tutsi.


Obydwu konfliktom towarzyszyło jeszcze jedno narzędzie wojny: przemoc seksualna wobec kobiet. Wyjątkowo ciężko się czyta o takiej formie agresji, niebywałego okrucieństwa…

Obydwa reportaże dzielą: kraj i narodowość bohaterów, historia, tło polityczno-społeczne opisywanych antagonizmów. Łączy jedno: rozpaczliwa determinacja najbliższych w poszukiwaniach ciał zamordowanych, ich kości choćby, aby je pochować i załagodzić ból.

Reportaże zmuszają do refleksji. W tych strasznych zbrodniach sprzed 30 lat, jak w lustrze odbijają się współczesne wojny toczone na świecie.

Bardzo to przygnębiające…


Cytat:

„Człowieka tworzą więzi. Człowiek karmi się relacją z drugim człowiekiem.”
                                                                          (z reportażu „Dzisiaj narysujemy śmierć”)

piątek, 9 sierpnia 2024

Zaufanie – Hernan Diaz

Dziwne emocje wywoływała we mnie lektura tej książki. Czasami mnie oszałamiała. Czasami zachwycała. Czasami czułam się zdezorientowana. Zdarzyło się nawet, że traciłam sens podążania tokiem jej narracji. Ale w żadnym momencie nie mogłam się od niej oderwać! Niezbyt łatwa w odbiorze. Powieść szkatułkowa. Cztery opowieści o tym samym, ale jakże inaczej poprowadzone – majstersztyk warsztatowy. Naprawdę.


Cztery odsłony związku dwojga ludzi ukazane w odmiennej optyce. Co jest prawdą? Genialna forma, miejscami nietypowa, jakby „wersja robocza” powieści, którą trzeba jeszcze uzupełnić. Świat niebotycznego bogactwa, karkołomnych operacji finansowych (ach, ten krach w 1929 w Nowym Jorku!), w mariażu ze sztuką, namiętnością, okraszone… szaleństwem? Ale czy na pewno?

Dla tej książki trzeba mieć czas. Aby się delektować językiem i dobrze odnaleźć w formie. Aby się wczytać. Aby sobie poukładać kolejne informacje i spróbować odkryć prawdę o głównych bohaterach. Trzeba też… ZAUFAĆ pisarzowi. Wybitna literatura.

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca – Alice Lugen

Świetny, rzeczowy reportaż. Historia tragicznej wyprawy w góry Otorten w Uralu Północnym, w czasie której zginęło 9 młodych ludzi: studentów i absolwentów Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku.


Dobre przedstawienie sylwetek wszystkich uczestników dramatycznej wyprawy, pozwala na zbudowanie emocjonalnego zaangażowania w historię. Dodatkowo zamieszczone zdjęcia wzbogacają treść. Doskonale nakreślone realia życia i mentalność społeczeństwa w ZSRR pod koniec lat 50 XX wieku (w sumie to niestety chyba nic się nie zmieniło, ale to już inna sprawa). Wszystko unurzane – wiadomo – w socjalistycznej propagandzie. Wielowątkowa relacja, która jak sugeruje podtytuł, tak naprawdę nie ma zakończenia, czyli jednoznacznego wyjaśnienia co było przyczyną śmierci młodych turystów...

Ciała – Annie Ernaux

Ajć… pierwsza książka Annie Ernaux, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Emocjonalna wiwisekcja, która zwyczajnie była dla mnie – chyba – za ciężka.


Na zbiór „Ciała” składają się trzy opowiadania: „Zdarzenie”, „Pamięć dziewczyny”, „Młody mężczyzna”. Wszystkie są zbudowane na autorefleksji i wspomnieniach. Tematy trudne, spowite zwykle tabu: aborcja, pierwsze kontakty seksualne, związek starszej kobiety z młodym mężczyzną. Bardzo intymna, odważna – ale to już znam z poprzednich powieści (doskonałych: „Bliscy” i „Lata”).

Tym razem nużyło mnie psychiczne obnażanie autorki, bezkompromisowość w opisywaniu własnych wyborów życiowych i emocji. Może po prostu to nie był dla mnie „ten” czas na tę książkę?

Literacko, jak zwykle u tej pisarki – absolutnie wybitnie.


niedziela, 28 lipca 2024

Oliva Denaro – Viola Ardone

Oliva Denaro ma piętnaście lat, mieszka na Sycylii (akcja rozgrywa się w latach 60-ych XX wieku, w drugiej części w latach 80-ych), gdzie świat zdominowany jest przez mężczyzn. Kobiety bezrefleksyjnie przyjmują ów porządek – uznają go za zupełnie naturalny. Jak również i to, że wartość kobiety definiuje mężczyzna, który wybiera ją sobie za żonę.

Towarzyszymy Olivie w dojrzewaniu, a także w tym, jak rodzi się w niej przekonanie: kobieta powinna nauczyć się mówić NIE, tak jak uczy się zwykłych, elementarnych rzeczy, na przykład tabliczki mnożenia!

Fabuła książki nawiązuje do obowiązującej aż do roku 1981 we Włoszech instytucji tzw. małżeństwa naprawczego. Było to tak naprawdę sankcjonowanie przestępstwa, gwałtu: mężczyzna – gwałciciel nie ponosił odpowiedzialności za swój czyn, pod warunkiem, że poślubił skrzywdzoną przez siebie kobietę…

Piękna postać ojca, który wbrew patriarchalnemu środowisku, mówi do swojej córki: „Jeśli się potkniesz, ja cię podtrzymam.”

Książka pomimo trudnego tematu – niesprawiedliwość i przemoc wobec kobiet, jest budująca w swoim przesłaniu. Z cudownie wykreowaną główną bohaterką. Wysłuchałam audiobooka – brawurowo przeczytanego, bardzo polecam!


Cytaty:

„Ani dobry, ani zły czas nie trwa wiecznie.”

„Dom jest tam, gdzie chcesz wrócić.”

 

poniedziałek, 3 czerwca 2024

Historie osobiste. O ludziach i rzeczach w czasie wojny – Karolina Sulej

"Pamiętaj, żeby zachować spokój. Spokój to siła.”

Właściwie wszystko o treści tej książki zawarte jest w jej tytule.


Bohaterowie reportażu, ci którzy przetrwali II wojnę światową, wspominają o wszelkich zabiegach, które czynili, aby zachować godność w czasie nieludzkim. Mówią o tym jakie znaczenie miały dla nich sprawy z pozoru błahe: zachowanie namiastki czystości, wagę poszczególnych elementów garderoby w sytuacjach ekstremalnych – w obozach, w więzieniach, podczas robót przymusowych. Od paska do spodni, zwykłego spłachetka materiału, który mógł być wykorzystany na różne sposoby, po ciepłe płaszcze.

I nie o próżności jest to opowieść, ale o zachłannym dążeniu do przeżycia, do zachowania godności i szacunku do samego siebie. Opowieść o ludziach zaklęta w drobnych przedmiotach, a jednak będących w tym konkretnym czasie substytutem człowieczeństwa.

Porusza mnie fotografia na okładce. Dziewczyna wygląda jakby była w sukience – a to obozowy uniform, przewiązany kawałkiem materiału. Dodatkowo miejsce wykonania tej fotografii jest mi znajome – w Lublinie, gdzie teraz tętni życie jednego z osiedli tego miasta, wówczas znajdował się tam teren niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku…

Bardzo dobry reportaż.

Niejednoznacznie pozytywny - Filip Chajzer

Trudno pisać o tej książce... Bo dotyka spraw strasznych. Bezgranicznego cierpienia po stracie niewyobrażalnej. Dziecka.
Otulam współczuciem i dobrą myślą WSZYSTKIE Osoby, które tęsknią za Maksem...



poniedziałek, 13 maja 2024

Korowód - Jakub Małecki

Po takiej książce, trudno będzie mi przez jakiś czas wrócić do czytania innej fabuły. Przyznam szczerze – końcówkę chłonęłam w skrajnym wzruszeniu.


Często recenzując powieści Jakuba Małeckiego, czytelnicy określają charakterystyczny styl pisarza, jako „sto procent Małeckiego w Małeckim”. Sama tak pisałam, mając zwykle na myśli obecną w Jego twórczości wyjątkową wrażliwość i empatię, zrozumienie dla ludzkich niedoskonałości i potknięć. I wreszcie elementy realizmu magicznego, które wnoszą w narrację czasami mrok, czasami światło, ale zawsze powodują, że nie chce się opuszczać świata stworzonego przez Małeckiego.

W przypadku „Korowodu” każdy będzie zastanawiał się, jak dużo Małeckiego – jako osoby, jako „JA – Jakub Małecki” – jest w powieści „Korowód”? Ta książka wzbudzi na spotkaniach autorskich lawinę pytań: „w jakim stopniu jest to powieść autobiograficzna?”

I za tę otwartość, która mnie jako czytelnika onieśmieliła, za te emocje, za odwagę – bo wierzę, że to przemyślany zabieg Pisarza – bardzo dziękuję Panu Jakubowi Małeckiemu. Cieszę się niezmiernie, że przed laty porzucił Pan ekonomię i bank, bo dzięki temu literatura polska zyskała wspaniałego PISARZA.

Mistrzostwo warsztatowe. Przeczytałam wszystkie książki Autora „Korowodu” i każda na swój wyjątkowy sposób kradła moje serce, ale z pełnym przekonaniem piszę teraz: oto w maju 2024 roku do rąk polskich czytelników trafia NAJLEPSZA powieść Jakuba Małeckiego.

Hm… nic nie napisałam o fabule?

„O czym jest ta książka?” – to źle zadane pytanie.

Ono powinno brzmieć:

"O KIM jest ta książka?”

poniedziałek, 6 maja 2024

Trzy książki

Zmiany w życiu zawodowym i… Bronek na pokładzie ;) troszkę zweryfikowały mój czas przeznaczony na czytanie. I nie znaczy to, że czytam mniej, ale mam mniej czasu na dzielenie się swoimi opiniami po lekturze. Dlatego dziś krótko o trzech książkach przeczytanych lub wysłuchanych w ostatnich tygodniach.



Lucy i morze – Elizabeth Strout

Uwielbiam styl Elizabeth Strout.

Książka osadzona jest w czasie, który teraz, z perspektywy zaledwie kilku lat, jawi się mi jako abstrakcyjny. Mowa o pandemii koronawirusa. Strout pod postacią bohaterki znanej z cyklu „Lucy Barton”, mierzy się z tym dziwnym czasem – bo myślę, że tak właśnie będziemy ten okres pandemiczny odbierać – w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Niepewność, dezinformacja, lęk przed nieznanym. Ale bez obaw – to nie jest kronika rodziny i jej przyjaciół w dobie walki z zarazą. Dla Strout to tylko tło do tego, aby wykazać, że tak naprawdę człowiek współczesny żyje w ciągłej izolacji, niezależnie od wydarzeń społecznych, czy politycznych.

Bardzo dobre studium obyczajowości i kondycji rodziny w dość chaotycznym okresie. Autorka wplata postaci ze swoich innych powieści – pojawia się nawet we wzmiankach moja ukochana Olive Kitteridge, czy Bob Burgess. Przyczynkiem do głębokich rozważań są także wydarzenia w USA, które były też obecne w polskich serwisach informacyjnych: protesty społeczne, które wybuchły po zabójstwie Afroamerykanina George’a Floyda, czy zamieszki do jakich doszło w styczniu 2021 roku na Kapitolu po wyborach przegranych przez Donalda Trumpa.

Pomimo tego, że historia osadzona jest w bardzo konkretnej przestrzeni czasowej, Strout udało się stworzyć ponadczasową opowieść o nas samych – relacjach rodzinnych, małżeństwie, trudnym rodzicielstwie, miłości, przyjaźni, wyborach, których każdy z nas musi dokonywać i związanych z nimi konsekwencjami.

Dla fanów charakterystycznego stylu Strout – świetna. Dla tych, którzy chcą dopiero poznawać twórczość pisarki, nie polecam jako książki pierwszego wyboru. Tutaj zdecydowanie proponuję dwie części „Olive Kitteridge” (szczególnie druga – majstersztyk!) i „Amy i Isabelle”.

„Każdy potrzebuje czuć się ważnym.”
„W naszym życiu to dar, że nie wiemy co nas czeka.”
„Robimy co możemy, żeby przetrwać.”


Śnieg jeszcze czysty – Anna Musiałowicz

Bardzo smutna w tematyce, ale napisana pięknym językiem powieść. Wrażliwie o ludzkiej niewrażliwości. Przejmujący los wiejskiej rodziny w latach 60-ych. O ludziach, którzy absolutnie nie potrafili radzić sobie z emocjami. Żadnymi – ani tymi dobrymi, a tym bardziej trudnymi.

Kilkuletnia Gabrysia po śmierci matki jest tak naprawdę osamotniona w dorastaniu i dojrzewaniu. Nie ma wsparcia ani w ojcu, ani w nieporadnej w nowej roli, babce. Nikt nie potrafi dać dziewczynie wsparcia, wprowadzić w życie. W tym także w sprawy płciowości.

Tęsknota, osamotnienie, strata, szorstkość emocjonalna – to słowa opisujące naturalistyczny klimat tej powieści.


Ostatnie stadium – Nina Lykke

Słodko-gorzka. Bardzo pasuje to określenie do tej powieści. Wewnętrzne przemyślenia Elin, która z jednej strony w codziennej praktyce lekarki rodzinnej, boryka się z dość roszczeniowymi pacjentami, a z drugiej strony sama usiłuje poukładać osobiste sprawy małżeńskie. Przez przypadek wplątała się w romans i teraz usiłuje dociec, czy chce ratować małżeństwo, czy iść drogą zmiany…

W powieści wybrzmiewa sceptycyzm, sarkazm, a czasami zgorzknienie, czy wręcz zniesmaczenie nieudolnością ludzi wobec codziennych wyzwań. Narratorka snuje refleksje na temat kondycji współczesnego społeczeństwa. Roszczeniowość, wygodnictwo, skupienie na samych sobie. Nieumiejętność rozwiązywania problemów, bierność wobec życiowych trudności.

Tematyka książki może jawić się jako ponura, ale jest – niestety – tak bliska prawdzie o społeczeństwach żyjących w dobrobycie, że trudno odłożyć ją na bok. Wysłuchałam audiobooka – świetnie przeczytany.

„Ciało to klatka, w której żyjemy i tylko czasem, nie wiedząc dlaczego, podchodzimy do krat i szarpiemy za nie, aż wszystko wokół się trzęsie.”

niedziela, 14 kwietnia 2024

Noc szpilek – Santiago Roncagliolo

„Nigdy nie porzucaj kogoś, kto cię kocha.”


Lata 90-te w Peru, czas społeczno-politycznego chaosu. Kraj jest umęczony wojną domową, terrorystycznymi zamachami. Beto, Moco, Carlos i Manu to przyjaciele ze szkolnej ławy, których niewinny żart na lekcji biologii – o organach rozrodczych, wprowadza na ścieżkę zła.

Wsłuchujemy się w opowieść snutą przez dorosłych już bohaterów, którzy wspominają dramatyczne wydarzenia z czasów szkolnych, ze znienawidzoną nauczycielką, panną Pringlin, w roli głównej. Co tak naprawdę wydarzyło się w jej domu, wiedzą tylko oni.

Książka skrzy młodzieńczymi emocjami, w których prym wiodą bunt, gniew, no i jak to w okresie dojrzewania: hormony. Kipi pędem do dopiero co odkrywanej seksualności i tożsamości płciowej.

Powieść o przyjaźni, zapętleniu w błędy młodości, rodzinnych problemach, ale też wojennych traumach i… o systemie oświaty, który jak się okazuje, prawie w każdym kraju jest… niedoskonały.

Świat nastolatków, których sprawy odbijają się pustym echem w świecie dorosłych. I którzy konfrontują się z pytaniem: czy iść z prądem i oszczędzić sobie kłopotów, czy, i jak, szukać siebie w społeczeństwie nasączonym agresją, nietolerancją, stereotypami?

Bardzo polecam audiobooka. Historia rozpisana jest na cztery głosy. Świetni lektorzy, idealnie oddali osobowość Beto, Moco, Carlosa i Manu. Poznajemy perspektywę każdego bohatera. Mamy wgląd w życie rodzinne chłopaków, które w każdym przypadku kreśli ich charakter i daje klarowny obraz bagażu doświadczeń, decydującego o ich zachowaniu i podejmowanych decyzjach.

Doskonała literatura. Obowiązkowa!

wtorek, 9 kwietnia 2024

Puściłam jego dłoń. Historia porwania mojego syna – Denise Fergus

Dogłębnie poruszająca opowieść matki, której niespełna trzyletni Synek zaginął w chwili, gdy puściła jego rączkę w sklepie, aby wyciągnąć pieniądze z portfela i zapłacić za zakupy. Kilkanaście sekund, które zdruzgotały jej życie.


Sprawa była głośna w Anglii na początku lat 90, ponieważ brutalnego morderstwa dopuściły się dzieci niewiele starsze od Jamesa. Robert Thompson i Jon Venables byli najmłodszymi skazanymi za morderstwo przestępcami w Wielkiej Brytanii.

Relacja naprawdę rozdziera serce. Nie pamiętam, aby jakikolwiek reportaż tak trafił w moje emocje. Rozpacz matki w obliczu okrutnej, OKRUTNEJ śmierci dziecka, poraża. Jej determinacja, aby ocalić pamięć o Synku i wreszcie samą siebie, imponuje. Pomimo tego, że historia jest straszna (ZŁO, które stanęło na drodze malca jest trudne do zrozumienia), w książce wybrzmiewa wola i siła przetrwania, etos rodzinnej solidarności, miłości pomimo wszystko. To czyni, że reportaż ów nie jest zwykłym zapisem cierpienia Matki. Nie mniej, lektura bardzo trudna emocjonalnie. Interpretacja lektorki, pani Ewy Jakubowicz, budzi szacunek.

Trzymajcie mocno dłoń swoich dzieci…

Wysyłam ciepłą myśl dla pani Denise Fergus. 
I światełko pamięci dla Jej Synka, Jamesa.

piątek, 5 kwietnia 2024

Zapomniane niedziele – Valérie Perrin

„Tylko literatura jest w stanie pozwolić nam wejść głęboko w życie drugiej istoty, rozumieć jej racje, dzielić jej uczucia, przeżyć jej los.”
Olga Tokarczuk, wykład noblowski


Zastanawiam się, czy gdybym „Zapomniane niedziele” – debiut Valérie Perrin, przeczytała jako Jej pierwszą książkę, to czy też zachwyciłaby mnie tak, jak było to w przypadku „Życia Violette”? Zapewne moja odpowiedź obiektywna nie będzie, ale tak: zachwyciłaby mnie. Bo Perrin w swoim pisarstwie ma to, o czym w noblowskim wykładzie mówiła Olga Tokarczuk: CZUŁOŚĆ. Dzięki wyjątkowej wrażliwości nadaje sens i znaczenie najdrobniejszym doświadczeniom i wewnętrznym przeżyciom swoich bohaterów.

Gdy poznaję historie opowiadane przez Perrin, czuję, że dotykam prawdy o człowieku. Czuję szacunek jakim Autorka obdarza tworzone przez siebie postacie. I czuję Jej zrozumienie dla ich życiowych wyborów. Nie zawsze prostych, i nie zawsze właściwych.

Kiedy zaczyna się starość? Gdy zaczynamy gubić klucze? Łamiemy kość biodrową? Czy może wtedy, gdy zostajemy samotni? Albo osamotnieni.
Czy człowieka można… ukraść? Tak jak pieniądze z banku? Pozbawić go tożsamości, miłości jaką znał, przeszłości, która tworzyła jego życie? I zrobić to po to, aby zbudować swoje szczęście?

Główną bohaterką powieści „Zapomniane niedziele” jest niewiele ponad dwudziestoletnia Justine. Starzy ludzie z domu opieki „Pod Hortensjami”, gdzie pracuje jako opiekunka, obdarzają ją prezentami najpiękniejszymi: opowieściami o swoim życiu. Najbliższa Justine, a tym samym i nam – czytelnikom, staje się Hélène Hel. Historia życia tej staruszki stanowi równoległą do głównej, linię narracyjną.
Teraźniejszość Justine determinuje bolesna strata z dzieciństwa. Towarzyszymy jej dojrzewaniu do tego, aby podążyć śladem tajemnicy, która zakleszcza rodzinę w niedomówieniach i stępionych emocjach. Czy odkrycie, jakiego dokona pomoże jej otworzyć się na własną przyszłość?

Przepiękna powieść. Delikatna. Subtelna. Wyważona. Prawdziwa. CZUŁA. Mądra.

środa, 13 marca 2024

Sześć powodów, by umrzeć – Marta Zaborowska

Miriam Macharow w dniu swojej rocznicy ślubu wychodzi z domu i ginie po niej ślad. Pół roku później na terenie opuszczonej fabryki zostaje porzucony spalony samochód, wewnątrz którego znajdują się trudne do rozpoznania kobiece zwłoki. Wiele wskazuje na to, że to zaginiona wcześniej Miriam. Niestety sprawę komplikuje fakt, że identyfikacja ciała staje się problematyczna. Jak się okaże, niejednoznaczna także dla najbliższych jej osób – męża i siostry. Czy któreś z nich kłamie?


Historia od samego początku trzyma w napięciu. Stopniowo wprowadzani są kolejni bohaterowie, z których każdy mógłby być powodem zniknięcia, bądź… śmierci kobiety. Mąż Miriam – Konrad, jej siostra – Adela, przyjaciel i dawna miłość – Florian, Natalia – jego obecna partnerka, i wreszcie totalnie intrygująca postać: Stan – przyjaciel i współpracownik Konrada w klinice chirurgii plastycznej. Duet nietuzinkowych i przenikliwych śledczych: Nauman i Shi Lu, uzupełniają galerię postaci budujących fabułę tej intrygującej opowieści.

Wszyscy prowadzą grę – w znaczeniu przenośnym i dosłownym… Podobnie i Autorka prowadzi grę z czytelnikiem – zwroty akcji, które burzą wrażenie, że jest się blisko rozwikłania zagadki, dobry rytm budowanego napięcia.

„Sześć powodów, by umrzeć” to wciągająca lektura, a narracja prowadzona z perspektywy kilku postaci, pomaga czytelnikowi w złożeniu w całość tej zagmatwanej łamigłówki, pełnej – początkowo – brakujących elementów.

W żadnym momencie nie ma tutaj nudy, czy stagnacji.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca i PRart Media za egzemplarz przedpremierowy książki.

Specjalne ukłony dla Autorki za zupełnie niespodziewaną, autoryzowaną dedykację w książce. 
To bardzo, bardzo miły gest pisarza w stronę anonimowego czytelnika :)

poniedziałek, 26 lutego 2024

Całe piękno świata – Dominika Buczak

Piękny Stach i Dorka-myszka ruszają z Podhala do Poręby w Kotlinie Kłodzkiej, aby rozpocząć nowe życie. Tuż po zakończeniu II wojny przybywają tu polscy pionierzy, by zasiedlić opuszczane przez Niemców tereny, które teraz znalazły się w granicach Polski.

Dorka i Stach wybrali dla siebie pięknie zagospodarowane obejście, ale póki co, jeszcze mieszka w nim niemiecka rodzina: Eva i Peter. Młode małżeństwa zmuszone są do układania swojego życia obok siebie, pod jednym dachem. Świadomi tymczasowości takiego układu, pielęgnują w sobie nieufność i wzajemną niechęć. Szczególnie kobiety…


Trudno jest przyznać rację którejkolwiek z par, bo każda ma swoje traumy i swoje prawo do budowania rodzinnego szczęścia. Szala współodczuwania i zrozumienia czytelnika przechyla się to na jednych, to na drugich.

Autorka nie pozostawia złudzeń: wśród zwykłych ludzi wojna nie rodzi zwycięzców. A przegrani też mają prawo do stabilizacji i przyszłości.

Losy wiodących postaci – Dorki i Stacha oraz Evy i Petera – luźno inspirowane są przeżyciami pradziadków Autorki. Uwielbiam taką prawdę w literaturze. Narracja jest podzielona i prowadzona z perspektywy każdego z głównych bohaterów. Wzruszający jest wątek ukazujący więź, która połączy bezdzietną Dorkę z (z sądząc z opisów, najprawdopodobniej) autystyczną córką niemieckiej rodziny.

Książka ma piękną, subtelną okładkę, która idealnie oddaje jej treść – dom podzielony na dwa światy, dwie kobiety niby obok siebie, ale odległe; motyw wyszywanej makatki (pamiętam takie z domu babci) nawiązuje też do hafciarskiej pasji Dorki, która przybliży do niej córkę niemieckich gospodarzy.

Gorąco polecam.

piątek, 16 lutego 2024

After Auschwitz. Przejmujące świadectwo przetrwania przyrodniej siostry Anny Frank – Eva Schloss

„Dziennik” Anne Frank na długi czas zawładnął moim sercem i myślami. Poszukiwałam dodatkowych informacji na temat Jej samej oraz Jej bliskich. Tak trafiłam na książkę Evy Schloss, przyrodniej (a właściwie „przyszywanej”) siostry Anne. Otto Frank, który jako jedyny z całej rodziny przeżył wojnę, związał się z matką Evy. Obie rodziny znały się dość pobieżnie jeszcze z czasów zamieszkiwania w Amsterdamie w czasie II wojny, gdzie szukali schronienia przed antyżydowską polityką III Rzeszy. Połączyły ich wspólne doświadczenia utraty najbliższych w koszmarze holokaustu. Stworzyli piękny, długoletni związek, czemu Eva poświęca dużo miejsca w swojej opowieści.


Obawiałam się, że te wspomnienia będą próbą medialnego zaistnienia autorki na kanwie pamięci o Annie Frank. Jakież to było z mojej strony krzywdzące…

Otrzymałam zatrważającą i rzetelną relację osoby ocalałej z piekła. I potężny ładunek emocjonalny w formie przejmującego obrazu losów dziewczynki, której udało się przeżyć Auschwitz. Ale też przepiękne świadectwo dobra i miłości, a także szacunku dla dziedzictwa Anne Frank.

Tę książkę powinni przeczytać WSZYSCY, których poruszył najsłynniejszy „Dziennik” na świecie. A także wszyscy, którzy chętnie sięgają po literaturę wojenną, czy obozową. Ta książka to czysta prawda.

Pani Eva Schloss ma w tej chwili (luty 2024 rok) 94 lata. Po raz pierwszy o swoich obozowych przeżyciach zaczęła mówić dopiero po 35 latach od zakończenia wojny.

Od drugiej wojny światowej coraz bardziej oddala nas czas i dlatego jestem zdania, że każdy współczesny człowiek, ma moralny obowiązek wsłuchiwać się we wspomnienia tych, którzy przeżyli coś tak niewyobrażalnego...

wtorek, 13 lutego 2024

Wielki skok Grupy Lazarus – Geoff White

Reportaż czyta się, a właściwie POCHŁANIA, niczym dobrze skonstruowaną książkę szpiegowską, która udanie splata w jedno literaturę grozy, kryminał, a miejscami nawet powieść przygodową. Autor demaskuje i bezlitośnie obnaża tajemnice hakerów. Obawiałam się, że jako zwykły użytkownik Internetu, z powierzchowną wiedzą na temat bezpieczeństwa w sieci, bez totalnej znajomości podstaw programowania, czy szyfrowania, będę miała problemy ze zrozumieniem hackerskich zawisłości. Autor postarał się jednak, aby opowiadana historia była zrozumiała i, co ważne, ZAJMUJĄCA, dla przeciętnego czytelnika, nieobeznanego z hackerskimi technikami i pomocna w zrozumieniu sposobów funkcjonowania tego procederu.


Reportaż skupia się na przedstawieniu najbardziej spektakularnych akcji przypisywanych gangowi cyfrowych oszustów, pracujących dla rządu Korei Północnej. Grupa Lazarus działa w ramach struktur wojskowych tego kraju i pozostaje pod jego nadzorem. Wspiera reżim tego skrajnie totalitarnego państwa i udziela mu pomocy w zbieraniu funduszy na rozwój programów wojskowych, w tym… arsenału nuklearnego. Zaangażowana była nie tylko w szpiegowskie kampanie wojskowe, ale też sabotaż działalności instytucji finansowych (banki w wielu miastach świata, giełdy kryptowalut), stacji medialnych (np. Sony Pictures) oraz fabryk, manufaktur i szpitali.

Przerażające: państwo rozumiane jako „forma organizacji społeczeństwa mającego na celu stanowienie i wykonywanie PRAWA na określonym terytorium”, sankcjonuje przestępczość!

Przyznam, że najbardziej zajmujące w reportażu były dla mnie treści traktujące o funkcjonowaniu zwykłych obywateli w tym absurdalnym kraju. Na przykładzie kilku uciekinierów z reżimu Kingów, autor pokazuje dominację państwa autorytarnego nad prywatnym życiem mieszkańców. Przybliża np. w jaki sposób urzędnicy przygotowują się do zagranicznych wizyt – wybrani obywatele mają (nawet pod groźbą utraty życia, a na pewno długoletniego i ciężkiego więzienia) działać według ścisłych instrukcji, tak, aby goście otrzymali wizerunek idealnie działającego państwa. Znany nam obraz ściśle sterowanego i monitorowanego środowiska. My wiemy, że to fałsz, ale czy obywatele koreańscy też?

Zdawałoby się, że Korea Północna to zacofane państwo odizolowane od reszty świata, któremu obce są nowoczesne technologie. Nic bardziej mylnego – owszem przytłaczająca większość Koreańczyków z KRLD nie ma dostępu do Internetu, ba! nie maja nawet możliwości swobodnego korzystania z komputera, czy telefonu komórkowego. Oprócz warstw związanych z aparatem władzy. I to tylko na najwyższych szczeblach. Książka uświadamia, jak niebezpieczne stają się nowoczesne technologie w służbie nieobliczalnych przywódców, którzy w swoim skrajnie izolacjonistycznym nastawieniu, posuwają się do przestępstw, aby odciąć własnych obywateli od wiedzy, w jak w bardzo zacofanym kraju żyją.

Warto po nią sięgnąć, chociażby po to, aby zrozumieć, że przestępczość internetowa to nie tyle ryzyko dla jednostek (bo czyż sami nie zabiegamy o bezpieczeństwo swoich danych bankowych, czy chociażby poczty e-mail?), ale potężna broń, która w dobie cyfryzacji niemalże każdej dziedziny życia współczesnego społeczeństwa, jest zagrożeniem w skali globalnej.

Książka jest bogato zaopatrzona w przypisy źródłowe oraz indeks rzeczowy, co pozwala zainteresowanym tematem na poszerzenie wiedzy.

No i jeszcze jedno: po jej lekturze, na pewno nie będziecie bagatelizowali swojego własnego bezpieczeństwa w sieci :)

Za zaproszenie do przedpremierowej lektury
bardzo dziękuję Wydawnictwu Szczeliny


Premiera książki 15 lutego 2024 roku.

środa, 7 lutego 2024

Dziennik – Anne Frank

Marzyła, aby, PO WOJNIE, zostać pisarką. I dziennikarką. PO WOJNIE chciała wydać książkę pt. „Oficyna”, napisaną w oparciu o zapiski, czynione podczas ukrywania. Planowała, PO WOJNIE, podróżować, uczyć się języków, studiować historię sztuki. Chciała przez rok, PO WOJNIE, mieszkać w Paryżu i Londynie. Martwiła się, że „będzie zapominalska, gdy będzie mieć osiemdziesiąt lat”. Chciała, PO WOJNIE, „zobaczyć kawałek świata i coś przeżyć.” Przez ponad dwa lata życia w ukryciu, NIGDY nie zwątpiła, że będzie dla niej czas „PO WOJNIE”.


Przeżyła niewiele ponad 15 lat.

W tym, ponad dwa wraz z rodziną i czwórkę innych Żydów, w ukryciu. Ostatnie pół roku – dla nas, jej czytelników, milcząca, bo w piekle obozów koncentracyjnych, z oczywistych względów, bez możliwości pisania.

Czy w te ostatnie miesiące swojego życia, Anno, wciąż wierzyłaś, że „ludzie są z natury dobrzy?”

Boję się znać odpowiedź na to pytanie…

Czytałam tę książkę po raz pierwszy bardzo dawno temu, na początku liceum. Jak dobrze, że do niej wróciłam, już nie jako nastolatka, ale dorosła kobieta, by zmierzyć się z obrazem psychiki dziewczyny dojrzewającej w ekstremalnych, wojennych warunkach. Z doświadczeniem i wiedzą zupełnie innymi niż kiedyś. Nie spodziewałam się, że po latach, wywrze na mnie takie wrażenie. Pobudzi do przemyśleń nad własnym życiem, przywróci wspomnienia z własnych czasów nastoletnich, zainspiruje do głębokich refleksji nad człowieczeństwem.

Anno, gdziekolwiek jesteś (bo JESTEŚ!)… dziękuję.

środa, 31 stycznia 2024

Zanim dojrzeją granaty – Rene Karabasz

Historia młodej Albanki, Beki, która składa przysięgę, że wyrzeka się do końca życia swojej kobiecości. Przyjmuje męskie imię Matja. A wszystko to w myśl albańskiego kodeksu prawa zwyczajowego, nazywanego kanun. Zakorzenionego w albańskiej tradycji, bardzo trudnego do zrozumienia i akceptacji przez współczesnego Europejczyka. Kobieta w razie konieczności lub potrzeby staje się mężczyzną. Przysięga dziewictwo i rozpoczyna żyć jak mężczyzna. W społeczeństwie, w którym obowiązuje kanun, na porządku dziennym jest też krwawa zemsta i zasada: honor ponad wszystko. W znaczeniu dosłownym. I o tym jest ta książka.


Dość trudna lektura, z dwóch powodów. Pierwszy, najważniejszy: mam w sobie małą tolerancję dla społeczeństwa, gdzie status kobiety jest niższy niż mężczyzny, a jej prawa jako człowieka łamane.

Drugi, to forma: książka napisana jest jak strumień myśli: bez wielkich liter i kropek znaczących koniec zdania, bez wyszczególnionych dialogów. Ze znaków interpunkcyjnych tylko przecinki. Powtórzenia wprowadzające melodykę niczym w pieśni. Wyzwanie dla czytelnika. W miarę lektury weszłam jednak w rytm języka, pewną transowość stylu. Dałam się autentycznie temu porwać. Wyobraźnia poszła w ruch. Zrozumiałam, że ów zabieg dobrze oddaje poetykę tej powieści. Proza zapisana niczym wolny, czy biały wiersz. Pozwala to też czytelnikowi na samodzielną interpretację tekstu, bez narzucania kreacji emocjonalnej.

A sama warstwa fabularna – przejmująca, jak zawsze, gdy dotyka niesprawiedliwości i gorszego traktowania człowieka, tylko ze względu na jego płeć. 

„Dom jest tam, gdzie obcięto ci skrzydła” – najbardziej bolesny fragment tej książki…

Polecam, ale uprzedzam – początek nie jest łatwy.