Marzyła, aby, PO WOJNIE, zostać pisarką. I dziennikarką. PO WOJNIE chciała wydać książkę pt. „Oficyna”, napisaną w oparciu o zapiski, czynione podczas ukrywania. Planowała, PO WOJNIE, podróżować, uczyć się języków, studiować historię sztuki. Chciała przez rok, PO WOJNIE, mieszkać w Paryżu i Londynie. Martwiła się, że „będzie zapominalska, gdy będzie mieć osiemdziesiąt lat”. Chciała, PO WOJNIE, „zobaczyć kawałek świata i coś przeżyć.” Przez ponad dwa lata życia w ukryciu, NIGDY nie zwątpiła, że będzie dla niej czas „PO WOJNIE”.
Przeżyła niewiele ponad 15 lat.
W tym, ponad dwa wraz z rodziną i czwórkę innych Żydów, w ukryciu. Ostatnie pół roku – dla nas, jej czytelników, milcząca, bo w piekle obozów koncentracyjnych, z oczywistych względów, bez możliwości pisania.
Czy w te ostatnie miesiące swojego życia, Anno, wciąż wierzyłaś, że „ludzie są z natury dobrzy?”
Boję się znać odpowiedź na to pytanie…
Czytałam tę książkę po raz pierwszy bardzo dawno temu, na początku liceum. Jak dobrze, że do niej wróciłam, już nie jako nastolatka, ale dorosła kobieta, by zmierzyć się z obrazem psychiki dziewczyny dojrzewającej w ekstremalnych, wojennych warunkach. Z doświadczeniem i wiedzą zupełnie innymi niż kiedyś. Nie spodziewałam się, że po latach, wywrze na mnie takie wrażenie. Pobudzi do przemyśleń nad własnym życiem, przywróci wspomnienia z własnych czasów nastoletnich, zainspiruje do głębokich refleksji nad człowieczeństwem.
Anno, gdziekolwiek jesteś (bo JESTEŚ!)… dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz