Przeszłość i teraźniejszość – lubię tak ułożone fabuły. Można wówczas głębiej wejść w sekrety bohaterów, poznać motywy ich życiowych wyborów, dokonywanych na przestrzeni wielu lat. Wejrzeć w ich młodość… Odkryć, co ich ukształtowało, co miało wpływ na to, kim są TU i TERAZ.
Zatem o czym szepcze lawendowy ogród? W tym przypadku – o życiu Rossetty, pół-Włoszki, pół-Holenderki, która swoje miejsce na ziemi odnalazła w niewielkiej nadmorskiej miejscowości w Polsce.
Książka o sile rodzinnych więzi, pięknie przyjaźni i… miłości, która nie przemija. I o pasji. A może przede wszystkim o pasji? Pasji, która łączy, wiąże, buduje. Powieść pachnie smakowitą, aromatyczną kuchnią (głównie włoską) i bujnym ogrodem ziołowym. Ogrzewa dobrymi relacjami międzyludzkimi. Otula ciepłymi emocjami, pomimo tego, że trudne wydarzenia życiowe nie omijały głównej bohaterki.
A na końcu książki – ukłon w stronę kochających gotować: garść przepisów, które pojawiały się na stołach bohaterów powieści. Ja zamierzam kilka wykorzystać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz