Dzieciństwo u schyłku peerelowskiej siermiężności. Siermiężności nie tylko realiów życia, ale też uczuć i relacji międzyludzkich. Autor subtelnie prowadzi czytelnika przez opowieść o chłopcu, który przed traumatycznymi doświadczeniami, jakie funduje mu świat dorosłych, ucieka w schronienie własnej wyobraźni. Emocjonalnie nie tracimy ani na chwilę perspektywy kolejnych bohaterów, jesteśmy tak blisko ich wrażliwości lub… ich niewrażliwości.
Ujęła mnie forma prowadzonej narracji – zastosowanie rytmiczności, która w pewien sposób wprowadza poetycki klimat do mówienia o sprawach trudnych, takich… chropowatych, a w końcu – tragicznych. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Autora, więc nie wiem, czy to jest typowe dla Jego pióra. W każdym razie ów zabieg sugestywnie oddał atmosferę powieściowego świata zbudowanego przez pana Grzelaka.
Lubię tak opowiedziane historie. Trochę gawędziarsko, trochę poetycko, ale sumarycznie – przejmująco realistycznie.
Zamierzam poznać inne powieści autora, bo ta, choć smutna, taka… „listopadowa” w klimacie, zachwyciła mnie swoim literackim wyrazem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz