Czy wiecie, że na polskiej wsi dwudziestolecia międzywojennego zapałki były towarem luksusowym? To wówczas dzielono je na czworo w znaczeniu dosłownym, a nie metaforycznym.
Skala ubóstwa materialnego, mentalnego i intelektualnego wsi polskiej pierwszych trzydziestu lat XX wieku, poraża. Ogólne wyobrażenie o społeczeństwie tych lat mamy zbudowane głównie na obrazie miejskich elit – politycznych i artystycznych. Tymczasem polska wieś, gdzie mieszka blisko 75% społeczeństwa, tonie w biedzie.
Rodzina mojej Mamy ma korzenie chłopskie. Istnieje więc bardzo duże prawdopodobieństwo, że moja Prababcia, jako mała dziewczynka, miała takie marzenie, jak większość prezentowanych w książce bohaterek: mieć własne buty i móc chodzić do szkoły, by nauczyć się pisać i samodzielnie złożyć podpis. Jej córka, a moja Babcia wychowywała się już w lepiej sytuowanej rodzinie chłopskiej. Na jednym z ocalałych zdjęć rodzinnych z końca lat 30-ych, kiedy była nastolatką, ma na sobie ładną, prostą sukienkę z kołnierzykiem i prawdziwie eleganckie buciki z klamerką, na niewielkim obcasiku. Z pewnością był to strój odświętny. Ta książka wywołała we mnie ogromny żal, że tak mało wiem o życiu swojej Prababci Felicji. Babci właściwie też… I, że jest to już nie do nadrobienia...
Sielski obraz polskiej wsi ginie w tym doskonałym reportażu. Dom rodzinny chłopskiego dziecka był szkołą oschłości. Dzieci chowane w biedzie pielęgnowały kompleks niższości. Życie kobiet naznaczone było fatalizmem. Biernym przytakiwaniem. Niczego nie żądać, nic nie oczekiwać.
Na szczęście autorka wyłuskała z setek opowieści, historie wiejskich kobiet, które pełne determinacji, umiały wykorzystać najdrobniejszą szansę, aby zmienić swój los.
Doskonale udokumentowana książka. Czyta się pasjonująco. Gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz