środa, 9 sierpnia 2023

Stara Słaboniowa i Spiekładuchy – Joanna Łańcucka

Jakież to było znakomite! Spotkanie z Teofilą Słaboniową ze wsi Capówki jawi się niczym sentymentalna podróż do nieistniejącej już krainy naszych babć i dziadków. Słaboniowa wiele w życiu widziała i dobra, i zła. Głównie zła. I choć jej zdaniem „sprawiedliwości w prawdziwym życiu nie ma” i „szczęście też nie jest dla każdego”, to jednak „jak wola życia w człowieku silna, to odpędzi wszelkie zło”. A zło we wsi Capówki pojawia się co i rusz. Najczęściej pod postacią wszelkiej maści nadprzyrodzonych Spiekładuchów. Tak więc wypędza Słaboniowa złośliwe Kikimory, które nie dają spać maleńkim dzieciom, nienasycone Strzygi i Strzygonie, co nocami wysysają z człowieka krew, Przepołudnice – demony gnębiące ludzi w czasie upalnych dni i inne diobły i dybuki uprzykrzające życie mieszkańcom wioski.


Teofila Słaboniowa od lat, ze stoickim spokojem spogląda na świat, niczemu się nie dziwiąc. Wzrok ma dobry, ale uszy już nie te, a jednak nic, co dzieje się we wsi, i co dotyczy jej mieszkańców, nie umyka jej uwadze. A innym pomaga dla własnego spokoju.

Folklor polskiej, wiejskiej zaściankowości w nierozerwalnym uścisku ze słowiańskimi wierzeniami, zakorzeniony w zabobonach. Trochę baśń, trochę realizm magiczny. Bardzo lubię takie gawędziarskie narracje. Bohaterowie prawdziwi w swojej prostocie, z ludzkimi wadami i słabościami. Ale też i podłościami. Miejscami fabuła wczepiona w rzeczywistość, a miejscami zatopiona w mitologii. Jak mi się to podobało! Jak mi się tego doskonale słuchało. Tutaj ukłony dla lektorki – pani Joanny Jeżewskiej.

Znajdźcie koniecznie czas na to, aby wpaść do Słaboniowej na „harbatkie” i ziemniaki ze skwarkami. Wysłucha, a może coś doradzi na Wasze rozterki i bolączki codzienności. Wysłuchajcie też jej Wy, bo życie staruszki skrywa mroczna przeszłość…

Po książkę sięgnęłam w ramach sierpniowego wyzwania @lubimyczytac.pl i był to strzał w dziesiątkę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz