„Niegodnie, niesprawiedliwie, nieprawdziwie.” – takie zdanie pojawia się w tej powieści i właściwie jest jej najkrótszym streszczeniem.
Pewne książki trzeba przeczytać. Dlatego sięgnęłam po „Opowieść Podręcznej”. Nie oglądałam serialu, nakręconego w oparciu o tę fabułę, ale oczywiście miałam świadomość o czym jest książka i o czym film. Znam ikonograficzne stroje Podręcznych. I wiem o co chodziło w dystopijnej Republice Gileadzkiej.
Mimo tej wiedzy, książkę czytało się mi… niewygodnie. W znaczeniu emocjonalnym. Niby to fikcja, w pewnym sensie fantastyka naukowa, ale… jak w krzywym lustrze odbija się w niej prawdziwa sytuacja kobiet żyjących w różnych współczesnych (!) kulturach. I to jest przerażające… Staram się przesłanie tej powieści oderwać od rzeczywistości, od kontekstu politycznego i społecznego, nie mniej ta wizja jest przygnębiająca. „Opowieść podręcznej” ukazuje absurdalne zło wszelkiego rodzaju skrajnych przekonań i do czego może prowadzić ślepa wierność jakimkolwiek dogmatom. Obraz uprzedmiotowienia roli kobiety w tej powieści nie tylko mnie bulwersuje, ale zwyczajnie… obrzydza.
Tę książkę powinien przeczytać każdy człowiek, ku przestrodze – wejście na drogę jakiegokolwiek fanatyzmu jest zgubne.
Zapisane cytaty:
„Dobrze jest mieć przed sobą jakiś drobny, łatwo osiągalny cel.”
„Czasami nic nie mówić, też jest niebezpiecznie.”
„O wszystkim decyduje kontekst.”
„Nolite te bastardes carborundorum.”
„Lepiej” nigdy nie znaczy lepiej dla wszystkich. Zawsze dla niektórych jest gorzej.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz