Jak ja lubię tę autorkę! Jej wrażliwość, styl, ciepło, prawdę. Życiowość. Mistrzowską umiejętność pisania o relacjach rodzinnych. Lubię to jej dążenie do rozpoznawania i rozumienia uczuć, które rodzą się w każdym człowieku w różnych sytuacjach. Strout uświadamia, że mamy prawo do każdych uczuć, także tych, których zwykle chcielibyśmy uniknąć. One nas kształtują.
William to były mąż Lucy, z którym po rozwodzie nie zerwała całkiem kontaktu. W chwili, gdy umiera drugi mąż Lucy, dawni małżonkowie zbliżają się ponownie do siebie. Ale to zbliżenie nie ma nic wspólnego z namiętnością. Jest bardziej powrotem do przeszłości każdego z nich, wspólnym odkrywaniem rodzinnych tajemnic. Współodczuwaniem.
Powieść kameralna. Spokojna. Zbudowana z obrazów, chwil, wspomnień. Bez epickich zwrotów akcji, chociaż odkrycie skrywanej przez lata tajemnicy związanej z pochodzeniem rodziców Williama, zdecydowanie jest najbardziej energicznym momentem w fabule.
Powieść inspiruje do własnych refleksji. Jak daleko odchodzimy od swoich korzeni? Ile w nas zostaje z domu, w którym dorastamy, i jak bardzo sobie tego nie uświadamiamy? Dlaczego dokonujemy takich, a nie innych wyborów w życiu?
Co jeszcze zostanie we mnie po lekturze „Williama”?
Łzy są darem, bo czasami smutek zwyczajnie trzeba opłakać, by ruszyć dalej.
Rozmowa to dar wsparcia – bo oznacza, że ktoś nas słucha.
I najważniejsze: RODZINA, która jest darem absolutnym. Nawet wówczas, gdy nie jest to rodzina idealna. Ale zawsze nas kształtuje i tylko od nas samych zależy, czy traumatyczne doświadczenia domu rodzinnego potrafimy przekuć w zbudowanie własnej rodziny, gdzie każdy jej członek będzie czuł potrzebny się, kochany, szanowany i bezpieczny.
„William” to trzecia część cyklu „Lucy Barton”. Czytałam tylko „Lucy”, i uważam, że spokojnie można książki tej serii czytać niezależnie od siebie.
Pomimo tego, że książka bardzo się mi podobała, uważam, że lepiej zaczynać poznawanie twórczości Strout od innych jej powieści – choćby Olive Kitteridge, czy Amy i Isabelle.
Zapisane cytaty:
„Żal, to taki stan samotności. To jak zsuwanie się po zewnętrznej ścianie bardzo wysokiego, szklanego budynku, gdy nikt cię nie dostrzega.”
„Tak to już w życiu jest. Nie zdajemy sobie sprawy z wielu rzeczy, dopóki nie jest za późno.”
„Wszyscy jesteśmy zbiorem mitów i tajemnic.”
„Gdy masz dzieci, zawsze się o nie martwisz.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz