„Kobiety nie lubią dowiadywać się o sobie prawdy.”
Na wakacyjny wyjazd do Grecji zabrałam trzy książki. W ciągu 10 dni przeczytałam w całości tylko dwie i połowę trzeciej. Zbyt pochłaniało mnie błogie celebrowanie leniwych chwil, szum morza, przecudne rodyjskie widoki, zwiedzanie wyspy w diabelskim słońcu, a wszystko w rytm osławionego greckiego siga-siga. Postawiłam między innymi na Daphne du Maurier, i o ile „Kozioł ofiarny” pochłonął mnie bez reszty, o tyle z książką, którą dzisiaj prezentuję – miałam problem. Nie wiem, co nie pykło? Może moje osobiste upodobania – nigdy nie byłam fanką powieści, ani filmów kostiumowych z awanturniczym motywem pirackim. A w tej du Maurier postanowiła zabawić się tą konwencją.
Nastrojowość godna mistrzyni klimatycznych fabuł – bez zarzutu. I jak to w twórczości du Maurier bywa, intryguje postać kobieca – silna, podążająca za głosem własnego serca i sumienia, ceniąca niezależność.
Dona, Lady St. Columb, żona i matka, 30-letnia kobieta z wyższych sfer, znudzona życiem pełnym zbytku u boku męża arystokraty, spotyka Jeana-Benoit Aubéry – outsidera, a właściwie… przestępcę na miarę siedemnastowiecznych opowieści morskich: pirata. Co mogą sobie wzajemnie ofiarować ludzie ze skrajnych środowisk i z odmiennym systemem wartości? A jednak zaiskrzy!
Powieść powstała na początku lat 40-ych XX wieku, akcję zaś autorka umiejscowiła w XVII wieku w Kornwalii. Zadziwia jak niezmiennie aktualne są moralne rozterki głównej bohaterki. Jej pragnienie ucieczki od pozorów, miałkości towarzyskich kontaktów. Upragnienie wolności i niezależności. Dążenie do tego, aby nadać swojemu życiu jakość. Du Maurier to potrafiła – pisać ponadczasowo. Bo skupiała się na ludzkich uczuciach, pragnieniach i namiętnościach, które okazuje się są niezmienne i nie poddają się czasowi.
Książka na pewno przypadnie do gustu fanom romansu historycznego i przede wszystkim powieści awanturniczo – przygodowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz