niedziela, 28 września 2025

Trwaj przy mnie – Elizabeth Strout

Elizabeth Strout potrafi z najprostszych ludzkich historii wydobywać uniwersalne prawdy o samotności, winie, nadziei i złożoności relacji międzyludzkich. Powieść kameralna, cicha w tonie, a jednocześnie pełna wewnętrznego napięcia – emocje wrą tu pod powierzchnią, schowane pod warstwą codzienności, konwenansów i milczenia.


Akcja książki rozpoczyna się jesienią 1959 roku w niewielkiej, prowincjonalnej miejscowości West Annett, w stanie Maine. Głównym bohaterem jest Tyler Caskey – ewangelicki pastor, owdowiały ojciec dwóch małych córek. Spokój jego uporządkowanego życia zostaje zakłócony, gdy nauczycielki z przedszkola zwracają uwagę na niepokojące zachowanie jego starszej córki.

Strout z wrażliwością portretuje swoich bohaterów. Ich psychologiczne rysy są delikatne, ale precyzyjnie nakreślone – każdy z nich nosi w sobie bagaż doświadczeń i prób godzenia się z losem. Nie ma tu dramatycznych zwrotów akcji ani łatwych rozwiązań. Autorka operuje sennym, powściągliwym stylem, który wymaga od czytelnika uważności, ale w zamian oferuje satysfakcję z obcowania z literaturą głęboką i subtelną.

Strout nie mówi wszystkiego wprost, zostawia przestrzeń, aby czytelnik sam dopowiedział sobie motywy i intencje postaci, wszedł w ich wewnętrzny świat. To literatura, która zaprasza do refleksji – nad tym, jak łatwo oceniamy innych, nie znając całej prawdy, i jak trudno jest być sobą w społeczeństwie, które oczekuje określonych ról i zachowań.

To także portret małej społeczności – miejsca, gdzie każdy zna każdego, ale znajomość często jest powierzchowna i podszyta domysłami. Strout ukazuje blaski i cienie takiego życia: poczucie wspólnoty, ale też presję, obłudę i trudność w przełamywaniu schematów.

Dla tych, którzy znają styl autorki – jej powściągliwe narracje, psychologiczną precyzję i czułość wobec zwykłych ludzi – będzie to kolejna ważna lektura. To proza, którą się smakuje powoli, uważnie, z empatią.

Elizabeth Strout słucha, obserwuje i rozumie.

Ja czuję się doskonale w jej pisarstwie...

Wyborny trup – Agustina Bazterrica

Po raz pierwszy na moim bookstagramie używam hasztagu #niepolecamksiążki – i robię to z pełnym przekonaniem. Powieść wzbudziła we mnie przede wszystkim odrazę i głęboki sprzeciw. Oto świat, w którym zalegalizowano kanibalizm, a ludzie są hodowani niczym zwierzęta – na mięso. I nie mówimy tu o metaforze – to literalna, chłodna rzeczywistość tej dystopii.


Zdaję sobie sprawę, że autorka celowo skonstruowała tę historię jako przerysowanie i prowokację, to jednak dla mnie ta wizja była zbyt graniczna, zbyt brutalna, zbyt odczłowieczająca.

Dystopia w najczarniejszym wydaniu: kompletny upadek moralności, etyki, człowieczeństwa. System, w którym nie ma już miejsca na współczucie, empatię, pytania o dobro i zło. Pozostaje tylko przemoc, konsumpcja i znormalizowany horror. Dla niektórych może to być wstrząsający komentarz społeczny, może ostrzeżenie przed dehumanizacją, ale dla mnie to było po prostu za dużo. Ten rodzaj literatury zdecydowanie nie jest tym, po co sięgam ani tym, co emocjonalnie jestem w stanie unieść.

Czuję ogromną ulgę, że to tylko fikcja literacka. I mam głęboką nadzieję, że tak ekstremalne wizje, nawet jeśli niosą jakieś przesłanie, na zawsze pozostaną wyłącznie w sferze horrorów i dystopijnych eksperymentów literackich.

Książka znajdzie na pewno swoich odbiorców, szczególnie wśród miłośników dark fiction, literatury ekstremalnie przekraczającej dopuszczalne granice. Ale to nie jest książka dla każdego. I na pewno nie dla mnie.


Akuszerki – Sabina Jakubowska

Poruszająca i bogata w szczegóły powieść osadzona na przełomie XIX i XX wieku, która zabiera czytelnika w głąb codzienności kobiet żyjących na galicyjskiej wsi. Opowieść o kobiecej sile, siostrzeństwie, tradycji i rodzącym się powoli zawodzie położnej, który zaczynał wyłaniać się z ludowej mądrości i doświadczenia przekazywanego z pokolenia na pokolenie, by stopniowo przekształcać się w profesjonalną opiekę medyczną.


Jednym z największych atutów tej powieści jest jej autentyczność – autorka czerpała inspirację z pamiętników własnej prababki, która była akuszerką. Dzięki temu historia nabiera głębi i wiarygodności, a postaci, choć w większości fikcyjne, wydają się wyjątkowo żywe i prawdziwe. Jakubowska z dużym wyczuciem odmalowuje realia dawnej polskiej wsi: od surowych warunków życia, przez silne więzi społeczne i religijne, aż po zwyczaje związane z narodzinami, śmiercią i kobiecym dojrzewaniem.

Autorka z wielką pieczołowitością oddaje tło historyczne i społeczne – czuć ogrom pracy badawczej i jednocześnie literacką wrażliwość, z jaką Jakubowska buduje przedstawiony świat.

Mimo wielu zalet, w moim odczuciu książka nieco traci rytm w środkowej części. Narracja chwilami staje się zbyt rozwlekła, a tempo akcji wyhamowuje, co może powodować uczucie znużenia. Nie zmienia to jednak faktu, że „Akuszerki” to lektura wartościowa, ważna i napisana z sercem – zwłaszcza dla tych, którzy interesują się historią kobiet, medycyną ludową oraz społecznymi przemianami, jakie dokonywały się na naszych ziemiach na przełomie wieków XIX i XX.

Zasługuje na uwagę.

Drzewo migdałowe – Michelle Cohen Corasanti

Poruszająca powieść ukazująca dramat konfliktu izraelsko-palestyńskiego oczami dziecka – dwunastoletniego Ahmeda, chłopca obdarzonego wyjątkowym talentem matematycznym. Historia toczy się na przestrzeni kilku dekad – od lat 50. i 60., aż po początek XXI wieku – pokazując, jak nieustający konflikt wpływa na codzienne życie zwykłych ludzi, szczególnie najmłodszych, którzy dorastają w cieniu przemocy, strachu i nienawiści.


Autorka z wyczuciem i empatią kreśli obraz dzieciństwa Ahmeda w palestyńskiej wiosce – świata, który powinien być pełen beztroski, a zamiast tego przesiąknięty jest stratą i traumą. Chłopiec bardzo wcześnie musi zmierzyć się z brutalną rzeczywistością: śmiercią młodszej siostry, aresztowaniem ojca, zaginięciem brata. Mimo wszystko, Ahmed nie traci nadziei – jego zdolności matematyczne stają się dla niego nie tylko ucieczką, ale i szansą na realną zmianę losu.

To właśnie nauka, intelekt i determinacja pozwalają mu przetrwać i wyznaczyć cel, który wykracza poza granice nienawiści i cierpienia. W postaci Ahmeda wybrzmiewa niezwykle silne przesłanie: że w obliczu zła i wojny człowiek wciąż może odnaleźć w sobie siłę do tworzenia, nie niszczenia.

Książka niesie ze sobą wyraźne przesłanie antywojenne, ukazuje, jak destrukcyjny wpływ mają wojny i polityczne spory na zwykłych ludzi. Najbardziej uderzająca jest jednak świadomość, że ta historia, mimo że umiejscowiona w konkretnym czasie i miejscu, wciąż pozostaje dramatycznie aktualna. Dziś, gdy świat ponownie staje się świadkiem eskalacji przemocy na Bliskim Wschodzie, los Ahmeda i jemu podobnych dzieci zyskuje szczególną moc – przypomina o tym, ile niewinnych istnień cierpi w imię dorosłych ideologii.

Poruszająca, bolesna, ale bardzo potrzebna książka.


Pierwsza dama – Jolanta Kwaśniewska, Emilia Padoł

Pani Jolanta Kwaśniewska przez dziesięć lat (1995–2005) towarzyszyła swojemu mężowi, prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, pełniąc rolę Pierwszej Damy RP. Książka Pierwsza Dama, będąca wywiadem rzeką przeprowadzonym przez dziennikarkę Emilię Padoł, to fascynująca podróż przez ten wyjątkowy okres w jej życiu, ale też – co równie ważne – przez świat wartości, osobistych przemyśleń i codziennych doświadczeń kobiety, która mimo oficjalnej funkcji pozostała sobą.

Na szczęście publikacja nie skupia się na polityce – jest jej tu tylko tyle, ile potrzeba, by nakreślić tło wydarzeń i atmosferę czasów, w których przyszło jej żyć i działać. Zamiast tego dostajemy mnóstwo ciepłych, nierzadko wzruszających wspomnień: zarówno tych związanych ze spotkaniami z głowami państw czy innymi ważnymi osobistościami, jak i tych bardziej prywatnych – z rodziną, przyjaciółmi czy zwykłymi ludźmi napotkanymi na swojej drodze.

W książce znajdziemy także sporo miejsca poświęconego działalności społecznej Pani Kwaśniewskiej – pełnej zaangażowania, pasji i prawdziwej chęci niesienia pomocy. Nie brakuje również tematów osobistych: refleksji nad macierzyństwem, związkami, codziennością czy przestrzenią, którą kobieta powinna umieć zostawić również dla siebie samej.

Całość napisana jest lekkim, przystępnym językiem – dzięki czemu lektura wciąga, a jednocześnie daje poczucie autentyczności i bliskości. Z kart książki wyłania się portret osoby nie tylko eleganckiej i charyzmatycznej, ale przede wszystkim serdecznej, empatycznej i bardzo ludzkiej.

Ciepła, inspirująca opowieść o kobiecie z klasą – pięknej nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim duchem.

sobota, 13 września 2025

Goście weselni – Alison Espach

Czasem mam ochotę sięgnąć po niezobowiązującą obyczajówkę, zwłaszcza po intensywnej lekturze książek „z górnej półki”. To taki rodzaj czytelniczego oczyszczenia.


Wrzuciłam na słuchawki audiobooka, po którym – szczerze mówiąc – nie spodziewałam się zbyt wiele. I jakież było moje zaskoczenie! „Goście weselni” okazali się powieścią wciągającą, pełną nietuzinkowych postaci i niebanalnego humoru.

Autorce udało się znakomicie oddać atmosferę rodzinnego spotkania – pełnego napięć, niedomówień, ale i śmiechu – z okazji ślubu Lilii i Garego.

W centrum wydarzeń znajduje się Phoebe Stone, rozwiedziona wykładowczyni literatury wiktoriańskiej, która przybywa do eleganckiego hotelu Cornwall Inn z bardzo konkretnym, choć dramatycznym zamiarem: chce odebrać sobie życie. Zostaje jednak wciągnięta w wir przedślubnego zamieszania i, ku swojemu zaskoczeniu, zaprzyjaźnia się z panną młodą, która prosi Phoebe, by została jej świadkową.

Obserwujemy, jak główna bohaterka meandruje pośród barwnych, nieco przerysowanych, ale bardzo „żywych” postaci. Przedślubny chaos staje się tłem do opowieści o sprawach znacznie głębszych, niż można się spodziewać po lekkiej fabule: rozpadzie małżeństwa, rozczarowaniu miłością, depresji, braku przynależności i często trudnych relacjach rodzinnych.

To książka, która z jednej strony bawi, z drugiej zostawia z refleksją – jak wiele w naszym życiu zależy od przypadku, i jak przypadkowo spotkani ludzie potrafią niekiedy wywrócić nasz świat do góry nogami.

Urzekają literackie odniesienia – Phoebe jako wykładowczyni literatury wiktoriańskiej wnosi do powieści intelektualny smaczek. Dyskretnie przywoływane echa klasyki angielskiej stają się nie tylko tłem, ale i kontrapunktem dla współczesnych dylematów bohaterów.

Naprawdę fajna książka.

Wyspa zaginionych drzew – Elif Shafak

Cypr od jakiegoś czasu jest na mojej liście wakacyjnych podróży, a po tej książce pragnienie wzrosło. Pięknie Shafak pisze o miłości, przejmująco o tęsknocie spowodowanej oderwaniem od rodzinnych korzeni. Z fragmentów historii Cypru uwikłanego w etniczne i religijne podziały, które tę wyspę rozerwały na pół, tworzy narrację, w której wybrzmiewa przesłanie: „wszędzie tam, gdzie panują dotkliwe podziały i wojna, nie ma wygranych.”


Miłość Greka i Turczynki, Kostasa i Defne rodzi się w czasie krwawych starć pomiędzy Turkami i Grekami w latach siedemdziesiątych XX wieku. Czy ich uczucie, zakazane przez podziały społeczne i rodzinne uprzedzenia, przetrwa w cieniu przemocy, uprzedzeń i ucieczki? Współczesna część narracji toczy się w Londynie, gdzie ich córka, nastoletnia Ada, próbuje zrozumieć milczenie swojego ojca i odkryć prawdę o przeszłości swojej rodziny.

Jak zwykle u tej pisarki przewija się motyw szacunku dla przyrody, natury, które są nieodłączną częścią ludzkiego życia. W przypadku tej powieści, część historii głównych bohaterów poznajemy dzięki głosowi… drzewa figowego. Drzewo jako symbol człowieczego losu, którego pełnię tworzą zawsze: gałęzie, pień, korzenie. Odcięcie, którejkolwiek z tych części osłabia, bądź niszczy drzewo bezpowrotnie. Podobnie jak człowieka oderwanego od swojej tożsamości.

Cudowna opowieść!

CYTATY:

„Gdy opuszczasz swój dom, udając się ku nieznanemu lądowi, nie zachowujesz się tak samo jak wcześniej; część ciebie umiera, żeby inna część mogła zacząć nowy rozdział.”

„Trzymaj język w niewoli ust. Mądrość składa się z dziesięciu części: dziewięciu części milczenia i jednej części słów.”

„Bez ciebie nie mam domu na tym świecie; jestem przepiłowanym drzewem z odciętymi korzeniami; można powalić mnie jednym palcem.”

„[…] wszędzie tam, gdzie panują dotkliwe podziały i wojna, nie ma wygranych […]”

„Mosty pojawiają się w życiu tylko tych ludzi, którzy są gotowi je przekroczyć.”

„Wiedza to antidotum na strach.”

„Wiedza nie jest niczyją własnością. Otrzymujesz ją, a potem zwracasz.”

wtorek, 9 września 2025

Bękart ze Stambułu – Elif Shafak

Kolejna powieść Elif Shafak, która mnie zachwyciła, nie tylko głębią poruszanych tematów, ale także barwnym, niemal zmysłowym sposobem opowiadania o świecie. „Bękart ze Stambułu” to historia dwóch rodzin – tureckiej Kazancı oraz ormiańsko-amerykańskiej Czachmachczian – spleciona misternie niczym orientalny dywan. Autorka wykorzystuje ich losy jako pretekst do opowiedzenia o trudnych relacjach pomiędzy Turkami a Ormianami, o pamięci historycznej, traumie pokoleniowej oraz o tym, jak przeszłość, nawet ta wypierana, wciąż żyje w nas i kształtuje naszą tożsamość.


Mocno wybrzmiewa tu również temat kobiecości i pozycji kobiet we współczesnym świecie muzułmańskim, zdominowanym przez tradycję. Powieść jest na wskroś kobieca – nie tylko ze względu na bohaterki, ale i poprzez sposób prowadzenia narracji: emocjonalny, empatyczny, skupiony na relacjach międzyludzkich. Postacie kobiece są tu niezwykle wyraziste – każda z sióstr-ciotek z rodu Kazancı mogłaby być bohaterką osobnej książki. Ich losy, wybory i sposób bycia tworzą naprawdę kolorową mozaikę. Ciotki są świetne!

Shafak snuje opowieść okraszoną smakami, zapachami i kolorami Stambułu. Tureckie potrawy, przyprawy i rytuały codziennego życia stają się nie tylko tłem, ale stanowią też integralny element narracji.

Kompozycja powieści jest przemyślana i dynamiczna – narracja płynie gładko, a historia cały czas intryguje. Chociaż… w pewnym momencie zaczęłam się domyślać finału.

Polecam!


CYTATY:

„[…] słów raz wypowiedzianych nie da się cofnąć, albowiem wszystko, co w życiu robimy, staje się faktem i natychmiast odchodzi do przeszłości.”

„[…]nie warto przejmować się cudzymi opiniami, bo w ostatecznym rozrachunku i tak nic od nich nie zależy.”

wtorek, 2 września 2025

Obiekty głębokiego nieba – Jakub Małecki

To było moje czytelnicze marzenie na ten rok – nowa książka Jakuba Małeckiego. Nie jestem nieobiektywna, bo cierpię na tzw. #małeckość, zachwyca mnie twórczość tego pisarza. Jego wrażliwość literacka w całości trafia do mojego serca i umysłu.


Najnowsza książka Małeckiego po raz kolejny rodzi we mnie pytanie – ile tutaj autor przemycił siebie? Ile siebie samego dał nam, swoim czytelnikom?

Małecki udowadnia, że potrafi wnikliwie obserwować człowieka. Dotyka bliskości. Pisze o relacjach rodzinnych i partnerskich. W tej książce wyjątkowo odważnie pisze także o nieoczywistych relacjach miłosnych. Fascynacji seksualnej i pożądaniu. Ale z właściwą sobie finezyjnością i poetyką.

Dla mnie to także książka o przekraczaniu granic. I miłości bez granic. I o refleksjach przychodzących może za późno. O wyborach, których po latach możemy żałować, ale jednak pokornie ponosimy ich konsekwencje.

Przesłuchałam audiobooka w obłędnej interpretacji Magdaleny Cieleckiej, Filipa Kosiora i Krzysztofa Gosztyły. A zaraz potem, gdy tylko otrzymałam przedpremierowo paczkę z papierowym wydaniem i z autografem pana Jakuba Małeckiego (nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności), od razu jeszcze raz przeczytałam książkę. Chyba zdarzyło się mi to po raz pierwszy…

W astrologii obiekty głębokiego nieba to mgławice, gromady gwiazd, galaktyki, obiekty leżące wewnątrz Drogi Mlecznej, które wbrew pozorom nie są tak łatwe do obserwacji.

A czym są w prozie Małeckiego?

Według mnie to… ludzie. Ich emocje, tajemnice, wspomnienia, wszystko to, co ukryte głęboko, często niewidoczne na pierwszy rzut oka, a jednak istniejące, migoczące gdzieś w tle. To nasze wewnętrzne galaktyki, które czasem ktoś, jak pan Jakub Małecki, potrafi nazwać, opisać, a przez to uczynić zrozumiałymi. Ta książka to podróż właśnie tam: w głąb duszy, w rejony ciche, bolesne i piękne zarazem.

Mnie pan Małecki po raz kolejny zachwycił.




poniedziałek, 1 września 2025

Kamienica Schopenhauerów – Anna Sakowicz

Spodziewałam się czegoś innego – zgodnie z tytułem, opowieści ściśle osnutej na życiu filozofa, który niegdyś, jeszcze w czasach licealnych, rozbudzał moją wyobraźnię. Tymczasem postać czołowego przedstawiciela pesymizmu jest tutaj potraktowana właściwie marginalnie, raczej jako pretekst do ukazania specyfiki osiemnastowiecznego Danzig. I tutaj oddaję pokłony autorce – doskonale oddaje koloryt portowego miasta nad Motławą. Powieść tętni życiem mieszczańskim, od pierwszych stron przenosi czytelnika do świata, w którym codzienność przeplata się z historią, a każdy zaułek kryje opowieść.


Główną postacią jest młodziutka Frieda, która trafia na służbę do domu państwa Schopenhauerów. Jej losy i zmagania z przeciwnościami stanowią oś fabularną powieści. Już na samym początku musi zmierzyć się z rodzinnym dramatem i pierwszą fascynacją miłosną, która, szczerze mówiąc, nie wydała mi się do końca przekonująca (nie polubiłam Bena, adoratora Friedy, którego motywacje pozostały dla mnie niejasne). Dodatkowo wątek łotrzykowski, choć wprowadzający dynamikę, nie przypadł mi do gustu – to chyba po prostu kwestia osobistych preferencji.

Mimo że sama fabuła mnie nie zachwyciła – być może dlatego, że oczekiwałam czegoś bardziej skoncentrowanego na życiu znanego filozofa – uważam, że warto sięgnąć po tę powieść. Anna Sakowicz udowadnia, że jest znakomitą pisarką obyczajową, potrafiącą z pasją i dbałością o szczegóły oddać ducha epoki. Szczególnie imponuje mi jej historyczny research, na przykład odwołania do pamiętników matki Artura Schopenhauera, Johanny, „Gdańskie wspomnienia młodości”. To dzięki nim poznajemy nie tylko fakty, ale też klimat i emocje tamtych czasów.

„Kamienica Schopenhauerów” nie spełniła moich pierwotnych oczekiwań, ale pozostawiła mnie z ciekawymi refleksjami na temat życia w XVIII-wiecznym Gdańsku i roli kobiet w tamtym społeczeństwie. To lektura dla tych, którzy cenią historyczne detale i lubią zanurzyć się w realiach minionych epok.

Słowa na pożegnanie. Dziewięć lekcji wyjątkowego życia – Benjamin Ferencz

Benjamin Ferencz zmarł w wieku 103 lat, w roku 2023. Jako bardzo młody prawnik, niespełna 27-letni, został włączony do grupy amerykańskich prokuratorów, którzy oskarżali niemieckich zbrodniarzy podczas Procesów Norymberskich w latach 1945–1949.

Wybitny prawnik, uczestnik II wojny światowej, pacyfista, który poświęcił życie dokumentowaniu niemieckich zbrodni wojennych. Tuż po wojnie odwiedził kilka niemieckich obozów śmierci. W 1988 roku tak o tym napisał: „Nigdy nie zapomnę widoku pieców krematoryjnych, stosów zwłok spiętrzonych jak drewno opałowe; tych bezbronnych, wychudzonych szkieletów z oznakami chorób.”

Ta książka to nie tylko obraz życia żydowskiej rodziny z Transylwanii, która na początku lat 20. XX wieku wyemigrowała do Ameryki. To przede wszystkim głośny manifest przeciwko wojnie i zbiór moralnych drogowskazów.

Lektura tej książki przypominała mi poruszające świadectwo Eddie’ego Jaku — „Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi”. Obydwie uważam za lektury obowiązkowe. Szczególnie dziś, gdy wciąż znajdują się ludzie, którzy śmią poddawać w wątpliwość nazistowskie zbrodnie…

To książka, do której można wracać w chwilach zwątpienia, niepewności i poszukiwań własnej drogi.


CYTATY:

Kiedy autorka rozmów z Benjaminem Ferenczem zapytała go, już 101-letniego, jakie trzy rady dałby młodym ludziom, bez wahania odpowiedział:

„To proste.
Po pierwsze: nigdy się nie poddawaj.
Po drugie: nigdy się nie poddawaj.
Po trzecie: nigdy się nie poddawaj.”

,,Przyjaciele są ważni, ale dobrze jest mieć w sobie zgodę na własne towarzystwo.”

,,Największą przeszkodą w osiągnięciu spełnienia jest porównywanie się z innymi.”


10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie – Elif Shafak

Powieść bogata w wątki, splecione w przepiękną przypowieść o przyjaźni, wykluczeniu i odwadze bycia sobą w tradycyjnym społeczeństwie tureckim. Napisana jest z niezwykłą dbałością o szczegóły, pięknym, literackim językiem, który porusza i zostaje z czytelnikiem na długo.

Wsłuchujemy się w opowieść Tequili Leili, tureckiej prostytutki, która… nie żyje. Jej ciało zostało porzucone przez morderców na śmietniku. Mija dokładnie 10 minut i 38 sekund od momentu, gdy jej serce przestaje bić, do chwili, gdy umiera mózg.

Każda minuta to osobna, retrospektywna opowieść z jej życia: dzieciństwa w muzułmańskim, patriarchalnym domu, którego zasad Leila nie chciała zaakceptować, oraz relacji z pięciorgiem przyjaciół, którzy, tak jak ona, próbują odnaleźć swoje miejsce na marginesie konserwatywnego społeczeństwa.

Sinan, jej przyjaciel z dzieciństwa, transseksualna Nalan, niskorosła Zaynab122, Afrykanka Jameelah i piosenkarka Humeyra – bohaterowie na wskroś nietuzinkowi, poruszający, barwni i pełni życia. To oni, a nie rodzina, stają się jej najbliżsi.

Shafak porusza w tej książce tematy, które, jak już wiem, są charakterystyczne dla jej twórczości: zagrożenia wynikające z religijnego fanatyzmu, feminizm rozumiany jako dążenie do równości, wolności wyboru i sprzeciw wobec przemocy seksualnej, tożsamość osobowa, społeczne wykluczenie. Niezwykle ważnym „bohaterem” pozostaje też sama Turcja – jej wielowarstwowa kultura i historia, tętniąca od lat sprzecznościami.

Książka głęboko humanistyczna, przejmująca i piękna zarazem. Zostaje z czytelnikiem na długo – nie tylko dzięki swojej formie, ale przede wszystkim dzięki emocjom, jakie wywołuje.