Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ bardzo lubię literaturę osadzoną w historii. Szczególnie, gdy obejmuje ona wydarzenia okresu międzywojennego. Nieustannie intryguje mnie mechanizm rodzenia się zbrodniczego w skutkach nacjonalizmu narodowego. Ciekawi funkcjonowanie w tym wszystkim społeczeństwa europejskiego. Im więcej czytam o Zagładzie, tym bardziej chcę zrozumieć, dlaczego świat tak naprawdę milczał? W zapowiedzi powieści Agnieszki Zakrzewskiej dodatkowo wspomniane jest, że historia przedstawiona na kartach książki oparta jest na prawdziwych wydarzeniach.
Młodziutka Annemarie dorasta w zamożnym domu swoich rodziców – holenderskiego bankiera Frederika Engelena i jego kochającej luksusy małżonki Nene. Państwo Engelenowie jawią się jako osoby – delikatnie rzecz nazywając – zblazowane, czy wręcz zepsute dobrobytem, obrosłe w konwenanse na pokaz, o podwójnej moralności. Annemarie ma przed sobą perspektywę kariery pianistki i w zamyśle swoich rodziców, ślub z kimś odpowiednim, a więc zamożnym, z tak zwanego towarzystwa. I wszystko toczyłoby się według utartego schematu, gdyby nie miłość, którą Annemarie obdarzyła z wzajemnością Aarona, chłopca pochodzącego z żydowskiej rodziny, a więc absolutnie nie do zaakceptowania przez Engelenów, dodatkowo sympatyzujących z dochodzącym do władzy Hitlerem.
Mocną stroną książki jest jej holenderski klimat – można przenieść się do przedwojennego Amsterdamu. Miło czytało się też o stylu życia mieszkańców holenderskiej stolicy w latach trzydziestych XX wieku – zarówno sfer wyższych, jak i tych ze społecznych nizin. Ciekawostką i dla mnie nowością było przybliżenie postaci Josepha Asschera – twórcy słynnego szlifu kamieni szlachetnych, autora obróbki największego diamentowego samorodka wszech czasów, gigantycznego Cullinana. Frapująca jest też tajemnicza postać mężczyzny, którego historia rozgrywa się w latach 80, w Brazylii – kim jest i co, jeśli w ogóle – łączy go z główną bohaterką „Nigdy o tobie nie zapomnę”?
A poza tym… wiele się w tej książce rozsypuje. A może ja oczekiwałam czegoś więcej? W moim odczuciu wiele wątków poprowadzono niespójnie. Kilka się rozmyło. Kilka utonęło w oparach infantylności. Być może zostaną rozwinięte i sprawniej poprowadzone w kontynuacji powieści, bo jej zakończenie – dość zaskakujące – wskazuje na taki zamysł. Czy po nią sięgnę? Szczerze powiem, że póki co nie wiem…
Zapisane cytaty:
„Nikt nigdy nie powiedział, że dobre decyzje nie będą cię ranić…”
„Im więcej świat widział, tym bardziej zazdrościł. Zawiść niszczyła wiele, a litość mogła czasem pomóc.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz