Nie jestem fanką okładek w stylu „Kochanka…” i przyznam, że obawiałam się, że czeka mnie lektura bliska klimatowi (przepraszam fanów) mafijnych erotyków :) Tymczasem była to zaskakująco dobra, współczesna obyczajówka, poruszająca obok motywu przewodniego, kilka nieustannie aktualnych problemów – społeczny odbiór osób homoseksualnych, nieoczywiste relacje w rodzinie, zdrada partnerska i… nie tylko partnerska.
Udana wypadkowa kilku gatunków – bo mamy tu płomienny romans, kryminalne dochodzenie, a wszystko doprawione wątkiem… sensacyjnym! Postacie barwne. Całość przedstawiona z perspektywy kilku narratorów (choć nie wszystkie wątki w pierwszej osobie), daje dobry wgląd w opowieść i pozwala bliżej poznać przeszłość poszczególnych postaci i motywy podejmowanych przez nich decyzji.
Akcja rozpoczyna się kilka miesięcy po najeździe Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku i tuż po szale pandemicznych lockdownów. Zawiązanie intrygi następuje w iście wakacyjnym anturażu – podczas rejsu wyczarterowanym jachtem po Morzu Egejskim, gdzie spotyka się krąg osób, z różnych względów ważnych dla organizatora i fundatora: Borysa Tarnowskiego. Uzdolnionego konstruktora i prezesa spółki zajmującej się projektowaniem urządzeń samosterujących.
Fabuła intryguje od pierwszej strony, książka ma ciekawie skomponowaną formę. Warto uważnie czytać część poświęconą rejsowi, zapamiętać pozornie nawet drobne zdarzenia i zarys relacji pomiędzy uczestnikami tej eskapady. Nic tutaj nie będzie przypadkowe i nic bez znaczenia. A nabierze sensu w dalszej części, kiedy rozpocznie się dochodzenie, dlaczego jeden z pasażerów rejsu zaginął?
Fabuła i zwroty akcji „Kochanka mojej żony” kojarzą się mi tak jak sfotografowałam tę książkę – splątane węzełki, sieć misternych powiązań i zawijasów. Co ważne: płynnie i z zaciekawieniem śledzi się proces dochodzenia do prawdy.
Polecam tę pozycję wszystkim poszukującym w miarę lekkiej, ale niebanalnej historii na wakacyjny wyjazd.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prozami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz