niedziela, 26 marca 2023

Mengele. Anioł śmierci z Auschwitz – Max Czornyj

Przy okazji książki Maxa Chornyja „Kat z Płaszowa”, głośno zrobiło się o (rzekomej) tendencji autora do szokowania makabrą i okrucieństwem. W przypadku serii książek inspirowanych historią wojennych zbrodniarzy – bo tak trzeba nazywać Mengele, czy Ilse Koch, bohaterkę „Bestii z Buchenwaldu – Czornyj po prostu ubiera fakty w ramy powieściowej fabuły. Nie tworzy wstrząsającej fikcji na potrzeby podkręcenia poczytności swojej twórczości. I sięgając po te pozycje trzeba być tego świadomym. 


Czornyj opisuje wydarzenia, znane chyba każdemu Europejczykowi z lekcji historii, wizyt w muzeach, literatury faktu i beletrystyki, filmów, jeśli nie dokumentalnych, to chociażby fabularnych. A przynajmniej mam taką nadzieję. Bo przypominanie o bestialskich czynach Mengele, Ilse Koch, Amona Göth to jednocześnie forma pamięci i hołdu złożona ich Ofiarom. Nie powinny nigdy zostać wymazane z masowej świadomości.

Dla mnie w tej książce nie było niczego, czego bym wcześniej nie wiedziała o wynaturzonej, pseudonaukowej działalności Mengele. Podobnie jak w przypadku „Bestii z Buchenwaldu”, irytowało mnie to, że „muszę” słuchać wynurzeń tego paranoicznego, obrzydliwego człowieczka, przekonanego o swojej wielkości. Ale ufam autorowi powieści i wierzę, że to Jego celowy zabieg narracyjny – oddać głos bestiom, by wybrzmiał bezmiar zła, które nigdy nie powinno się wydarzyć.

Chociaż od zawsze wiem, że Mengele nie poniósł konsekwencji za swoje pseudonaukowe eksperymenty na ludziach, czynione w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, niezmiennie wywołuje to we mnie głęboki smutek i poczucie niesprawiedliwości…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz