„Zdarzają się tacy ludzie.
Nie umieją wygrzebać się ze spustoszeń, jakie los wyrządza w ich psychice.”
Nie umieją wygrzebać się ze spustoszeń, jakie los wyrządza w ich psychice.”
Akcja książki rozgrywa się w dwóch przestrzeniach czasowych (początek XX wieku i lata 90-e) w północnej Anglii, w Yorkshire, które szerokiemu gronu czytelników na całym świecie kojarzyć się może z krainą sióstr Brontë. Niemieckie małżeństwo, prawnicy, Barbara i Ralph decydują się spędzić Boże Narodzenie i 40-e urodziny mężczyzny, z daleka od rodzinnego domu, w ustronnym miejscu, aby… spróbować naprawić relacje między sobą. Odnaleźć drogę do siebie. Wynajmują od siedemdziesięcioletniej, zdziwaczałej Laury dom na odludziu. Przypadek sprawia, że Barbara trafia na zapis dziejów tego miejsca pozostawiony przed laty przez jej właścicielkę Frances Gray.
Lubię książki, których narracja prowadzona jest z perspektywy wieku głównych postaci. Nie tylko przywołują wydarzenia, które stały się udziałem ich życia, ale potrafią ustosunkować się refleksyjnie do własnych decyzji. Mamy z tym do czynienia śledząc część powieści, gdzie narrację podejmuje Frances.
Strata bliskiej osoby oraz doświadczenia, jakie były jej udziałem na tyłach francuskiego frontu I wojny światowej spowodowały, że opadła z niej wszelka młodzieńcza delikatność, wrażliwość i uczuciowość. W najtrudniejszych chwilach nauczyła się szukać światła w ciemności. Wierzyła, że według prawa, któremu podlega życie, czasy nie mogą być złe raz na zawsze.
Powieść przypadnie do gustu osobom lubującym się w literaturze inspirowanej historycznymi wydarzeniami. Tutaj mamy szczególnie dobrze rozwinięty wątek narodzin ruchu sufrażystek w Anglii przed wybuchem I wojny światowej. Z przywołaniem nazwisk znaczących dla walki o prawa wyborcze kobiet (Emmeline i Christabel Pankhurst) oraz społecznym odbiorem, konsekwencjami i represjami – naprawdę bardzo ciekawie jest to oddane. Bliski kontakt Frances z ruchem w bardzo młodym wieku (miała wówczas 17 lat) spowodował, że pod znakiem zapytania stanęło wszystko co dotychczas, z racji urodzenia i konwenansów, stanowiło treść jej życia.
W tej książce są świetnie nakreślone psychologiczne portrety kobiece. Kobiet różniących się wiekiem, mentalnością, statusem społecznym. Link jest w tym mistrzynią. Gorzej idzie pisarce z osobowościami męskich bohaterów. I w tej powieści widać to szczególnie. Żadna męska postać nie przyciąga uwagi, nie inspiruje, każda jest na swój sposób niepełna, brakuje konsekwencji w stworzeniu jej jako całości.
Nie jestem fanką zakończenia tej książki… Pomimo tego, że bardzo sprawnie łączy dwa wiodące wątki: z przeszłości i współczesny, miałam nieodparte wrażenie, że było takie troszkę… przekombinowane. Ale może spodziewałam się czegoś innego, stąd taki niedosyt?
Akcja prowadzona wartko, dynamicznie. Wciągająca lektura.
Zapisane cytaty:
„Zdarzają się tacy ludzie. Nie umieją wygrzebać się ze spustoszeń, jakie los wyrządza w ich psychice.”
„Z niczym nie należy przesadzać, także ze szczerością.”
„[…] pisanie zmusza do precyzji.”
„nie oglądaj się za siebie, nie patrz za daleko do przodu, troszcz się tylko o wymagania chwili obecnej.”
„Po prostu tak to już jest w życiu: radość i zmartwienia rzadko dzielą się po równo, przeważnie wszystko przychodzi naraz.”
„Istnieje wewnętrzna samotność, która sprawia, że człowiek czuje się samotny także wśród ludzi.”
„[…] ciągłe szukanie winy u innych miewa zgubne skutki, bo wtedy nigdy nic się nie zmienia.”
Czytałam póki co jedną książkę Link, ale mnie nie przekonała. Może ta spodoba mi się bardziej ;)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczość autorki.
OdpowiedzUsuń