niedziela, 6 czerwca 2021

Sfora – Przemysław Piotrowski

(Cykl z Igorem Brudnym, cz. 2)

Zakończenie pierwszej części cyklu z Igorem Brudnym sugeruje, że echa koszmarnej przeszłości inspektora, chrakteryzującego się nieszablonowym podejściem do pracy i wyjątkową bezpośredniością, powrócą. Sierociniec sióstr hieronimek z okolic Zielonej Góry to miejsce, które odcisnęło na nim ponure piętno, ukształtowało i ubrało w zbroję. „Sfora” pokazuje, że nie tylko jego.

Gdy w leśnym zagajniku zostaje odnaleziona odgryziona (tak, tak: odgryziona!) ludzka ręka, a jeszcze tej samej nocy odkryte zmasakrowane zwłoki zakonnicy, inspektor Czarnecki wie, że bez wsparcia warszawskiego śledczego Brudnego, śledztwo nie ma szans na powodzenie.

Ślady drapieżnej bytności wilczej watahy i fragmenty odnajdywanych ciał, zaczynają wywoływać u zielonogórzan niewiarygodne skojarzenie: czyżby w okolicznych lasach czaił się potwór rodem z horrorów – wilkołak? Kanibal?!

Nie jestem fanką „wydumanych” historii, nie czytam literatury fantasy. Magia, duchy, wilkołaki i nadprzyrodzone siły warunkujące motywy działania bohaterów, to nie moja bajka. Na szczęście Przemysław Piotrowski nie poszedł tą drogą. Rozwój akcji, choć wywołuje u czytelnika napięcie, miejscami obrzydzenie, to jednak dobitnie odbiega od fantastyki grozy. „Sfora” to po prostu mocny, świetnie napisany kryminał z genialnie nakreślonymi postaciami i relacjami międzyludzkimi. Cenię sobie to, że choć fabuła jest wielowątkowa, to w żadnym miejscu nie odbiega od istoty sprawy. W żadnym momencie czytelnik nie jest zagubiony w trudnym śledztwie. Trzeba przyznać, że pan Piotrowski ma dar klarownego prowadzenia wątków, przy jednoczesnej umiejętności przykuwania uwagi, etapami odkrywając kolejne karty kryminalnej układanki. Realia pracy w prosektorium i odwzorowanie procesu przeprowadzania sekcji zwłok – uf, mrozi czytelnikowi krew w żyłach.

Świetna, świetna lektura. I ten niesamowity moment, gdy już wydaje się, że sprawa jest rozwiązana, morderca zdaje się być na wyciągnięcie ręki, a tak naprawdę akcja eskaluje kaskadą dramatycznych wydarzeń!

Zielona Góra to polskie zagłębie winiarskie i ukłonem ze strony autora jest wzbogacenie fabuły o historię słynnej winnicy Gremplera, swego czasu uchodzącej za najlepszą i najstarszą w Niemczech wytwórnię win musujących (powstanie datowane na 1826 r.).

Zakończenie powieści stanowi akcent anonsujący część trzecią, której lekturę już rozpoczęłam. Wszak z komisarzem Igorem Brudnym i inspektorem Romualdem Czarneckim trudno się rozstać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz