wtorek, 15 czerwca 2021

Cherub – Przemysław Piotrowski

Dlaczego my czytelnicy ekscytujemy się mrocznymi i pełnymi brutalności historiami? Ufam, że nie mordercze instynkty, ani (nie daj boszsz) nieuświadomione zamiłowanie do bestialstwa nami kierują.


Chcemy poznać jak rodzi się zło? Co leży u jego źródła? Pociąga nas tajemnica i cała droga dochodzenia do prawdy, by wreszcie znaleźć odpowiedź na pytanie: kto i dlaczego stoi za złem? Lubimy podglądać kulisy procedur kryminalnych, przeciętny czytelnik nie obcuje przecież z nimi na co dzień.

A jeśli do tego dodamy charyzmatycznego detektywa/śledczego na tropie zbrodni, jesteśmy kupieni na całego. Utożsamiamy się z nim i kibicujemy jego drodze prowadzącej do triumfu prawdy i dobra.

Tak jest z cyklem z komisarzem Igorem Brudnym. Truda przeszłość, z której pozornie się wykaraskał, poraniony, wciąż szukający prawdziwej równowagi, powoduje, że czytelnik z miejsca staje po jego stronie. Igor skupia na sobie uwagę, jest konkretny, wyrazisty.

Sprawny autor ma pole do popisu, by w literackim obrazie zbrodniczego świata przemycić mechanizmy zachowania ludzi w sytuacjach skrajnych i ekstremalnych.

Boimy się zła, a jednocześnie fascynuje nas ciemna strona ludzkiej natury. Z jednej strony interesują nas kulisy zbrodni, z drugiej realia prowadzące do wykrycia sprawcy.

I wszystko to mamy w cyklu Piotrowskiego. Uważam „Cheruba”, finałową część cyklu, za najlepszą. Jest niesamowicie skondensowany. Wycyzelowany, nie ma słabych punktów. Piotrowski nie bierze zakładników. Uderza mocnymi akcentami i nie ma litości dla czytelnika, który przez lekturę poprzednich części zdążył polubić, czy zaprzyjaźnić się z kolejnymi postaciami. Kilka zwrotów akcji autentycznie wprowadziło mnie w osłupienie i wyrwało pytanie: „DLACZEGO”?

„Cherub” jest mroczny do bólu. Wkracza w świat tabu – seksualnych wynaturzeń, najczarniejszej odsłony Internetu. „Cherub” jest brudny, pełen nienawiści, niewyobrażalnego okrucieństwa i dewiacji. Brr…

Czy Brudny wygra tę potworną walkę z koszmarem swojego dzieciństwa? Sprawdźcie to koniecznie!

Warto wspomnieć o okładkach kolejnych części – są sugestywne i doskonale dostosowane do fabuły. Brawa dla wydawnictwa!

1 komentarz:

  1. hmmm,... są gusta i guściki,
    dzięki tej recenzji wiem, ze mam omijać autora :D

    OdpowiedzUsuń