Powieść „Czas białych nocy” inicjuje serię „Wiatr ze wschodu” Marii Paszyńskiej. Akcja umiejscowiona jest na początku XX wieku, w znajdującej się wciąż pod zaborami Polsce oraz w Rosji, zmierzającej powoli do rewolucji, która zmieniła na zawsze porządek świata. Fabuła oscyluje wokół życiowych perypetii i uczuć Kazimierza i Anastazji.
Obydwoje bohaterów poznajemy jako dzieci. Mamy pełny obraz rodzinnych zawirowań, traum, które w dużym stopniu ukształtowały ich charakter, postawę wobec spraw innych ludzi i sposób postrzegania rzeczywistości oraz przekonania polityczne.
Niewątpliwie dużą wartością książki jest jej bogato zarysowane tło historyczne. Autorka przemyca epizodyczne, ale cenne i inspirujące do poszukiwań i poszerzania własnej wiedzy, informacje o autentycznych postaciach, o których pamięć z racji ich osiągnięć, wciąż funkcjonuje w historycznych leksykonach (Florence Nightingale – twórczyni zasad współczesnego pielęgniarstwa, bł. Siostra Bolesława Lament – założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, czy szalenie ciekawa postać – Piotr Steinkeller – pionier i energiczny propagator polskiego postępu technicznego w przemyśle, rolnictwie oraz transporcie).
Uwielbiam powieści z gatunku historycznej fikcji, interesuje mnie bardzo okres przełomu wieków, początek budowania niepodległości Polski, zachodzące wówczas przeobrażenia społeczne i burzliwy, trudny okres transformacji carskiej Rosji, ale przyznam szczerze, że tym razem lektura nie porwała mnie tak, jak oczekiwałam. Choć podkreślam – warstwa poznawcza książki jest imponująca. W moim odczuciu jednak konstrukcja powieści bywa miejscami nierówna. Wartkie fragmenty, które po prostu się połyka, przetykają się niestety z takimi, podczas których myśl odpływa w inne rejony, a prowadzone przez bohaterów dialogi trącą encyklopedycznymi wykładami.
Polubiłam pana Karola, ojca Kazimierza – romantyk zafascynowany możliwościami, jakie niósł postęp technologiczny. Miał coś w sobie ze Stanisława Wokulskiego (ja z tych wielbiących "Lalkę" Prusa 😊).
Jego syn Kazimierz… hm... irytowała mnie jego łatwowierność, a nawet naiwność w konfrontacji z czarnym charakterem powieści – Borysem, przyrodnim bratem Anastazji. Z pewnością wynikało to z bardzo łagodnego usposobienia Kazimierza; był po prostu dobrym, prawym człowiekiem, patriotą, oddanym rodzinie i przyjaciołom.
Ciekawą metamorfozę przechodzi zaangażowanie i przekonania polityczne Anastazji. Jej początkowe zafascynowanie ideą rewolucji, Rosją wolną od carskiego buta, ewaluowało pod wpływem zmian zachodzących w Petersburgu po szturmie na Pałac Zimowy. Nie przypuszczała, że nowy świat będzie budowany przez bolszewików w tak przerażająco wypaczony, odrealniony sposób.
Zdecydowanie dość dynamiczne zakończenie książki, zachęca mnie do sięgnięcia po tom drugi.
Zapisane cytaty:
„Czasem niewracanie do przeszłości jest jedyną drogą. Można żyć tylko wtedy, gdy człowiek nie ogląda się wstecz.”
„Słowa są bardzo ważne, kto wie, czy nie najważniejsze w kreacji rzeczywistości.”
Zainteresowałaś mnie książką Czas białych nocy. Zapytam o nią w naszej gminnej bibliotece, gdy koronavirus nas przestanie atakować. Maria.
OdpowiedzUsuń