niedziela, 7 lutego 2021

Córka piekarza – Sarah McCoy

Czy w czasie II wojny światowej w niemieckim społeczeństwie można było spotkać tzw. „dobrych Niemców”? Niemców, którzy pomimo poddania się mrzonkom pana z charakterystycznym wąsikiem o budowaniu wszechpotężnej tysiącletniej Rzeszy, nie zatracili w sobie pierwiastka dobra, współczucia, empatii? Którzy potrafili poświęcić własny spokój i względne bezpieczeństwo dla innych? 

Otóż w powieści Sarah McCoy mamy możliwość takich właśnie Niemców poznać. Państwo Schmidt to zwykła, niemiecka rodzina robotnicza, prowadząca własną piekarnię. Jak większość obywateli niemieckich, żyjąca od początku lat trzydziestych w nazistowskiej propagandzie, bez większych refleksji przyjmująca chore wizje Hitlera i tworzony przez niego i jego oddanych współpracowników, nowy porządek. 

Jedna z ich córek Elsie, właśnie stoi w ważnym momencie swojej przyszłości: planowanych zaręczyn z szanowanym oficerem SS, druga – Hazel – w jednym z ośrodków Lebensborn uczestniczy w budzącym zresztą do tej pory kontrowersje, programie „odnowienia krwi niemieckiej” i „hodowli nordyckiej rasy nadludzi”. Echa postępującej machiny zbrojnej zawieruchy, trudności codziennej egzystencji w wojennej rzeczywistości, ogrom popełnianych zbrodni, których autorami są niemieccy żołnierze, burzą ich pozorny spokój, budzą coraz więcej wątpliwości, co do słuszności nazistowskich „idei”… 

W czasach współczesnych natomiast, poznajemy Rebę Adams, dziennikarkę gazety w El Paso, która zbiera materiały do napisania felietonu o lokalnych tradycjach świątecznych. W niemieckiej piekarni „U Elsie” poznaje jej właścicielkę, Niemkę która tuż po wojnie wyemigrowała do Teksasu… 

Akcja powieści rozgrywa się w zmierzających ku końcowi II wojny światowej południowych Niemczech – w alpejskiej miejscowości Garmisch i we współczesnych Stanach Zjednoczonych (przełom 2007/2008 roku) – w El Paso tuż przy granicy z Meksykiem. O ile wątek „wojenny” jest w moim odczuciu bardzo dopracowany, wciągający, to ten współczesny, dotyczący między innymi kryzysu na granicy Teksasu i Meksyku, problemu meksykańskich uchodźców, dla Europejczyka może nie być aż tak emocjonujący. Domyślam się, że po prostu trudniej nam zrozumieć wagę tego złożonego zagadnienia. Nie mniej, dzięki temu wątkowi poznajemy bliżej narzeczonego Reby – Rikiego. Kibicujemy ich wzajemnym relacjom, odkrywając problemy, które zdają się stawać na drodze ich przyszłości: skrywane rodzinne historie, zawodowe plany, a nawet życiowe priorytety. Czy uda się im to wszystko pokonać? 

Miejscami książka smakowicie… pachnie :) jak tylko pachnieć może piekarnia i świeże wypieki. Bardzo fajnym zabiegiem jest zamieszczenie na końcu książki, jako epilogu, przepisów na typowe niemieckie pieczywo i słodkości. Przymierzam się nawet do wypróbowania jednego z nich – na cynamonowe bułeczki. 

A Was zachęcam do „wypróbowania” tej książki. Jej wartość polega na możliwość wejrzenia w temat wojny, kwestii żydowskiej, zadziwiającego fenomenu popularności Hitlera, oczami społeczeństwa niemieckiego. 



Zapisane cytaty: 

[…] niektórzy nigdy nie idą dalej. Zatrzymują się między tym, gdzie byli, a tym, gdzie zmierzali.” 

„To, że się w jakimś miejscu urodziło, nie czyni z niego domu.” 

„[…] miłość potrafi sprawić, że przymyka się oczy na wszystko.” 

„Wszyscy mówimy o sobie drobne kłamstwa, o naszej przeszłości i czasie obecnym.” 

„Wszystko zdarza się z jakiegoś powodu.”

"Nikt nie jest dobry ani zły z racji urodzenia, narodowości czy religii. Wewnątrz wszyscy jesteśmy panami i niewolnikami, bogatymi i biednymi, idealnymi i pełnymi wad."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz