Cisza w Pogrance, to cisza nad całym Wołyniem. To milczenie ziemi, na której z(a)marło życie. Ale to także cisza, która na dziesięciolecia spowiła pamięć o tym, co wydarzyło się na polskich wschodnich kresach latem 1943 roku. Historia rodzinna i miłosna opowiedziana na kanwie wydarzeń, określanych jako rzeź wołyńska. Jednych z najtragiczniejszych w dziejach Polski i wciąż moralnie trudnych do historycznej interpretacji.
Bardzo smutna książka. Napisana kunsztownie. Niemalże poetycko. Ze współbrzmiącym dysonansem piękna narracji i okrucieństwa faktów. Jest w niej jakaś nostalgia, nieukojona tęsknota za tym co bezpowrotnie minęło. Ale także żałość wywołana ludzką niegodziwością, wynaturzeniem i bestialsko zadawaną śmiercią.
Rodzeństwo Wodzańkich – nastolatki Lena i Marysia oraz ich młodszy brat Bogdan, dorastają w pełnej dobra i równowagi rodzinie polsko-ukraińskiej. Niestety spokój rodzinny i spokój całej wioski niszczą nasilające się bandyckie napady nacjonalistów ukraińskich na polskie wioski.
Wołyń był zbrodnią o etnicznym rodowodzie. Zabijano „Lachów, nie ludzi.” – cóż za absurdalny „motyw”! Zastanawiam się, czy ta powieść przybliżyła mnie do zrozumienia ZŁA, jakie wówczas się zadziało? I z przekonaniem odpowiadam: NIE. Jeszcze bardziej nie rozumiem, dlaczego sąsiad zadawał śmierć sąsiadowi „tylko” za przynależność do takiego, a nie innego narodu!
Autor próbuje przerzucić pomost między czasem przeszłym a teraźniejszym. Wołyń to wciąż temat niezamknięty, jątrzący. „Ciszę w Pogrance” czyta się dodatkowo trudno w kontekście współczesnych wydarzeń. Rosyjska agresja na Ukrainę w lutym 2022 roku wywołała w polskim społeczeństwie empatyczne gesty wsparcia skierowane w stronę ukraińskich obywateli. To budujące, że właśnie w takiej chwili ludzie stanęli ponad złem, które wydarzyło się przed laty. Jednakże ono się wydarzyło, i nic tego nieprawdopodobnego okrucieństwa z kart historii wymazać nie może. Przez szacunek dla tych, którzy wówczas zginęli, i jako przestroga dla potomnych, tego zła nie można okryć ciszą.
Bogdan, najmłodszy z rodzeństwa Wodzańskich, całe życie wypierał pamięć o dzieciństwie w Pogrance. Podświadomie wolał być człowiekiem bez korzeni. Bez świadomości minionych pokoleń. Dopiero zakończenie książki daje czytelnikowi odpowiedź, dlaczego wybrał ucieczkę od własnej przeszłości.
Zakończenie, które...
Zakończenie, które...
Zamilknę ciszą zatrwożoną i pełną niedowierzania…
Przeczytajcie tę książkę.
Wsłuchajcie się w złowrogą ciszę otulającą wołyńską ziemię…
Zapisane cytaty:
„Strach jest po to, żeby cię chronił.”
„Nasza pamięć to nasza przyszłość.”
„Żyjemy w przeświadczeniu o niemożliwości zbrodni masowych w naszych czasach, ale cała przeszłość też kiedyś była „naszymi czasami”. Zawsze jacyś ludzie musieli żyć w teraźniejszości, w której to się działo. Wszystkie wojny toczyły się w „naszych czasach”. Każda przeszłość była kiedyś teraźniejsza.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz