„Drugiemu człowiekowi trudno zrozumieć, co inny człowiek ma w sercu.”
Zanim sięgnęłam po „Testament” zastanawiałam się, co ja właściwie wiem o Tadeuszu Kościuszce? Bohater narodowy Polski i Stanów Zjednoczonych w czasie wojny o niepodległość tego kraju. Wódz polskiego powstania narodowego przeciw Rosji i Prusom w 1794 roku (insurekcja kościuszkowska). Niedaleko mojego miasta dowodził bitwą pod Maciejowicami, w wyniku której został wzięty do niewoli. No i jeszcze zwycięskie starcie zbrojne z wojskami rosyjskimi pod Racławicami. Jego imię nosi niezliczona ilość ulic, szkół, a także najwyższy szczyt Australii, po całym świecie rozsiane są pomniki ku jego czci. Ach! I jeszcze krakowski Kopiec Kościuszki, do którego „spacerował” Felicjan Dulski, krążąc wokół stołu w jadalni mieszczańskiej kamienicy w dramacie Gabrieli Zapolskiej. Krótko mówiąc posągowy obraz i okrojona do encyklopedycznych formułek wiedza.
Tymczasem Cezary Harasimowicz napisał książkę, która „uczłowiecza” ów patetyczny i mocno podręcznikowy wizerunek. Ściąga generała z piedestału, także dzięki oryginalnie prowadzonej narracji. Losy Kościuszki poznajemy za sprawą „wspomnień” szeregowca Agrippy Hulla, który faktycznie w czasach amerykańskiej części biografii Kościuszki, był jego ordynansem. Narracja, stylizowana na mowę prostego człowieka, wciąga od samego początku. Jest wartka, żywa, pełna dygresji i miejscami ma jowialny charakter. Wielbiciele przygód Wojaka Szwejka będą czerpali z tej lektury wielką satysfakcję. Agrippa opowiada barwnie, sprawia, że czytamy „jakbyśmy tam byli i na własne oczy wszystko widzieli”. Sam o sobie mówi, że „gadać” lubi i robi to ze swadą.
Tytułowy testament, to zapis ostatniej woli Kościuszki, która nigdy nie została wypełniona. Dlaczego? Zawiódł zaprzyjaźniony z nim Tomasz Jefferson, ówczesny wiceprezydent, a od roku 1801 roku, prezydent USA). Majątek Kościuszki, w tym niewypłacony wcześniej żołd oficera amerykańskiej rewolucji, miał być zgodnie z jego postanowieniem przekazany na wykupienie tylu czarnoskórych niewolników, aby pozostałe pieniądze zapewniły im edukację oraz godne warunki życia. Tą decyzją Kościuszko niejako przyrównał los chłopów pańszczyźnianych w Rzeczpospolitej, do trudów życia czarnych niewolników w Stanach Zjednoczonych. Zdecydowanie w swoich poglądach społecznych wyprzedzał epokę, w której żył. Bardzo możliwe, że także bliskie relacje z czarnoskórym ordynansem Hullem miały na to wpływ.
Z książki wyłania się naprawdę wyjątkowa osobowość światłego człowieka, dla którego idea wolności była tętnem życia. Ale też niekwestionowanym i przesympatycznym bohaterem tej opowieści jest Agrippa. Prostolinijny, z poczuciem humoru i cudownym dystansem do rzeczywistości, mistrz wyłapywania absurdów swoich czasów.
Kościuszko za sprawą Harasimowicza nabrał dla mnie realnych cech. A styl książki, choć bardzo oryginalny, zaciekawia i cudownie prowadzi przez meandry historii i polityki, ale także rozbawia. Brawo!
Dziękuję Wydawnictwo Agora za egzemplarz książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz