„Głód” inauguruje cykl powieściowy Joanny Jax pt. „Saga wołyńska”. Skoncentrowany jest wokół dwóch tematów: losów ludzi dotkniętych hołodomorem – klęską głodu celowo wywołaną przemyślanymi politycznymi decyzjami Kremla w latach trzydziestych na Ukrainie oraz skomplikowanych relacjach Polaków i Ukraińców żyjących w tym samym czasie na kresach wschodnich.
Samo tło historyczne powieści jest szalenie ciekawe i przejmujące, ale czegoś zabrakło w samej fabule... Przykro, mi to pisać, ale ta książka zwyczajnie nie porwała mnie… Chociaż paradoksalnie przeczytałam ją z zaciekawieniem – po prostu chciałam dowiedzieć się jak potoczą się losy poszczególnych postaci. Tego dysonansu upatruję w zbyt mało wiarygodnych bohaterach. Wydawali się mi tacy… papierowi. Nie polubiłam się z nimi. Odnosiłam wrażenie, że ich osobowości są banalne, reakcje uproszczone, a dokonywane wybory życiowe mało przekonujące. A może to moja empatia tym razem zaszwankowała? Sam obraz skrajnych zachowań ludzi dotkniętych głodem na Ukrainie nie szokował, gdyż znam temat z innych publikacji – w tym doskonałego dokumentu Anne Applebaum „Czerwony głód”.
Płynność lektury zaburzała mi zastosowana w niektórych dialogach gwara lwowska – bałak. Na szczęście w książce zamieszczone są przypisy ze słowniczkiem, który ułatwia ich zrozumienie.
Szanuję wrażliwość historyczną pani Jax, ale „Głód”, pomimo dobrze oddanych realiów epoki, nie wywołał we mnie oczekiwanych emocji i czytelniczego zachwytu. Póki co moimi ulubionymi powieściami pani Joanny Jax pozostają cykle: „Zanim nadejdzie jutro” oraz debiutanckie „Dziedzictwo von Becków”, które gorąco polecam.
Czy sięgnę po kolejną część cyklu? Myślę, że dam mu szansę, bo jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów: Nadii Szewczenko i Wissariona Zinowjewa oraz Marty Osadkowskiej i Marcela Lemańskiego. Może będą bardziej dojrzale i pełniej skonstruowani. Bardzo na to liczę.
„Człowiek rodzi się sam i umiera sam.”
Zaczęłam czytać, ale mimo że bardzo lubię autorkę, to z wielu względów ta pozycja mi nie idzie zbyt dobrze. No i temat dość ciężki
OdpowiedzUsuń