środa, 30 marca 2022

Mleko matki – Nora Ikstena

„Moje narodziny zmusiły mnie do życia.”

Pisząc o książce „Mleko matki” nie sposób jest mi uciec od kontekstu obecnej sytuacji za naszą wschodnią granicą.

„Mleko matki” to obraz tego, jak imperialistyczne zapędy jednego pseudomocarstwa potrafią dewastować ludzkie życiorysy. A najsmutniejsze jest to, że owo pseudomocarstwo nadal zieje jadem i sieje spustoszenie. Cóż niby takiego cennego masz Rosjo do zaoferowania, że chcesz „uszczęśliwić” tym inne narody?

Cóż takiego wspaniałego chciałaś dać Łotwie, gdy w 1940 roku łapczywie zagrabiłaś to maleńkie skromne państwo nadbałtyckie, wchłonęłaś w swój nieludzki moloch? Odbierając ludziom prawo do zwykłego, spokojnego życia, osobistego rozwoju, pracy zgodnej z wykształceniem? Dlaczego wówczas bałaś się i nadal boisz się ludzi światłych, wrażliwych, myślących?

„Mleko matki” można odczytywać jako różnorodny obraz macierzyństwa, czy też studium dość skomplikowanych relacji rodzinnych. Ale w szerszym aspekcie to niesamowita opowieść o pragnieniu WOLNOŚCI. Prostym, zwyczajnym prawie człowieka do samostanowienia, bez strachu, bez potrzeby tłumaczenia każdej własnej decyzji. (Prawo do życia na własnych warunkach – do diabła! Rosjo! Czy to tak dużo!!!!!!!!)

 

Powieść ma formę naprzemiennego monologu matki i córki – nie są podane ich imiona, a według mnie ta anonimowość jest w pewnym sensie symboliczna... Losy matki to typowy obraz działania władzy totalitarnej wobec jednostki. Podporządkować, inwigilować, nie dać żyć po swojemu! Znamienne jest zafascynowanie matki arcydziełem literatury „Rok 1984” autorstwa George’a Orwella, które jak wiadomo demaskuje jakikolwiek reżim totalitarny.

Wzrusza postawa córki, która świadoma bezwolności matki, jej słabości i rezygnacji z życia, wciąż przy niej trwała. Nieprawdopodobnie odmalowany jest intymny świat miłości istniejącej pomiędzy dzieckiem i matką.

Podczas lektury zdarzyły się mi kilkakrotnie flashbacki. Moje dzieciństwo przypadło na końcówkę  PRL – czasów, gdy Polska wciąż znajdowała się pod pseudoczułą opieką Wielkiego Brata ze wschodu. Siermiężna szarzyzna – to zostało w mojej pamięci. A przecież to tylko zgrzebna fasada, za którą kryło się wiele ludzkich dramatów i zła.

Książka piękna. Nieoczywista. Ponadczasowa. Choć obrazuje pewną słabość człowieka wobec systemu, to jednak tchnie siłą i miłością. Gorąco polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz