Historia rozgrywa się na plantacji w południowej części Stanów Zjednoczonych jeszcze w czasach przed wybuchem wojny secesyjnej, i na długo przed wprowadzeniem 13. poprawki do Konstytucji dotyczącej zniesienia niewolnictwa.
Poznajemy losy Lisbeth (Elisabeth) Wainwright, córki majętnego właściciela plantacji tytoniu, i Mattie, czarnej niewolnicy. W wieku 19 lat Mattie musi opuścić swojego nowonarodzonego synka, aby stać się mamką dla Lisbeth. Choć Mattie bardzo przeżywa konieczność rozłąki ze swoim dzieckiem i rodziną, to malutką podopieczną obdarza wyjątkowym uczuciem. Z czasem pomiędzy czarną niewolnicą i białą panienką rodzi się silna więź.
Autorka nakreśla twarde realia dwóch światów: właścicieli wielkich plantacji i niewolników pozbawionych nie tylko wolności, czy godności, ale żyjących z piętnem podludzi, niezdolnych do samodzielnego egzystowania. Problem niewolnictwa nie stanowi jednak przygnębiającej narracji, jest raczej tłem do opowieści o bezwarunkowej miłości, przywiązania, okruchach dobra, które mają przecież zawsze miejsce pośród wszelkiego zła i niesprawiedliwości.
Druga część książki, kiedy akcja skupia się na życiu dorosłej Lisbeth, była dla mnie zdecydowanie ciekawsza, bardziej dynamiczna. Poznajemy odważną dziewczynę, która nie będzie bała się wybrać własnej drogi w świecie, w którym nie tylko niewolnicy nie mieli żadnych praw, ale i życie kobiety ograniczały liczne, czasami absurdalne konwenanse, a jej los najczęściej zależał od mężczyzn. I właśnie dlatego warto sięgnąć po tę powieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz