sobota, 6 listopada 2021

Narzeczona nazisty – Barbara Wysoczańska

Właściwie ta książka mogłaby być jednym z wielu romansów rozgrywanych w scenerii Europy końca lat trzydziestych i w okresie II wojny światowej. Oto piękna i rezolutna studentka germanistyki Hania Wolińska, smakuje ekskluzywny świat niemieckiej arystokracji, za sprawą pełnienia w czasie wakacji roli damy do towarzystwa hrabiny Irene von Richter. Poznaje jej wnuka, przystojnego Johanna von Richtera. Młodzi, zauroczeni sobą, mogliby opływać w luksusy, i żyć długo, i szczęśliwie.
Mogliby. Gdyby nie pan Adolf Hitler, opętane ideologią narodowego socjalizmu niemieckie społeczeństwo, i wszystko co wydarzyło się wraz z datą 1 września 1939 roku. Ciężar rasistowskiej, zbrodniczej polityki władz niemieckich kładł się cieniem na związku Hani i Johanna.


Ale na szczęście ta książka nie jest „tylko” dobrze napisanym wojennym romansem. Wielokrotnie powtarzam, że szalenie cenię w literaturze dobry research, dzięki któremu czuć w niej po prostu PRAWDĘ, dogłębną znajomość tematu, dobre oddanie realiów epoki i nastrojów społecznych, w tym przypadku końca lat 30-tych w Niemczech i Polsce. Szczególnie sugestywnie zobrazowana jest na kartach powieści atmosfera Monachium, które jawi się niczym soczewka ówczesnego narodu niemieckiego wykonującego „groteskowy taniec pod dyktando obłąkanego szaleńca”.

Kiedy czytam książki przywołujące lata rodzenia się i rozkwitu nazizmu, powracają do mnie pytania: jakim cudem, JAKIM? Hitlerowi udało się wciągnąć w spiralę nienawiści rzesze swoich rodaków? Dlaczego europejskie mocarstwa właściwie bez mrugnięcia okiem, grały żałobną pieść pisaną jego partyturą czystego ZŁA?

Bardzo dobry debiut pani Wysoczańskiej, która w jednym z wywiadów deklarowała: „zawsze byłam zakochana w historii, a szczególne spektrum mojego zainteresowania stanowią lata 20. i 30. XX wieku, jak i historia najnowsza.” Cieszy mnie to niezmiernie, bo daje nadzieję, na kolejne, równie pasjonujące powieści.

Mam jedno zastrzeżenie. Uważam, że zbyt dużo faktów z fabuły zdradza opis książki z tyłu okładki. Dlatego jeśli dopiero zamierzacie czytać „Narzeczoną nazisty” – darujcie sobie zaglądanie tam :)

3 komentarze:

  1. Ja tez sie dlugo nat tym zastanawialam, szczegolnie, kiedy przyjechalam do Niemiec I poznalam tylu wspanialych ludzi, w tym mojego meza. Ale teraz, kiedy patrze, co dzieje sie w Polsce juz wiem. To straszne patrzec na te same mechanizmy, po tylu latach. Maly, zakomplekiony czlowieczek, nienawidzacy ludzi, manipuluje I trzyma w reku caly narod. A ksiazke przeczytam z pewnoscia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam lekturę. Cóż mechanizmy zła są niezmienne :(

      Usuń
  2. Przyznaję, że jeśli chodzi o wojenne czasy to częściej sięgam jednak po literaturę faktu, do wojenny romansów jakoś mnie nie ciągnie. Ale cieszę się, że mogłam u Ciebie o tej książce przeczytać.

    OdpowiedzUsuń