Ta książka uświadamia jak bardzo, jeszcze niewiele ponad sto lat temu, ludzkie losy determinowało pochodzenie i płeć. Narratorka (z perspektywy roku 1914 i 1915), podąża śladem zapisków swojej ciotki Józi, która urodziła się w tuż po Powstaniu Styczniowym w podkrakowskiej wsi Mnikowo.
Józia, miała to szczęście, że pomimo wiejskiego pochodzenia, ukończyła jednoklasową szkołę, dzięki której nauczyła się pisać i czytać. Przez lata prowadziła kroniki, utrwalając ulotne chwile i swoją w nich obecność. Nie tylko odręcznie czynione notatki, ale też wycinki z gazet, fragmenty czytanych książek – głównie ówczesnych poradników dla służących. Prosta dziewczyna była zafascynowana mocą słowa pisanego i zwyczajnie chciała mieć udział w dokumentowaniu teraźniejszości.
Józia jako nieślubne dziecko kobiety, która założyła nową rodzinę, trafia z wiejskiego gospodarstwa na służbę do domu krakowskiego mecenasa Sobkiewicza. W książce doskonale ukazane są realia życia osób niższego stanu usługujących w zamożniejszych domach. Świetnie też sportretowana jest polska wieś, tuż przed młodopolskim boomem mody na „chłopstwo”.
Dla mnie niezwykle cenne były w tej książce wszelkie wspominane, choćby marginalnie, wydarzenia, sytuacje, które miały miejsce w ówczesnych czasach. Uwielbiam takie smaczki w literaturze pięknej, gdy książka prowadzi mnie do innych źródeł, aby zgłębiać swoją wiedzę.
Przez karty powieści przewijają się historyczne postaci, mniej lub bardziej obecnie pamiętane: malarz Witold Pruszkowski w typowy dla epoki sposób zauroczony wiejskim folklorem, wierzeniami i klimatem, Gotfryd Ossowski, archeolog prowadzący między innymi badania jaskiń w okolicach Krakowa, Aleksander Krywult uznawany za pierwszego marszanda w Polsce. Autorka przywołuje fragmenty wydawanych ówcześnie poradników dla służących – też niezwykle ciekawe źródło do poznania stylu życia i mentalności społeczeństwa w drugiej połowie XIX wieku.
Ze współczesnej perspektywy, straszne to były czasy – osoby usługujące w bogatszych domach uznawane były za „moralnie i umysłowo niewyrobione istoty.” Józia była dziewczyną wyjątkową, której nie była obca refleksja i głębokie przemyślenia. Świadoma swojego pochodzenia, widziała jednak, że chłopi są zamknięci w wąskim świecie tradycji, wyobrażeń i uprzedzeń wobec nauki i postępu. Dostrzegała też podwójną moralność krakowskiego mieszczaństwa, tak wyraziście ponad dwadzieścia lat później sportretowaną przez Gabrielę Zapolską. Rozumiała, że ma jedno życie i tylko od niej zależy, co z nim zrobi.
Sięgam po literaturę piękną, aby przenieść się w inny świat, poznać życie innych ludzi, w różnych przestrzeniach czasowych, o różnych poglądach, z odmiennych środowisk. Ale zawsze, zawsze w literackiej fikcji szukam jednak prawdy. Ciekawią mnie kulisy danej fabuły, na ile była inspirowana prawdziwymi realiami. Cenię, gdy książka motywuje mnie do sięgania do źródeł, które z kolei uzupełniają, poszerzają moją wiedzę, albo zwyczajnie – zaspokajają ciekawość.
I właśnie taką prawdę znalazłam w powieści „Gorzej urodzona”.Dla mnie lektura tej książki była ogromną przyjemnością i niecierpliwie czekam na kolejne części serii „Wydziedziczone”.
Zapisane cytaty:
„Jeśli się czego pragnie, trzeba po to sięgać wszelkimi sposobami!”
Od dawna mam w planach książki Karety :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie tę pierwszą przeczytałam i na pewno będę poznawała twórczość autorki.
OdpowiedzUsuń