poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Surrealistka – Michaela Carter

„Surrealistka” Michaeli Carter to powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach i postaciach historycznych.

Nie sposób podczas lektury tej książki nie przypomnieć sobie wszystkiego, co wiemy, albo nie, o surrealizmie. Książka jest bowiem przesączona klimatem tego nurtu w sztuce, który narodził się we Francji na początku lat dwudziestych ubiegłego wieku. Znajomość choćby najważniejszych przedstawicieli, znacznie uprzyjemni lekturę. Każdemu zaś poszerzy wiedzę, a dodatkowo dostarczy wielu, wielu ciekawostek, smaczków z towarzyskiego życia artystycznej bohemy europejskiej przełomu burzliwych lat 30 i 40. Nie do przecenienia są też kulisy powstawania niektórych dzieł sztuki surrealistycznej, fotografii, czy głośnych wystaw – jak na przykład wrażenia odbiorców obrazu „Guernica” Pabla Picasso (w tym Leonora Carrington), po raz pierwszy wystawionego w hiszpańskim pawilonie podczas wystawy światowej w Paryżu w roku 1937.


Surrealiści zakładali, że ludzka podświadomość uruchamia twórcze siły człowieka. Sztuka według nich wyrażała nadzieję na przyszłe wyzwolenie człowieka z więzów i ograniczeń. Najcenniejsze wartości to wolność, wyobraźnia, pragnienie, miłość i poezja. Dlatego surrealizm to przede wszystkim światopogląd, a co za tym idzie – styl życia, i jest to doskonale w powieści oddane. Łamali zasady i konwenanse. Zanegowali klasyczny styl malarstwa, inspirowali się snami, magią, halucynacjami. Interesowali seansami spirytystycznymi. Fascynowali perspektywami psychologii głębi i związanej z nią psychoanalizą. Rzeczom zwyczajnym przypisywali znaczenie cudowności. Teatralizowali życie codzienne i właśnie tego w niesamowicie sugestywny sposób doświadczamy podczas lektury „Surrealistki”.

Najczęściej większość z nas potrafi wymienić zaledwie kilku najbardziej znanych i medialnych twórców tego nurtu w malarstwie, w tym z całą pewnością Salvadora Dali i Maksa Ernsta…, który jest jedną z głównych postaci powieści „Surrealistka”. Tytułowa surrealistka zaś to Leonora Carrington.

Związek dwojga artystów jest esencją tej książki. Ale przez karty powieści, tak jak przez życie dwójki bohaterów, przewija się ogromna plejada ludzi, związanych w różny sposób z surrealizmem.

Za sprawą pióra Michaeli Carter podglądamy ich „świętowanie” codzienności, czynienie ze zwykłych czynności celebry, czasami ekscentrycznej. I podążamy za nieustającymi przetasowaniami na linii damsko-męskiej. Tak, tak „ci zdegenerowani artyści” – jak zwykł nazywać surrealistów Hitler – korzystali z uciech wolności w każdej dziedzinie życia.

Niebagatelnym tłem fabuły jest ówczesna sytuacja polityczna – Europa z szalejącym faszyzmem w przededniu wybuchu drugiej wojny światowej i pierwsze jej lata. Wydarzenia te miały istotny wpływ na losy bohaterów książki i jest to w niej wnikliwie odzwierciedlone.

Z perspektywy długości życia Leonory Carrington (zmarła w roku 2011 w wieku 94 lat), akcja powieści obejmuje krótki przedział czasowy (1937 – 1943), ale decydujący o kierunkach jej rozwoju artystycznego i osobistego.

Jako niespełna dwudziestoletnia studentka poznała w Londynie Maksa Ernsta. Dojrzałego (wówczas miał 46 lat), żonatego i już uznanego artystę. To on wprowadza ją w świat doznań zmysłowych, namiętności i… grupę londyńskich surrealistów. W Leonorze budzi się siła, aby przeciwstawić się woli ojca i podążać swoją artystyczną drogą. U boku Ernsta poszukuje siebie jako kobiety i jako artystki. Tworzyli osobliwą, niemalże baśniową parę – „białowłosy czarnoksiężnik w czarnej szacie i dziewczyna, którą zaczarował”. Ale Leonora nie chce być „tylko” muzą, sama chce tworzyć, być bohaterką swojej własnej historii.

Książka napisana jest przystępnym, miejscami poetyckim językiem, niestroniącym od metafor. Pełno tu emocji, barw i zapachów południowej, słonecznej Francji, w której przez pewien czas Ernst i Carrington mieszkali.

Ogromną wartością powieści jest możliwość odkrywania drugiej strony mniej lub bardziej znanych, i mających potwierdzenie w źródłach, wydarzeń.

Kiedy szukałam informacji o Leonorze, natrafiłam na wzmianki o jej ekstrawaganckim zachowaniu. Podczas eleganckiego przyjęcia wystąpiła owinięta w prześcieradło, które w pewnym momencie zrzuciła, ukazując się zgromadzonemu towarzystwu całkiem naga.
We Francji, w Saint-Martin-d'Ardèche, gdzie Leonora i Maks znaleźli swoje miejsce „z bezkresnym niebem i rzeką”, eksperymentowała w kuchni, przygotowując dla swoich gości omlety z oregano, pomidorami, bazylią… i puklami włosów śpiących w jej domu przyjaciół. Był to w jej wydaniu surrealizm w kuchni – nazwany omletem a’la chveaux. Wszystkie te historie mają swój ślad w powieści.

Dla sympatyków sztuki cenne będzie towarzyszenie za sprawą książki, procesowi twórczemu jej bohaterów. Mamy wgląd w genezę wczesnych prac Leonory – „Posiłek Lorda Candlesticka”, czy pełen symboliki „Autoportret” (z hieną i koniem na biegunach) oraz Ernsta (np. „Leonora o poranku”).

Leonora Carrington „Posiłek Lorda Candlesticka”

Leonora Carrington „Autoportret”

Maks Ernst "Leonora o poranku"

Emocjonującym doznaniem może być też opis sytuacji, podczas której zostało wykonane jedno ze zdjęć Leonory z bliskimi jej kobietami, w Lam Creek w Anglii. Znajdują się na niej obok Carrington: Lee Miller (fotografka i korespondentka wojenna – autorka fotografii polskiej pilotki Anny Leskiej w myśliwcu Spitfire; ale także modelka Picasso), Ady Fidelin (modelka, pozowała do wielu fotografii artystycznych Man Ray’a) i Nusch Éluard (również modelka, performerka teatralna). Magiczne jest to zdjęcie w zestawieniu z czytanym tekstem w książce – polecam ten fragment Waszej uwadze.

„Surrealistka” to opowieść o namiętności łączącej dwie nietuzinkowe osobowości, to także możliwość zanurzenia się w sztuce w jej szerokim kontekście i wgląd w ruch surrealistyczny okresu międzywojennego i początku II wojny światowej.

Na polskim rynku wydawniczym to z pewnością bardzo cenna pozycja, przywracająca pamięć o kobiecie – surrealistce w zdominowanym przez mężczyzn współczesnym kierunku artystycznym. Idealna dla miłośników sztuki.

Nie przegapcie tej możliwości i sięgnijcie po powieść Michaeli Carter.

Dziękuję Wydawnictwu REBIS
za przedpremierowe udostępnienie powieści.

Zapisane cytaty:

„Życie to ciąg żartów, im bardziej absurdalnych, tym lepiej.”

„Z pewnymi ludźmi nie trzeba próbować. Wystarczy być.”

„Najlepiej żyć teraźniejszością, nie wybiegać myślą do przodu ani nie rozpamiętywać przeszłości – ale jak to zrobić, skoro przeszłość to wszystko, co pozostało?”

„Księżyc ze wszystkich nas robi kłamców.”

„Żeby stać się panią samej siebie, zabiła muzę. To aż takie proste.”

„W przypadku niektórych osób już od chwili ich poznania wiadomo, że człowiek się z nimi zaprzyjaźni”.

„Co za paskudne słowo. Żona. Przywodziło na myśl drut kolczasty lub kotwicę wlokącą się w wodzie.”

„Kiedy sprzątasz przygotowujesz scenografię, w której rozegra się cudowna sztuka, historia twego życia […]. Kiedy gotujesz, jesteś alchemiczką. Jesteś czarodziejką.”

„Lenora skubnęła szynki. Smakowała smutno, jakby marynowana była we łzach.”

Cytaty w formie prezentacji:



- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Źródła załączonych fotografii i reprodukcji obrazów:
Wikipedia, www.mutualart.com, onesurrealistaday.com 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz