sobota, 23 września 2023

Cieszę się, że moja mama umarła – Jennette McCurdy

Tytuł tej książki jest wstrząsający. No bo jak można cieszyć się ze śmierci kogokolwiek? A już MATKI??? Czyż nie jest to wbrew naturze, wbrew temu co wpaja się nam od najmłodszych lat? „Rodziców trzeba szanować. Kochać. Słuchać. Chcą naszego dobra. Robią dla nas wszystko. Poświęcają nam swoje życie.” Kłamstwo i prawda tych sformułowań wałkowane są zapewne w niejednym gabinecie psychoterapeutycznym na całym świecie…


„Cieszę się, że moja mama umarła” to gorzkie wspomnienia małoletniej gwiazdki amerykańskiej telewizji, od dziecka prowadzonej za rączkę przez matkę do sukcesu w show-biznesie. Jennette przez lata nie była świadoma, że jej matka poddaje ją psychologicznemu praniu mózgu. Matka głęboko zaburzona. Matka, która z córki uczyniła narzędzie do zaspakajania własnych chorych ambicji. Brrr! – mam „uczulenie” na rodziców manipulujących swoim dzieckiem. A pani McCurdy to klasyczny, rzec można: encyklopedyczny obraz osoby na wskroś toksycznej.

Jennette dojrzała do walki o siebie i do uwolnienia się z patologicznej więzi, która definiowała ją nawet po śmierci matki. Dopiero kiedy podjęła terapię, by zmierzyć się z uzależnieniami, uświadomiła sobie destruktywny wpływ matki na ukształtowanie jej jako kobiety. Niektóre opisy łączących ich relacji są… niesmaczne. Pani McCurdy przekraczała wszelkie granice poszanowania godności, a nawet intymności. Odbierała córce prawo do samostanowienia i zwyczajnie wykorzystywała dla zysku materialnego. Była uosobieniem najwyższego braku szacunku dla dziecka. Totalne uprzedmiotowienie i podporządkowanie własnym wizjom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz