czwartek, 30 grudnia 2021

Dziewczyna z gór – Małgorzata Warda

Pewnej sierpniowej nocy z rodzinnego domu ginie 11-letnia Nadia. Poszukiwania nie dają efektu, potencjalny porywacz nie odzywa się. Dziewczynka dosłownie przepada bez śladów. Jej rodzice przez całe lata z nadzieją, ale też rujnowani emocjonalnie rozpaczą, czekają na jakikolwiek znak, co stało się z ich dzieckiem. Czekają na Nadię żywą… Olga i Michał jeszcze przed jej narodzinami podjęli się pełnienia funkcji rodziny zastępczej dla dzieci porzuconych, z rodzin dysfunkcyjnych. Ich pierwszym podopiecznym był Jakub, nastolatek ze skrajnie traumatycznymi przeżyciami, których doświadczył w poprzedniej rodzinie zastępczej. Chłopak okrutnie zraniony, z którym od początku kontakt był bardzo utrudniony.


Historię poznajemy z perspektywy narracji prowadzonej przez Nadię. Nadię już dorosłą, bo 25-letnią. Od pierwszych stron książki wiemy, że Nadia żyje, i że wciąż (!!!) jest ze swoim porywaczem. Dlaczego? To właśnie cała tajemnica tej niesamowicie wciągającej powieści.

„Dziewczyna z gór” oscyluje wokół problematyki mechanizmów zachodzących w psychice człowieka w sytuacjach kryzysowych. Porusza też wątek funkcjonowania rodzin zastępczych w Polsce.

Istotnym tłem powieści jest bieszczadzka natura – dzika, ustronna, tajemnicza. Bieszczady jako ostoja dzikich zwierząt i schronienie dla ludzi szukających odosobnienia, swojej ścieżki w życiu, uciekających, pragnących zagubienia…

Świetnie się czyta, trzyma w napięciu. I nieustannie stawia czytelnika przed pytaniem: czy ze zła może narodzić się dobro? 

Warto dodać, że pierwsze wydanie powieści (2018 rok) nie zapowiadało jej kontynuacji, choć zakończenie jest dość otwarte. Doczytałam, że w roku 2021 autorka napisała dalszą część „Dziewczyny z gór”, nadając pierwszej podtytuł „Tropy”, a drugą sygnując „Śniegi”. Zdecydowanie mam ją w czytelniczych planach już na nowy rok :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz